Na początku odcinka wyjawiono, że Lou zginął. Tommy nie przyjął tej informacji za dobrze i rezygnuje z pracy. Zachodnia prasa ocenia, że był to godny finał i dobre oddanie hołdu ofiarom 11 września, bez zbędnych sentymentalnych chwytów.
Nie ma w odcinku specjalnych przemów na temat śmierci Lou czy jego kolegów, którzy zginęli 11 września. Tommy natomiast nawiązuje do tego podczas przemowy do nowych rekrutów.
- To nie jest praca, to nie jest zawód. To powołanie, potrzeba, którą czujecie w kościach i w głowie. Odcinek zakończył się tym, że Tommy odjeżdża samochodem. Na przednim siedzeniu obok niego siedzi Lou, który albo jest halucynacją albo duchem. Chwilę później kamera oddala się pokazując na horyzoncie Manhattan.