Nakładem Domu Wydawniczego Rebis ukazała się kolejna powieść w serii Wehikuł czasu. Publikowane w niej są klasyczne powieści science fiction.
Dzisiejszą premierą jest nowe wydane napisanej niemal sto lat temu powieści Jewgienija Zamiatina zatytułowanej My. Opis książki brzmi następująco:
Jedna z najsłynniejszych dystopii w literaturze, pierwowzór "Nowego wspaniałego świata" Huxleya i "1984" Orwella.
Niech żyje Państwo Jedyne! Jego obywatele poddani są nieustannej inwigilacji. Wolność i indywidualizm są z założenia złe, wprowadzają tylko chaos i anarchię. Domy mają szklane ściany, by wszyscy żyli na widoku, seks jest na kartki. Najgorszą z chorób jest wyobraźnia. W Państwie Jedynym każdy jest traktowany jednakowo, pozbawiony nazwiska, oznaczony numerem. Wszystko czego potrzebuje człowiek do życia dostaje od Państwa, które jest gwarantem porządku, harmonii, szczęścia. Narrator Δ-503 jest matematykiem, który zapada na nieuleczalną chorobę – wytwarza się w nim dusza, zakochuje się.
Powieść Zamiatina z 1921 r to iście prorocza wizja - opisuje przerażającą i groteskową rzeczywistość, którą współczesne społeczeństwa zaczynają niepokojąco przypominać. Dzięki inwigilacji w stylu chińskich Punktów Oceny Obywateli świat raźnym krokiem zmierza ku totalitarnemu koszmarowi. Czytajcie Zamiatina póki nie jest za późno…
Poniżej fragment powieści w przekładzie Adama Pomorskiego. Miłej lektury!
Notatka 1
Konspekt:
OBWIESZCZENIE NAJROZUMNIEJSZA LINIA POEMAT
Przepisuję po prostu — słowo w słowo — to, co dziś opublikowano w „Gazecie Państwowej”:
Już tylko 120 dni dzieli nas od zakończenia budowy Integralu. Zbliża się wielka historyczna chwila, w której pierwszy Integral wzbije się w przestrzeń międzygwiezdną. Tysiąc lat temu wasi bohaterscy przodkowie ustanowili władzę Państwa Jedynego na całym globie ziemskim. Przed wami jeszcze chlubniejsze zadanie: szklanym, elektrycznym, płomiennym Integralem scałkować nieskończone równanie wszechświata. Przed wami zadanie jeszcze chlubniejsze: narzucić dobroczynne jarzmo rozumu nieznanym istotom z obcych planet — być może pozostającym jeszcze w dzikim stanie wolności. Jeżeli nie zdołają pojąć, że przynosimy im matematycznie bezbłędne szczęście, obowiązkiem naszym będzie zmusić je do szczęścia. Pierwszym naszym orężem będzie jednak słowo. W imieniu Dobroczyńcy obwieszcza się wszystkim numerom Państwa:
Każdy numer zdolny do poniższych czynności obowiązany jest układać traktaty, poematy, manifesty, ody lub inne dzieła poświęcone pięknu i wielkości Państwa Jedynego.
Utwory te stanowić będą pierwszy ładunek Integralu.
Niech żyje Państwo Jedyne, niech żyją numery, niech żyje Dobroczyńca!
Pisząc to, czuję: policzki mi płoną. Tak: scałkować monumentalne kosmiczne równanie. Tak: wyprostować wielką krzywą, dopasować ją do stycznej — asymptoty — do prostej. Albowiem linia Państwa Jedynego to — prosta. Wielka, cudowna, precyzyjna, rozumna prosta — linia najrozumniejsza z rozumnych…
Ja, 503, konstruktor Integralu — jestem tylko jednym z matematyków Państwa. Moje pióro nawykłe do cyfr nie jest zdolne stworzyć muzyki asonansów i rymów. Spróbuję tylko notować to, co myślę — czy raczej to, co my myślimy (właśnie tak: my, i niech to MY stanie się tytułem moich notatek). Będzie to jednak pochodna naszego życia, matematycznie doskonałego życia Państwa Jedynego — czy zatem, same przez się, mimo woli autora, notatki te nie staną się poematem? Staną się — wierzę i wiem.
Pisząc to, czuję: policzki mi płoną. Pewnie czegoś podobnego doznaje kobieta, kiedy po raz pierwszy czuje w sobie puls nowego — jeszcze mikroskopijnego, ślepego człowieczka. To ja, a zarazem — nie ja. Długie miesiące trzeba go będzie karmić sobą, swoim sokiem i krwią, a potem — z bólem oderwać od siebie i złożyć u stóp Państwa.
Lecz gotów jestem, jak każdy — czy prawie każdy z nas. Jestem gotów.