Zew nocnego ptaka: przeczytaj fragment powieści Roberta McCammona
Przeczytajcie fragment powieści historyczno-kryminalnej pt. Zew nocnego ptaka. Autorem książki jest Robert McCammon. Pozycja jest już w sprzedaży.
Przeczytajcie fragment powieści historyczno-kryminalnej pt. Zew nocnego ptaka. Autorem książki jest Robert McCammon. Pozycja jest już w sprzedaży.
– Mogę o coś spytać? – odezwał się Matthew, zanim jego towarzysz zdążył zareagować. – Jak daleko stąd do Fount Royal?
– Fount Royal? Och, paniczu, przy suchym gruncie zabrałoby wam to jakieś dwie, trzy godziny. Ale ze względu na pogodę szacuję, że podróż potrwa dwa razy dłużej, a do tego zapada przecież zmrok. Osobiście wolałbym nie nadziać się na Jednookiego Jacka albo czerwonoskórego dzikusa bez pochodni i muszkietu na podorędziu. – Shawcombe ponownie skupił uwagę na starszym z gości. – Zostaną więc panowie na noc?
– Tak, oczywiście – odparł Woodward, po czym zaczął rozpinać ciężki płaszcz. – Bylibyśmy głupcami, gdybyśmy postanowili kontynuować wędrówkę po ciemku.
– Domyślam się, że mają panowie bagaż, który wypada przynieść? – Oberżysta przestał się uśmiechać i odwrócił głowę. – Abner! Rusz tyłek i przynieś ich rzeczy! A ty, dziewko, idź mu pomóc!
Dziewczyna stała dotąd nieruchomo z pochyloną głową i skrzyżowanymi na piersi nagimi ramionami, opierając się plecami o ścianę. Nie odpowiedziała na wezwanie Shawcombe’a, tylko ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Na nogach miała wysokie do kolan buty z jeleniej skóry.
– Taka pogoda nawet świniom nie w smak – pożalił się Abner, nie odrywając się od krzesła.
– Może i nie, ale jest w sam raz dla takiego wieprza jak ty! – zauważył Shawcombe i znów poczęstował starca wściekłym spojrzeniem. – A teraz wstawaj i zabieraj się do dzieła!
Abner, marudząc pod nosem, podniósł się i pokuśtykał w ślad za dziewczyną. Wydawało się, że nogi ma osłabione w wyniku jakiejś wyniszczającej choroby.
Matthew zamierzał właśnie zapytać Shawcombe’a, kim jest ów „Jednooki Jack”, lecz nie spodobała mu się myśl, że z ich ciężkim bagażem będą się zmagać starzec i dziewczyna – zwłaszcza dziewczyna.
– Powinienem im pomóc – powiedział i ruszył ku wyjściu, jednak oberżysta chwycił go za ramię.
– Nie trzeba. Te obiboki przesiadują tu tak długo, że ogarnia ich lenistwo. Niech zapracują sobie na kolację.
Matthew zatrzymał się i spojrzał mu w oczy. Dostrzegł w nich coś – ciemnotę, małostkowość, a może nawet czyste okrucieństwo – od czego zrobiło mu się niedobrze. Spotkał już na swej drodze tego człowieka – choć za każdym razem miał on inne oblicze – znał go zatem jako brutala, który upajał się władzą nad ludźmi słabymi na ciele i umyśle. Ale w tym przypadku zauważył też na twarzy gospodarza przebłysk czegoś, co mogło być potwierdzeniem jego surowej oceny, a to świadczyłoby z kolei o tym, że Shawcombe jest inteligentniejszy, niż mu się zrazu wydawało. Oberżysta uśmiechał się nieznacznie, tylko kącikiem ust. Matthew zaczął wolno, acz stanowczo oswobadzać ramię z jego uścisku, lecz tamten, choć wciąż uśmiechnięty, nie kwapił się, by go puścić.
– Powiedziałem – powtórzył Matthew – że powinienem im pomóc.
Shawcombe wciąż go trzymał, aż wreszcie Woodward, który pozbył się w końcu płaszcza, uświadomił sobie, że przed jego oczami rozgrywa się miniaturowy dramat.
– Tak – przyznał. – Sądzę, że rzeczywiście przyda im się pomoc przy bagażach.
– Tak jest, proszę pana. Będzie tak, jak pan sobie życzy – powiedział oberżysta i natychmiast puścił ramię młodzieńca. – Sam bym poszedł, ale plecy mam do niczego. Kiedyś dźwigałem ciężkie bele w porcie nad Tamizą, ale teraz już bym tak nie…
Matthew chrząknął, odwrócił się i wyszedł na zewnątrz, gdzie niebo ciemniało, zmieniając barwę z niebieskiego w czarne. Powietrze wydało mu się teraz zbawiennie świeże. Starzec taszczył należące do Woodwarda pudło z perukami, podczas gdy dziewczyna stała za wozem, usiłując umieścić sobie jeden z kufrów na plecach.
– Zaczekaj – powiedział Matthew, brnąc w jej stronę przez błoto. – Pozwól, że ci pomogę.
Chwycił za jedną ze skórzanych rączek, a kiedy to uczynił, dziewczyna błyskawicznie odsunęła się od niego, jak gdyby był trędowaty. Podtrzymywany przez nią dotąd kufer natychmiast zarył się kantem w brei. Stała teraz zgarbiona na deszczu z twarzą wciąż skrytą za długimi włosami.
– Ha! – wykrzyknął Abner i zarechotał. W przejrzystym obecnie powietrzu jego skóra wyglądała na równie szarą co mokry pergamin. – Nie ma co do niej gadać, bo ona i tak do nikogo się nie odzywa. Niewiele jej brakuje, żeby wylądowała w wariatkowie.
– Jak jej na imię?
Przez chwilę Abner milczał, marszcząc pokryte strupami brwi, po czym odparł:
– Dziewka.
Znów się roześmiał, jak gdyby zadano mu właśnie najgłupsze pytanie pod słońcem, a następnie zniknął z pudłem w oberży.
Matthew zerknął na dziewczynę – zaczęła już dygotać z zimna, lecz nie wydawała z siebie żadnych odgłosów ani nawet nie podniosła wzroku znad rozpościerającego się między nimi błota. Stwierdził, że jeśli nie uda mu się namówić Abnera, by mu pomógł, będzie musiał przetransportować kufer – a także ten drugi – samodzielnie. Spojrzał przez wierzchołki drzew na niebo. Deszcz, przybrawszy znów na sile, zaczął smagać jego twarz. Nie było sensu sterczeć tu z butami w błocie i lamentować nad własnym położeniem, zaliczył już bowiem większe tarapaty, a pewnie czekały go jeszcze cięższe. Jeśli zaś chodzi o tę dziewczynę – któż znał jej przeszłość? Kto się nią w ogóle przejmował? Nikt. Dlaczego więc on miałby to robić? Zaczął zatem wlec kufer przez breję, ale dobrnąwszy do ganka, zatrzymał się.
– Idź do środka – polecił dziewczynie. – Sam przyniosę resztę bagaży.
Ani drgnęła. Podejrzewał, że nie ruszy się stąd, dopóki głos Shawcombe’a nie poderwie jej z miejsca na podobieństwo bata.
Ale to już nie jego sprawa. Wtaszczył kufer na ganek, zanim jednak przeciągnął go przez próg, raz jeszcze rzucił okiem na dziewczynę. Odchyliła głowę, rozpostarła ramiona i z zamkniętymi oczami łapała otwartymi ustami krople deszczu. Pomyślał, że choć ponoć szalona, może usiłuje w ten sposób oczyścić skórę z odoru Shawcombe’a.
Źródło: Vesper
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat