Zobaczyli za dużo: przeczytaj fragment thrillera YA
Przeczytajcie fragment powieści Zobaczyli za dużo - thrillera dla młodzieży autorstwa Alana Gibbonsa,
Przeczytajcie fragment powieści Zobaczyli za dużo - thrillera dla młodzieży autorstwa Alana Gibbonsa,
To, czego się o niej dowiedziałem, przyszło i znikło niczym dźwięki dolatujące z wybrzeża Mersey, niesione wiatrem ulotne odgłosy i hałasy. Metaliczne pobrzękiwanie sprzętów na placu zabaw, szum fal, krzyki mew i górujący nad tym dziki, gardłowy ryk wichru.
Skierowałem aparat na Ceri. Była szczupła, wręcz krucha, tak delikatna, że można by się obawiać, czy jej nie porwie wiatr. Pozwoliłem obiektywowi błądzić przez chwilę, po czym skoncentrowałem się na jej czarującej sylwetce. Zmarszczyła czoło i zakryła twarz włosami; kasztanoworuda krecha przecięła blade policzki.
– Nie rób tego – rzuciła chmurnie.
– Dlaczego? Wszyscy lubią robić sobie zdjęcia.
Za zasłoną rudych włosów dojrzałem ciemną chmurę.
– No cóż, ja nie.
Roześmiałem się i ponownie skierowałem na nią aparat. Machnęła na mnie szczupłym ramieniem.
– Daj mi to!
Bezceremonialnie wyrwała mi go z ręki.
– Hej, uważaj, ostrożnie. Jeszcze rozbijesz. Pamiętaj, że nie jest nasz.
Aparat należał do wyposażenia pracowni sztuk pięknych. Mieliśmy wykonać serię fotografii rzeźby Antony’ego Gormleya, nazwanej Inne miejsce. Trzeba wam wiedzieć, że Inne miejsce jest jedną z największych atrakcji turystycznych Liverpoolu. To seria posągów z kutego żelaza, które pełnią swą upiorną wartę na plaży ciągnącej się od północnego krańca doków do Southport. Przyglądam się im z okna niemal każdej nocy, kiedy jestem sam, i słyszę wołanie demonów. Fotografie miały stanowić podstawę naszego portfolio.
– Usuń moje zdjęcie.
– Dobrze, dobrze, już kasuję. Kto wcisnął twój klawisz zrzędzenia? – Mój dobry humor się ulotnił, bo widziałem, że Ceri stała się wyjątkowo rozdrażniona. – Chciałem się tylko trochę pośmiać. Co się z tobą dzieje?
Oczy Ceri zapłonęły oburzeniem.
– Nic się ze mną nie dzieje. Zanim zrobisz mi zdjęcie, masz poprosić o zgodę, rozumiesz?
W jej oczach błysnęły iskry gniewu. Nie żartowała. Naprawdę mówiła poważnie. Podniosłem ręce w uspo-kajającym geście, dziwiąc się w duchu, dlaczego robi ze wszystkiego taki problem.
– Rozumiem. – Zmarszczyłem nos. – Jezu… Ale dałaś przedstawienie.
Spodziewałem się nowego wybuchu, ale Ceri już się odwróciła, jej uwagę przyciągnął bowiem błyszczący błękitny lincoln, który wjechał akurat na parking. Wydłużony amerykański sedan wyglądał fantastycznie. Usłyszałem zgrzyt opon na asfalcie i odwróciłem się, podążając za spojrzeniem Ceri. Chrom i stal stopowa, pojazd odpowiedni dla bajecznie bogatego nafciarza z Teksasu. Właściciel musiał poświęcić wiele godzin na dopasowanie tego cacka do swoich potrzeb.
– Nieczęsto widzi się w okolicy takie wozy – zauwa-żyłem.
– Skoro tak mówisz… Nie interesują mnie samochody.
Według mnie jeśli ktoś nie interesował się autami, to nie interesował się życiem. Nad naszymi głowami krążyła mewa, co rusz zawisając w powietrzu, jasna i niemal przezroczysta na tle blednącego światła wrześniowego przedwieczoru. W samochodzie siedziało dwóch mężczyzn. Od początku miałem co do nich złe przeczucia. Przez całe życie obracałem się wśród twardych facetów, więc się dość naoglądałem. Kierowca zgasił silnik i obaj siedzieli dalej w aucie, patrząc przed siebie na przystań. Nie rozmawiali, nie wymieniali spojrzeń. Nie powiedziałbym, że ich zachowanie wzbudziło moją czujność, ale obserwowałem ich ukradkiem. Wydawali się nie dostrzegać naszej obecności na ścieżce wiodącej w dół do plaży. Oparłem aparat na pokrywie śmietnika i otworzyłem boczny ekran.
– Co robisz?
– Zdjęcie.
- Po co ci dodatkowy ekran?
Pokazałem jej.
– Nie dowiedzą się, że pstryknąłem im fotę – wy-jaśniłem. – Gdybym przyłożył aparat do oka i spojrzał przez wizjer, zwróciłbym na siebie uwagę.
– Po co ci w ogóle ich zdjęcie? Miałem po prostu takie przeczucie.
– Czy ja wiem… – bąknąłem. – Nie chcesz wie-dzieć, co zamierzają?
Ceri nie podzielała mojego zaciekawienia.
– Zwyczajnie zabijają czas. To wolny kraj.
Kierowca opuścił szybę i zapalił papierosa, szarawy dym rozwiał się w gęstniejącym zmierzchu. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem zabójcę. Zapalniczka rozbłysła na moment, oświetlając twarz mężczyzny. Włączyłem zoom, żeby przyjrzeć mu się z bliska. Twarz chuda, ściągnięta, wystające kości policzkowe, ogolony na łyso. Na karku tatuaż pełznącego węża. Mężczyzna na siedzeniu pasażera pozostał w cieniu, ale widziałem, że był niższy i grubszy. Jaki tam grubszy, tłusty. W wyścigu do otyłości dobiegł właśnie do mety, zerwał taśmę i wyrzucił triumfalnie w górę nalane, zwiotczałe ramiona.
– Popatrzmy – powiedziała Ceri, zerkając na ekran. Jej uwagę przyciągnął ten wyższy mężczyzna z tatu-ażem. – Fuj, nie podoba mi się jego wygląd.
– Pełna zgoda. Jest brzydki jak noc.
Zasłoniła obiektyw dłońmi.
– Może byś już przestał? Pani Abrahams będzie się dziwiła, co ci kolesie robią na jej karcie pamięci.
– Skasuję zdjęcia przed oddaniem aparatu. Ceri długo nie spuszczała ze mnie wzroku. – No to po co w ogóle je robisz?
Nie odpowiedziałem. W sumie sam nie wiem, dlaczego tak mnie to zaciekawiło. Wyobraźcie sobie, gdybym wiedział wtedy to, co wiem teraz. Zabijanie czasu. Co za przerażająco trafny dobór słów. Skinąłem w kie-runku plaży.
– Powinniśmy się stąd ruszyć. Nie chcemy przecież stracić światła.
Ceri sprawdziła godzinę w telefonie.
– Nie ma powodu do paniki. Dopiero szósta. Jeszcze z godzina, zanim się ściemni.
Ruszyłem przed siebie. Tego wieczoru niebo było wyjątkowo piękne. Plaża wyglądała cudownie. Lubiłem brzeg morza z jego aurą dziwności i przestrzenią, tak odmienną od śródmieścia, w którym się wychowałem. Nie podobała mi się wyprowadzka z centrum, ale lubiłem widok z naszego nowego domu. Ceri podbiegła, by dotrzymać mi kroku.
– Zwolnij – poprosiła. – Masz dłuższe nogi ode mnie.
Przeciętny jamnik miał dłuższe łapy niż ona. Kusiło mnie, żeby jej powiedzieć, że ma niskie zawieszenie, rozumiecie, z czułością, ale oparłem się. Przecież chciałem, żeby mnie polubiła, więc jaki sens wyskakiwać z kolejnym głupawym komentarzem? Obejrzałem się przez ramię.
– Czy samochód nadal tam stoi?
Ceri przystanęła i odwróciła się, wytężając wzrok.
– Tak, ale nie wiem, co tamci robią.
Jedno było pewne, otaczała ich aura poważnych kłopotów.
– Coś mi mówi, że nie mają dobrych zamiarów.
Znam ten typ.
Źródło: Zielona Sowa / fot. Zielona Sowa
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat