Wersji reżyserkiej „Prometeusza” nie będzie
Na konferencji prasowej dotyczącej premiery filmu na nośniku Blu-ray, Charles De Lauzirika, odpowiedzialny za przygotowanie dodatków, zdradził, że reżyserkiej wersji "Prometeusza" nie będzie. Dowiedzieliśmy się także co nieco o pierwotnej wersji scenariusza autorstwa Spaithsa.
Na konferencji prasowej dotyczącej premiery filmu na nośniku Blu-ray, Charles De Lauzirika, odpowiedzialny za przygotowanie dodatków, zdradził, że reżyserkiej wersji "Prometeusza" nie będzie. Dowiedzieliśmy się także co nieco o pierwotnej wersji scenariusza autorstwa Spaithsa.
Dowiadujemy się, że studio Fox chciało rozszerzonej wersji, ale Scott zdecydowanie odmówił, tłumacząc swoją decyzję tym, że to, co mogliśmy oglądać w kinie już było jego "wersją reżyserską" i nie zamierza niczego do niej dodawać. Niemniej na wydaniu Blu-ray wciąż będzie można obejrzec 35 minut alternatywnych, rozszerzonych i usuniętych scen.
Ostatnio Spaiths w wywiadzie dla Empire zdradził, że w jego wersji scenariusza Xenomorphy odgrywały znaczną rolę. Jak wiemy, "Prometeusz" początkowo miał być prequelem "Obcego", ale z czasem ewoluował w historię luźno powiązaną z obrazem z 1979 roku. Jak się okazuje, wiele scen, które mogliśmy oglądać w gotowym filmie było pisanych z myślą o bezlitosnej istocie z kwasem zamiast krwi. Dla przykładu sekwencja w kapsule medycznej powstała, ponieważ Spaiths bardzo pragnął zobaczyć, jak ktoś przeżywa "narodziny" obcego:
Zdałem sobie sprawę, że nie widzieliśmy jeszcze, by ktoś przetrwał klasyczne wyjście obcego przez klatkę piersiową. Bardzo zaintrygował mnie pomysł, że jakiś bohater może być zainfekowany pasożytem i jednocześnie zdawać sobie sprawę z tego, co go czeka, wiedzieć, że ma raptem kilka godzin, a my dajemy mu do dyspozycji potężną medyczną maszynerię, zaprojektowaną, do przedłużania życia badaczom znajdującym się w odległych zakątkach kosmosu. Bohaterka miałaby bardzo mało czasu, by dotrzeć do maszyny i wydobyć z siebie obcego. Była to bardzo krwawa sekwencja i bardzo przypominała scenę z gotowego już filmu. Głowna różnica polega na choreografii. W mojej wizji bohaterka wydobywa z siebie obce ciało i wyrzuca je z kapsuły, samej zamknąwszy się wewnątrz niej, podczas gdy w gotowym filmie jest na odwrót.
[image-browser playlist="598116" suggest=""]
Następnie przez kilka godzin traci i odzyskuje świadomość, w tym czasie kapsuła doprowadza ją do porządku. Kiedy dochodzi do siebie, widzi, że stworzenie nie tylko rośnie, ale i zabija ludzi. Gdy po ośmiu godzinach opuszcza kaspułę stwór biega już swobodnie po statku stanowiąc ogromne zagrożenie. Taki był pierwotny zamysł sceny z kapsułą medyczną.
W kwestii szybkiego dojścia bohaterki do siebie po operacji – cóż, w mojej wersji był to o wiele dłuższy proces. Mój scenariusz przeszedł szereg zmian w trakcie pracy nad filmem, następnie pojawił Damon i dokonał kolejnych poprawek. Aczkolwiek ta scena i jej umiejscowienie w całej historii były jednym z punktów zaczepienia.
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego więc zdecydowano się na usunięcie Xenomorphów z filmu. Spaiths również i na to pytanie udziela odpowiedzi.
