fot. materiały prasowe
Rosyjsko-kanadyjska reżyserka Anastazja Trofimowa przebywała w Rosji, gdy wybuchła wojna. Postanowiła więc pokazać, co działo się wtedy w kraju, od iluzji normalności, przez działania propagandowe, aż po relację z pola walki. W tym celu spędziła aż siedem miesięcy z rosyjskimi żołnierzami przy linii frontu. Tak powstał film Rosjanie na wojnie, który pojawił się w programie tegorocznego Festiwalu Filmowego w Wenecji.
Problem w tym, że według wielu źródeł - w tym chociażby prestiżowego portalu Variety - w swoim filmie Trofimowa w dużej mierze sympatyzuje z rosyjskimi żołnierzami, co wśród wielu odbiorców wzbudziło niesmak. Zostało to odebrane jako próba polepszenia ich wizerunku na arenie międzynarodowej, a nie przekazania rzetelnej relacji. Jak donosi Reuters, reżyserka "nie widziała żadnych oznak zbrodni wojennych podczas swojego pobytu w pobliżu frontu".
Źródło: variety, reuters