Wieczna wolność: przeczytaj fragment powieści SF Joe Haldemana
Do sprzedaży trafiło nowe wydanie powieści Wieczna wolność Joe Haldemana. Przeczytajcie początek tej historii science fiction.
Do sprzedaży trafiło nowe wydanie powieści Wieczna wolność Joe Haldemana. Przeczytajcie początek tej historii science fiction.
Zazwyczaj nazywaliśmy „naszą” planetę MF. Większości zamieszkałych tu ludzi wielopokoleniowa przepaść kulturowa nie pozwalała zrozumieć znaczenia tego skrótu od „środkowego palca”. A nawet jeśli go rozumieli, to zapewne nie kojarzyli tego akronimu z historią Edypa.
Mimo to, przeżywszy tutaj choć jedną zimę, z pewnością nazywali tę planetę takimi odpowiednikami słowa „pieprzona”, jakie istniały w ich kulturze.
MF przedstawiono nam jako cichą przystań, schronienie i miejsce, gdzie na nowo można ułożyć sobie życie. Będziemy na niej mogli żyć jak zwyczajni ludzie, z dala od Człowieka, a jeśli ktoś zgubił przyjaciół lub ukochanych w relatywistycznym labiryncie Wiecznej Wojny, mógł na nich zaczekać w Time Warp, przerobionym krążowniku, który kursował tam i z powrotem między Mizarem a Alcorem z prędkością prawie powstrzymującą proces starzenia.
Oczywiście okazało się, że Człowiek chce mieć nas na oku, gdyż byliśmy elementem jego przezornej polityki genetycznej. Mogliby wykorzystać nas jako matrycę, gdyby po iluś tam pokoleniach coś się pokręciło w mechanizmie genetycznym wytwarzającym osobniki będące kalkami samych siebie. (Kiedyś użyłem tego określenia w rozmowie z Billem; chciałem je wyjaśnić, ale on wiedział, co to takiego „kalka”. Tak jakby wiedział, co to rysunek naskalny).
Człowiek nie był jednak biernym obserwatorem. Był dozorcą zoo. A MF rzeczywiście przypominała zoo: sztuczne i uproszczone środowisko. Tylko że dozorcy wcale go nie stworzyli. Oni po prostu na nie natrafili.
Middle Finger, jak wszystkie odkryte przez nas planety klasy Wegi, była przedziwną anomalią. Nie mieściła się w żadnym normalnym modelu powstawania i ewolucji planet.
Nazbyt młoda i jasna błękitna gwiazda z jedną planetą wielkości Ziemi, zasobna w tlen i wodę. Planeta krąży po takiej orbicie, która umożliwia istnienie życia, chociaż niezbyt bujnego.
(Fachowcy mówią nam, że nie można uzyskać planety typu Ziemi, jeśli w układzie planetarnym nie ma olbrzyma podobnego do Jowisza. Tak więc takie gwiazdy, jak Wega czy Mizar, też nie powinny mieć swoich odpowiedników Ziemi).
Na Middle Finger są pory roku, ale nie zapewnia ich nachylenie do słońca, lecz mocno wydłużona orbita. Mamy tu sześć pór roku rozłożonych na trzy ziemskie lata: wiosnę, lato, jesień, przedzimie, zimę i odwilż. Oczywiście planeta porusza się tym wolniej, im dalej jest od słońca, tak więc zimne pory roku są długie, a ciepłe krótkie.
Większość planety to arktyczna pustynia lub sucha tundra. Nawet na równiku jeziora i strumienie pokrywa w zimie gruba kra. Przy biegunach akweny są blokami litego lodu i tylko na ich powierzchni w ciepłe letnie dni tworzą się sterylne ka łuże. Na dwóch trzecich powierzchni planety nie występują żadne formy życia poza przyniesionymi przez wiatr zarodnikami imikro organizmami.
System ekologiczny również jest dziwnie prosty: mniej niż sto miejscowych gatunków roślin oraz zbliżona liczba owadów oraz stworzeń podobnych do stawonogów. Żadnych miejscowych ssaków, tylko kilkadziesiąt gatunków mniejszych lub większych zwierząt trochę przypominających nasze gady lub płazy. Zaledwie siedem gatunków ryb i cztery rodzaje mięczaków.
Nic tutaj nie ewoluowało z czegoś innego. Nie ma tu skamieniałości, ponieważ nie miały czasu, by powstać — analiza izotopowa atomów węgla nie wykazuje na powierzchni i tuż pod nią niczego, co miałoby więcej niż dziesięć tysięcy lat. A jedno cześnie pobrane na głębokości pięćdziesięciu metrów próbki ujawniają, że ta planeta jest równie stara jak Ziemia.
Tak jakby ktoś ją przyholował i zaparkował tutaj, pozostawiwszy na niej kilka prostych form życia. Tylko skąd ją zabrał, kim był i kto zapłacił rachunek za transport? Cała energia zużyta przez ludzi i Taurańczyków podczas Wiecznej Wojny nie wystarczyłaby, żeby wyrwać tę planetę z orbity.
Dla nich, dla Taurańczyków, to także pozostaje zagadką, co trochę mnie pociesza.
Są inne zagadki, już nie tak krzepiące. Największą z nich jest fakt, że ten zakątek wszechświata był już kiedyś zamieszkany, ponad pięć tysięcy lat temu.
Najbliższa planeta Taurańczyków, Tsogot, została odkryta i skolonizowana podczas Wiecznej Wojny. Znaleźli na niej ruiny wielkiego miasta, większego od Nowego Jorku czy Londynu, zasypane przez ruchome wydmy. Na orbicie krążyły kadłuby kilkudziesięciu obcych statków kosmicznych, w tym jednego międzygwiezdnego.
I żadnego śladu istot, które stworzyły tę potężną cywilizację. Nie pozostawili po sobie żadnych posągów ani obrazów, co jeszcze można wytłumaczyć specyficzną kulturą. Jednak nie pozostały po nich też ciała, ani jedna kosteczka, co już trudniej wyjaśnić.
Taurańczycy nazywają ich Boloor, co oznacza „zaginieni”.
Zwykle gotuję w szóstek, ponieważ wtedy nie uczę, ale Grey tonowie przynieśli dwa króliki, a sos potrawkowy to specjalność Marygay. Dzieci lubią to danie bardziej od jakiegokolwiek innego z Ziemi. A najbardziej smakują im niewyszukane miejscowe potrawy, gdyż tylko takie dostają w szkole. Marygay twierdzi, że to instynkt samozachowawczy. Nawet na Ziemi dzieci wolały zwyczajne, dobrze znane pożywienie. Ja byłem wyjątkiem od tej reguły, ale moi rodzice byli dziwakami — hippisami. Jadaliśmy ogniście ostre hinduskie potrawy. Po raz pierwszy skosztowałem mięsa, mając dwanaście lat, kiedy zgodnie z kalifornijskim prawem musieli mnie posłać do szkoły.
Kolacja była zabawna. Bill z Sarą plotkowali o randkach i schadzkach swoich znajomych. Sara w końcu przebolała utratę Taylora, który chodził z nią przez rok, a Bill z przyjemnością słuchał opowieści o wywołanej przez tego chłopaka towarzyskiej katastrofie. Sara poczuła się urażona, kiedy Taylor zadeklarował się jako homo, ale po kilku miesiącach ponownie stał się hetero i poprosił, żeby znów zaczęła z nim chodzić. Powiedziała mu, żeby trzymał się chłopców. Teraz się okazało, że w tajemnicy rzeczywiście spotykał się z jakimś chłopakiem, który wściekł się na niego, przyszedł do college’u i zrobił wielką awanturę. Wyjawił przy tym kilka seksualnych sekretów, jakich nie zwykliśmy omawiać przy jedzeniu. Czasy się jednak zmieniają i każdy bawi się, jak umie.
Źródło: Rebis
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1960, kończy 64 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1967, kończy 57 lat