Zdałem sobie sprawę, że po napisaniu recenzji finału Westworld, wciąż nie mogę przestać myśleć o jednym wątku. Czy Dolores naprawdę zabiła Forda i pożegnaliśmy Anthony'ego Hopkinsa w tej roli?

Finał pokazał, że dr Ford stworzył zmyślny plan oparty na nowej narracji, która ma wyzwolić gospodarzy. Zawsze był o krok przed wszystkimi i tak naprawdę był bogiem w Westworld. Nic nie działo się tam bez jego wiedzy. Wydaje się, że każdy etap był zgodny z jego planem. Nic nie wyszło poza wymyśloną przez niego narrację.

Czytaj także: Nasza recenzja finału Westworld

Zatem, czy śmierć mogła tak naprawdę być częścią planu, który przygotowywał? Istnieje duże prawdopodobieństwo, że prawdziwy Ford żyje, a zginął gospodarz, którego wykreował na swoje podobieństwo. W tajnym laboratorium Forda, gdzie Bernard zabił Theresę, był tworzony nowy gospodarz za pomocą starego sprzętu, któremu zajmuje to więcej czasu. Tak naprawdę nie wiemy, ile minęło od tamtej sceny, więc Ford mógł własnie w tym miejscu tworzyć swój duplikat. W Westworld nie ma niczego przypadkowego i wiele takich detali ma przecież znaczenie.

Ważna jest też scena, gdy Ford żegna się z Bernardem uściskiem dłoni. Zwróciliście uwagę, że dostaliśmy zbliżenie na dłoń Forda? Wyglądała ona dziwnie, jakby kostka była krzywo ułożona. I nie, Anthony Hopkins ma normalną dłoń, więc wydaje się, że ta scena ma znaczenie. Szczególnie, gdy przypomnimy sobie ważny detal z filmu Westworld. W nim też mówiono, że różnicę pomiędzy człowiekiem, a robotem można dostrzec poprzez spojrzenie na dłonie. Biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie mógł robić ten duplikat na szybko i niedokładne, to by w jakiś sposób wyjaśniało jego niedoskonałość. Miał określony czas, gdy musiał zakończyć swoje dzieło, bo rada nadzorca nie pozwoliłaby, by dalej działał. Inni gospodarze tworzeni normalnym trybem są z zewnątrz nie do rozróżnienia z ludźmi.

Ma sens? A co Wy o tym sądzicie?