materiały prasowe
Nieustannie trwają spory o to, który z filmów science fiction XXI wieku jest tym najlepszym. Jednym z największych, jeśli nie największym faworytem w walce o rzeczone miano pozostaje Interstellar. Produkcja w reżyserii Christophera Nolana zyskuje w oczach widzów z każdym kolejnym seansem, wzbudzając liczne zachwyty na całym świecie, zwłaszcza podczas swoich powrotów do kin IMAX. Mało kto jednak wie, że arcydzieło sci-fi wywołało pewną rewolucję w podręcznikach fizyki, zmieniając sposób, w jaki naukowcy postrzegają wszechświat.
Wielu z nas zdaje sobie sprawę, że głównym doradcą naukowym przy Interstellar był Kip Thorne, który za prace doprowadzające do zaobserwowania zjawiska fal grawitacyjnych w 2017 roku dostał Nagrodę Nobla. Wraz z odpowiadającą za komputerowe efekty specjalne w dziele Nolana firmą Double Negative tworzył on ekranową Gargantuę, gigantyczną czarną dziurę, która miała fundamentalny wpływ na filmowe wydarzenia. Tę historię już znamy: nowe programy, zapisanie 800 terabajtów danych, renderowanie pojedynczej klatki trwające 100 godzin. Ale jest w niej coś jeszcze.
Niezwykłe fakty o Interstellar, których możecie nie znać
Na potrzeby rozgrywających się na polu scen Christopher Nolan postanowił zasadzić kukurydzę na ponad 500 akrach – jak sam przyznał, pomogło mu w tym doświadczenie z planu „Człowieka ze stali”, którego był producentem. Co ciekawe, zasadzona kukurydza została później sprzedana, przynosząc spory zysk.
Thorne chciał, by Gargantua była najrealistyczniejszym tego typu obiektem kosmicznym w historii kina. Do jej opracowania wykorzystał metrykę Kerra, prawdziwe równania fizyczne ogólnej teorii względności opisujące krzywiznę czasoprzestrzeni wokół szybko rotującej czarnej dziury. Ostateczny efekt tych starań wprawił jednak słynnego naukowca w zdumienie. Chodzi tu o zniekształcone i podwojone obrazy pierścienia akrecyjnego, dysku materii wirującego wokół horyzontu zdarzeń. Światło w zakrzywionej czasoprzestrzeni wykonywało wiele "zakrętów", sprawiając, że wspomniany wcześniej pierścień oglądamy jednocześnie z boku, z góry i niejako "od tyłu".
To zjawisko przez rokiem 2014 było znane jedynie teoretycznie. Nigdy wcześniej nie zostało jednak przedstawione z taką dokładnością ani wizualnie przeanalizowane. Naukowcy siłą rzeczy musieli zaktualizować poprzednie modele graficzne, a standard wizualizacji czarnych dziur uległ zmianie. Thorne w rozmowie z serwisem Wired w 2014 roku przyznał, że gdy po raz pierwszy zobaczył symulację rozświetlonego dysku materii nad, pod i przed Gargantuą, był kompletnie zaskoczony:
Interstellar a pierwsze zdjęcie czarnej dziury
Potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest artykuł naukowy Gravitational lensing by spinning black holes in astrophysics, and in the movie Interstellar opublikowany w 2015 roku w prestiżowym czasopiśmie "Classical and Quantum Gravity" - jednym z jego twórców jest właśnie Thorne. Autorzy stwierdzają, że filmowa symulacja Gargantui dała im "nowy wgląd" w zachowanie światła w pobliżu wirującej czarnej dziury i zakrzywianie czasoprzestrzeni przez zjawisko soczewkowania grawitacyjnego. Innymi słowy: to właśnie w Interstellar czarna dziura po raz pierwszy została zwizualizowana z taką dokładnością, pokazując, jak może wyglądać naprawdę.
Post scriptum do tej historii dopisali inni naukowcy. W 2019 roku podczas prezentowania światu pierwszego w historii zdjęcia czarnej dziury (supermasywny obiekt ulokowany w centrum galaktyki M87, znanej również jako Panna A) wykonanego przy pomocy Teleskopu Horyzontu Zdarzeń wielu z nich było zaskoczonych podobieństwem do filmowej Gargantui. Jak przyznawał wówczas Kazunori Akiyama z MIT, szef zespołu odpowiadającego za powstanie rzeczonej fotografii:
Najlepsze filmy science fiction XXI wieku. Diuna dopiero 14. - podium? Totalne zaskoczenie
Źródło: Wired/Classical and Quantum Gravity