Więszkość nacisków pochodziło z samej góry; chcieli zrobić coś nowego, a nie odcinać kupony od znanej marki. Dla studia był to priorytet – skupienie się na nowej mitologii "Prometeusza" i zepchnięcie obcych gdzieś na margines to był ich pomysł.
W filmie pojawiaja się więc czarna maź i dzbany, zamiast facehuggerów i jaj, aczkolwiek najważniejszy element jego scenariusza został nienaruszony:
Był tam czarny mutagenny związek, który zmieniał ludzi w nieprzewidziany sposób, Fyfield przekształcił się w potwora i sam stał się zagrożeniem, oczywiście byli jeszcze Inżynierowie, Space Jockeye, którzy także okazali się niebezpiecznym gatunkiem. W mojej wersji również wskrzesiliśmy jednego i urwał on głowę Davidowi.
Wracając do facehuggerów, jedna bardzo fajna scena ze scenariusza Spaithsa nie znalazła się gotowym filmie, ponieważ studio odcięło się od Xenomorphów. Chodziło o dużo bardziej krwawe ukazanie zarażenia Hollowaya:
W mojej wersji facehuggery były obecne. David, który stał się zafascynowany badaniami Inżynierów, nie zaraża umyślnie Hollowaya czarną mazią. Zamiast tego, po dumnym zdjęciu przez Hollowaya hełmu, zostaje on pozbawiony przytomności i zarażony facehuggerem, po czym budzi się i nie wiedząc, co się z nim działo wraca na statek. W mojej wersji wraca on do swojej kabiny, gdzie wpada w ramiona Shaw, która myślała, że zginął, następnie zaczynają się kochać. To właśnie w trakcie stosunku jego klatka piersiowa zostaje rozerwana i umiera. W mojej wersji on eksploduje! Było naprawdę nieprzyjemnie.
[image-browser playlist="598117" suggest=""]
Spaith miał także ciekawe plany dotyczące postaci Davida i jego fascynacji Inżynierami:
Następnie, David, zafascynowany tymi istotami, zaczyna opóźniać misję i ignorować polecenia, głównie dlatego, iż uważa, że jego miejsce jest przy Inżynierach. Są na tyle mądrzy, wyrafinowani i wielcy, że uznaje ich równych sobie. Żywi on głeboko zakorzenioną urazę do swoich ludzkich stwórców. W pewnym momencie więc Shaw próbuje go powstrzymac, a David ją związuje i wystawia na atak facehuggera. Zaczyna pieścić jajo, z którego stworzenie w końcu wychodzi. David nie posiada ludzkiego zapachu – jego oddech nie jest wilgotny – więc stwór nie jest nim zainteresowany. Ale kiedy przybliża go do Shaw, reaguje błyskawicznie. Początkowo bawi się z nią, ale później pozwala, by ją zaatakował. W mojej wersji właśnie w ten sposób Shaw została zarażona pasożytem, którego musiała później usunąć w scenie z kapsułą medyczną.
Spaiths przyznaje, że w jego wersji David ma więcej krwi na rękach. Poza tym zakończenie z udziałem jego i Shaw jest bardzoej dwuznaczne.
Pozostawiłem ich na powierzchni planetoidy. Było jasne, że Shaw i David będą musieli współpracować, jeśli zechcą przetrwać. Ujęcie odlatującego statku w gotowym filmie nie pozostawia złudzeń, co do dalszych wydarzeń, podczas gdy moje zakończenie było bardziej otwarte w kwestii tego, co może nastąpić. Chodziło jednak przede wszystkim o tego szurniętego androida i wystraszoną kobietę, którzy mogli liczyć wyłącznie na siebie.
Bez wątpienia widać, że scenariusz Spaithsa był bardziej przemyślany. Może i mniej oryginalny, ale przy takim budżecie i wspaniałych wizualiach bez wątpienia otrzymalibyśmy dzieło godne zapamiętania. Niestety później zatrudniono Lindelofa i dalszy ciąg już znamy.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat