Przeczytaj fragment powieści Imperium miłości
Powieść Nermin Bezmen zatytułowana Imperium miłości stanowi literacki pierwowzór dla tureckiego serialu pod tym samym tytułem. Przeczytajcie fragment.
Powieść Nermin Bezmen zatytułowana Imperium miłości stanowi literacki pierwowzór dla tureckiego serialu pod tym samym tytułem. Przeczytajcie fragment.
W tym tygodniu ukazał się pierwszy tom powieści Nermin Bezmen pt. Kurt Seyt & Shura. Turecka autorka opisuje w niej burzliwe losy swoich przodków podczas rewolucji bolszewickiej w Rosji. Związek Rosjanki i oficera tatarskiego pochodzenia już sam w sobie nie był łatwy, a gdy doszły do tego niebezpieczeństwa związane z wydarzeniami politycznymi, ich wspólna przyszłość stanęła pod znakiem zapytania.
Poniżej prezentujemy fragment Imperium miłości. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Marginesy:
Ałuszta, 1892
Eminowowie należeli do najstarszych i najbardziej szanowanych tureckich rodów na Krymie. Ich majątek i dom znajdowały się w Ałuszcie, a letnia rezydencja w Jałcie, oddalonej o rzut kamieniem. Mehmet Eminow, głowa rodziny, podobnie jak jego przodkowie wykształcił się w Akademii Wojskowej w Petersburgu, a potem służył w specjalnym pułku kawalerii szkolonym do ochrony cara – jego osobistych huzarach – złożonym głównie z synów najznamienitszych tureckich islamskich rodów zamieszkujących Krym, Kaukaz i Azerbejdżan. W dosyć młodym wieku Eminow awansował do rangi majora i został adiutantem cara. Każdego roku otrzymywał długą przepustkę, która umożliwiała mu odwiedziny w rodzinnej posiadłości w Ałuszcie, gdzie doglądał swoich gospodarstw, winnic i sadów, szacował postępy w produkcji, planował sprzedaż oraz odbiór i dystrybucję zysków, a także przygotowywał kolejne zbiory. Na koniec każdej przepustki wracał do służby wojskowej w stolicy. Gdziekolwiek wybierał się car, Eminow podążał za nim. Chociaż lubił podróże między Moskwą, Petersburgiem i Liwadią, położoną niedaleko Jałty, gdzie car miał letni pałac, tęsknił za swoją ojczystą Ałusztą, domem w cieniu potężnego dębu, winnicami, słoną wonią Morza Czarnego, a przede wszystkim za swoją piękną żoną i rodziną.
Mehmet Eminow po wesołym kawalerskim życiu ożenił się z Zahide, córką Parterowów i swoją daleką krewną. Parterowowie, którzy pochodzili z Prus, byli posiadaczami ziemskimi w Połtawie. Zahide urodziła się jako ich czwarte dziecko i jedyna córka, więc była niezwykle rozpieszczona. Rodzina spędzała letnie miesiące w daczy w Jałcie. Zahide uwielbiała tam przyjeżdżać i na koniec wakacji nigdy nie miała ochoty wracać do Połtawy. Była wysoką, szczupłą, białoskórą, niebieskooką pięknością, co stanowiło kombinację, za którą szaleli wszyscy chłopcy w Jałcie i Ałuszcie, jednak ona zwracała uwagę tylko na Mehmeta Eminowa. On z kolei większość czasu spędzał w Petersburgu, skąd przyjeżdżał tylko na szczególne okazje. Jednak kiedy w końcu się pojawiał i paradował po miejskim rynku na czarnym rumaku z białymi cętkami na czole, Zahide była tak podniecona, że jej serce niemal się zatrzymywało. Uważała, że jej miłość jest jednostronna, nieuleczalna i nieodwzajemniona, więc czasami płakała w ukryciu. „Bóg jeden wie, ile on ma kochanek w Moskwie, Petersburgu i wszędzie, dokąd się wybiera – rozmyślała, a potem dodawała: – Na pewno wiedzie szalone życie, pełne kobiet, wina i śpiewu. Dlaczego miałaby go obchodzić taka niedoświadczona i niezdarna dziewczyna jak ja. Nawet mnie nie zauważa”.
Miała rację w pierwszej kwestii, gdyż Mehmet rzeczywiście wiódł życie nicponia i ogromnie je lubił. Jednakże myliła się co do dwóch kolejnych spraw, ponieważ od chwili, gdy Mehmet zauważył ją podczas pewnego wesela dwa lata wcześniej, Zahide zamieszkała w jego marzeniach. Nie potrafi ł zapomnieć tej wysokiej, ślicznej, niebieskookiej dziewczyny i rozmawiał ze swoim ojcem o możliwości jej poślubienia. Ojciec był zachwycony rodziną, pięknem i wychowaniem wybranki syna, jednak obawiał się, że jest ona zbyt młoda.
– Zaczekajmy nieco, ona jest za młoda na ślub – oznajmił. Wszystkie te wspomnienia pojawiły się w umyśle Mehmeta Eminowa, gdy klęknął obok winorośli i nabrał ręką nieco ziemi, żeby sprawdzić jej fakturę i skład. Przesypał ziemię w dłoniach. Cóż za żyzna gleba. Ta myśl sprawiła, że cofnął się myślami o kilka lat i przypomniał sobie, jak płodna była jego ukochana żona. Dziewięć miesięcy po ich ślubie powiła piękną córeczkę, a miesiąc później znów była w ciąży. Lada dzień miała urodzić drugie dziecko. Eminow chciał mieć wielu potomków. Będzie dla nich uprawiał pszenicę, tytoń i winogrona, a oni zapuszczą korzenie w tej ziemi jak dęby w jego ogrodzie. Wnuki Mehmeta nabiorą ziemi w dłonie, żeby sprawdzić jej jakość, tak jak on dzisiaj. Otrzepał jedną rękę o drugą i wstał. Zaczepił czapką o winorośl. Poprawił nakrycie głowy i ruszył w dół zbocza. Popatrzył przed siebie, gdzie winnica kończyła się skałami schodzącymi na plażę nad Morzem Czarnym.
Mehmet oczywiście zaakceptował opinię ojca, gdyż w tamtych czasach była ona równoznaczna z rozkazem, ale jednocześnie wiedział o młodych adoratorach, którzy kręcili się wokół dziewczyny, ponieważ większość z nich była jego znajomymi. Obawiał się, że jeśli będzie zbyt długo zwlekał, może przegapić swoją szansę.
Zahide z kolei odrzucała zaloty wszystkich młodzieńców, których rodziny pojawiały się w jej domu z propozycją małżeństwa. W ten sposób zyskiwała na czasie, wbrew nadziei wierząc, że jej książę na czarnym rumaku także się nią zainteresuje. Kiedy więc Eminowowie odwiedzili Parterowów i poprosili o jej rękę w imieniu Mehmeta, była tak oszołomiona, że nie wierzyła własnym uszom.
Parterowowie, którzy już wcześniej dowiedzieli się o uczuciu, jakim Zahide potajemnie obdarzała Mehmeta, chętnie przyjęli propozycję. „Któż będzie od niego lepszy?”, pytali. Niczego mu nie brakowało. Poza tym był dalekim krewnym.
Zahide miała już szesnaście lat i była nadzwyczaj rozwinięta jak na swój wiek. Zgodnie z turecką tradycją małżeństwo zostało zaaranżowane przez obie rodziny. Po odpowiednio długich przygotowaniach młodzi pobrali się z wielką pompą i urządzili uroczyste wesele w rodzinnym gospodarstwie. Wszyscy zostali zaproszeni i pomagali w organizacji, dzięki czemu przyjęcie okazało się sukcesem. Ugotowano olbrzymie ilości jedzenia w dużych kotłach, na rożnach piekły się całe jagnięta, podawano kebab na szpikulcach, świeże ryby z Morza Czarnego, przyrządzone na wszelkie możliwe sposoby, ryżowy pilaw z orzeszkami piniowymi i rodzynkami oraz dzikie ptactwo pieczone na rożnie. Obfi cie raczono się żółtą wódką przyrządzoną ze skórkami z pomarańczy, cytryn i mandarynek oraz papryką i goździkami, turecką rakı z anyżkiem oraz winem z domowych winogron. Wszyscy jedli, pili, tańczyli chajtarmę, tango oraz walca i doskonale się bawili. Przez lata rozmawiano o tym fantastycznym weselu. „Morze Czarne, Morze Szalone!”, pomyślał Mehmet.
Nagle usłyszał, że ktoś woła go po imieniu, i zobaczył Cemala, który pędził ku niemu, wymachując czapką. Odwrócił się i wyszedł na spotkanie mężczyźnie, który biegł od samego domu. Mehmeta ogarnął lęk. Czyżby coś stało się jego Zahide?
– Mów, co się dzieje? Cemal ciężko dyszał i próbował stanąć prosto.
– Dobre wieści, proszę pana, dobre wieści. Ma pan zdrowego syna. Eminow głęboko odetchnął.
– Dzięki Bogu. Jak się czuje moja żona?
– Hacer powiedziała mi, że pani czuje się dobrze, tak samo jak chłopiec.
Hacer była żoną Cemala. Cemal był „kahyą”, czyli pełnił funkcję zarządcy gospodarstwa, lokaja i gospodarza, jego żona zaś była „ebe”, akuszerką dla całej okolicy. To ona pomogła przyjść na świat ich pierwszemu dziecku, córce Hanife. Była specjalistką w swoim fachu, pracowała pokornie, nie robiła zbędnego zamieszania, pocieszała matkę oraz krewnych kłębiących się w domu. Mehmeta uradowała świadomość, że po raz drugi został ojcem. Wyjął z kieszeni duży banknot i wsunął go do kieszeni na piersi Cemala. Jego oczy zdradzały wdzięczność. Poklepał kahyę po ramieniu.
– Dziękuję! – powiedział, po czym ruszył szybkim krokiem w stronę domu.
Czterdzieści dni później w dużym dwupiętrowym kamiennym domu Eminowów muezin, islamski duchowny, który wzywa wiernych na modlitwę, zaśpiewał Mehmetowi do ucha imię chłopca:
– Seyit Mehmet, Seyit Mehmet, Seyit Mehmet! W kolejnych dniach mały Seyit tak dużo płakał, że przylgnęło do niego przezwisko „Kurt”, czyli wilk. Mieszkańcy Krymu wierzyli, że niemowlęta płaczą, ponieważ z daleka słyszą wycie wilków i się go boją. Zgodnie z tą tradycją jedynym sposobem na pozbycie się strachu jest przybranie imienia wilka. Chłopiec rzeczywiście przestał płakać, a przezwisko pozostało, więc od tamtej pory nazywano go Kurtem Seyitem Eminowem. Rosjanie mieli problemy z wymową tureckich nazwisk, więc nazywali go Seyt, a nie Seyit, chłopiec zatem także dla swojej rodziny i przyjaciół został „Kurtem Seytem”.
Źródło: Marginesy / fot. Marginesy
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat