„13 Posterunek” – Cezary i spółka
Nigdy nie wiadomo, co może stać się dziełem kultowym, swoistą wizytówką epoki. Taki na przykład "Miś" - przez widzów w latach 80. potraktowany jako kiepski, przez cenzurę skazany na leżakowanie, dziś należy do kanonu polskich filmów. Podobnie sprawa ma się z "13. posterunkiem" - pierwszym polskim sitcomem i niewątpliwą kwintesencją lat 90.
Nigdy nie wiadomo, co może stać się dziełem kultowym, swoistą wizytówką epoki. Taki na przykład "Miś" - przez widzów w latach 80. potraktowany jako kiepski, przez cenzurę skazany na leżakowanie, dziś należy do kanonu polskich filmów. Podobnie sprawa ma się z "13. posterunkiem" - pierwszym polskim sitcomem i niewątpliwą kwintesencją lat 90.
Jednakowoż nie tak do końca podobnie jak "Miś". 13 Posterunek już w momencie premiery zebrał grono wiernych fanów, jak i też przeciwników. Co na tym zaważyło? Gdzie tkwi fenomen tej opowieści o policjantach z pechowego posterunku?
Przybywa nowy (?) komendant
Krótkie nakreślenie historii opowiedzianej w serialu: gdzieś na obrzeżach wielkiego miasta swoją siedzibę ma 13. posterunek. Miejsce zesłania dla różnych policjantów, którzy brylować w Kryminalnych na pewno nie będą. Życie toczy tu się raczej powoli - od czasu do czasu trzeba przemówić jakiemuś pijakowi do rozumu, prewencyjnie zgarnąć kilka prostytutek do celi. Jednak większość czasu wypełnia ekipie zwykła robota papierkowa, tudzież czyszczenie ckm-a.
I w tym świecie pojawia się on - Cezary Cezary. Człowiek o dosyć szalonym sposobie bycia. Przyciągający absurd i pech jak mało kto. Zesłany na posterunek za karę. Trafia akurat na posterunek w momencie, kiedy wszyscy myślą, że mają dostać nowego komendanta. W wyniku nieporozumienia to właśnie Czarek zostaje wzięty za niego. I od razu wczuwa się w rolę... Niestety, pomyłka wyjaśnia się bardzo szybko ("miał miejsce wypadek przy czyszczeniu broni" mówi stary, ale wciąż obecny komendant). Z takim skutkiem dla Czarka, że o awansie z posterunkowego może długo zapomnieć.
Czarek stosunkowo szybko wtapia się w posterunkowe życie, stając się jego jedną z najważniejszych części. Niestety, prowadzi to do szeregu absurdalnych sytuacji, z "trupami" zamykanymi w szafie na czele. Nie wspominając o częstszych wizytach jednej z prostytutek, zakonnicach wrzucanych do schronu czy kłopotach, w których tylko ta ekipa mogła się odnaleźć...
Fabuła może na pierwszy rzut oka nie wygląda na specjalnie wybiegającą poza standard średni sitcomów. Jednak w połączeniu z kilkoma innymi czynnikami dała coś, co śmiało można nazwać dziełem kultowym.
Kultowość po raz pierwszy - bohaterowie
Dobrze pamiętamy głównego bohatera "Misia" - Ryśka Ochódzkiego. Postać nad wyraz charakterystyczna, niezbędna, by cały misiowy świat mógł istnieć. I mógł być kultowy. Podobnie, jak postacie w 13. Posterunku. Każda z nich została przemyślana od A do Z - tu nie było bohaterów, którzy mieli się dopiero rozwinąć, czy osób niepotrzebnych.
Najbardziej trafny opis załogi dał komendant w pierwszym odcinku: "stara baba, młoda baba, ślepy i dwóch idiotów z batalionu interwencyjnego. A! No i ten nowy posterunkowy, co go tu mają przysłać za karę - Cezary Cezary". A później miał miejsce ów wypadek przy czyszczeniu broni.
Ryszard Ochódzki to Stanisław Tym. I ciężko byłoby sobie wyobrazić w tej roli kogoś innego. Podobnie sprawa ma się z Czarkiem i Cezarym Pazurą. Ta rola została jak najbardziej napisana pod niego (producent serialu, Lew Rywin, postawił Maciejowi Ślesickiemu, scenarzyście i reżyserowi warunek, że to Pazura ma zagrać główną rolę). Cezary posiadał odpowiedni zestaw cech aktorskich, by wykreować złośnika, zazdrośnika i seksoholika jak najbardziej przekonująco.
Choć Pazura stworzył w tym serialu rolę życia, niestety nie wszyscy tak zyskali na tej produkcji. Niektórzy aktorzy ponieśli cenę zaszufladkowania na długi czas. Tak było między innymi z Aleksandrą Woźniak. Jej Kasia to niezapomniana blondynka, o pewnych stereotypowych cechach, ale też niesamowitej wrażliwości... i często niepohamowanej odwadze. Jednak długo po zakończeniu serialu nie pojawiała się na szklanym ekranie. Dopiero od niedawna można ją podziwiać w nowych rolach. Podobnie było z Piotrem Zeltem, serialowym Arnim. Napakowany policjant z batalionu interwencyjnego, niegrzeszący rozumem, podbił serca widzów swoją prostotą. Po końcu serialu gdzieś przepadł, od czasu do czasu pojawiając się w pomniejszych rolach.
Ale byli i tacy, dla których rola w tym serialu stanowiła nowy rozdział w bogatej karierze - dwa Marki. To właśnie dzięki komendantowi (a wcześniej gangsterowi w "Sarze") nieżyjący już Marek Perepeczko mógł "walczyć" z legendą Janosika. Komendant, zwany przez niektóre osoby w załodze "bezmózgim yeti", w niczym nie przypominał dzielnego zbója - z nadwagą, raczej kombinujący jak ugrać dla siebie najwięcej. Jednak miał swoją klasę, co niewątpliwie było efektem obsadzenia Perepeczki w tej roli. Drugim Markiem był Marek Walczewski. Jego Stępień, niedowidzący policjant, kiedyś najlepszy w wydziale zabójstw, był z jednej strony bardzo komediową postacią (okulary a'la Mel Gibson), ale z drugiej najbardziej dramatyczną. Co tylko świadczy o talencie nieżyjącego już niestety aktora.
Oprócz tego szerszej widowni mogli się pokazać tacy aktorzy jak Paweł Burczyk (jąkający się podrywacz Luksus), Agnieszka Włodarczyk (mało rozgarnięta siostra Czarka), Ewa Szykulska i Joanna Sienkiewicz (dwie Zofie, będące na usługach komendanta), Dorota Chotecka (rudowłosa prostytutka, Jola). Od czasu do czasu w obsadzie pojawiał się też Zbigniew Buczkowski (bezdomny Janek) czy Barbara Burska i Andrzej Niemirski (Inspektor Kot i Inspektor Pieżchała, wydział wewnętrzny… oni to wiedzą, Kocie). I nie zapominajmy też o Pershingu, psie komendanta, który w wielu odcinkach albo miał kluczowe znaczenie, albo grał kapitalne epizody.
Poza tym przez produkcję przewinęły się postacie epizodyczne, które jednak na dobre zapadły w pamięć. Jak chociażby francuski policjant, Pierr Dzący, miejscowy łazik Rosolak, sadystyczny szef ateków czy osioł Homer. Wcielała się w nie plejada ówczesnych, polskich gwiazd, jak chociażby Witold Pyrkosz, Artur Żmijewski, czy nieżyjący już Maciej Kozłowski.
Kultowość po raz drugi - absurd codzienności
"Miś" posiadał pewną główną fabułę, jednak nie ona była najważniejsza. Stanowiła ona tylko pretekst do przedstawiania coraz bardziej komicznych scenek z życia w PRLu. Właśnie takie wstawki, często nic nie wnoszące do akcji, stanowią o sile filmu. Można nawet powiedzieć, że w pewnym sensie były one krótkimi skeczami.
W sitcomie, gatunku pełnym skeczy, jak sama jego nazwa wskazuje najważniejsze są sytuacje i komedia. 13 Posterunek po mistrzowsku łączył jedno i drugie, nierzadko zahaczając o najwyższe pułapy absurdu i burleski.
To właśnie humor 13. Posterunku przyciągał do niego widzów, bądź ich zniechęcał. W całym serialu można było widzieć dowcipy najbardziej trywialne, nierzadko wręcz prostackie (jak chociażby niektóre miny Pazury), aż po naprawdę inteligentne (aluzje do życia społecznego). Wiele z nich kręciło się szczególnie wokół seksu - mniej lub bardziej dosadnie.
Wiele żartów bazowało też na odniesieniach nie tylko do życia codziennego czy seksu, ale także na aluzjach do całej kultury masowej. Co można zgrabnie nazwać intertekstualnością...
Kultowość po raz trzeci - intertekstualność
13. Posterunek jest, podobnie jak "Miś", swoistą kroniką swoich czasów. W każdym odcinku można było wyłowić odniesienia do życia Polaków w latach 90. - czy to w polityce, czy to w kulturze. Ileż razy twórcy śmiali się z ówczesnych najwyższy władz? Przecież już wtedy nie prezydent Wałęsa i już nie premier Oleksy zawitali na pechowy posterunek! Swego czasu zaplątał się też tam Andrzej Gołota (po, niestety, przegranej walce, co kosztowało go... zjedzenie pewnej żabki). I to właśnie w 13. Posterunku osobiście słyszałem po raz pierwszy żarty o ojcu Rydzyku i skokach narciarskich.
13 Posterunek śmiał się z ówczesnej kultury masowej. "Terminator", "Leon Zawodowiec", "Titanic", "Niemoralna propozycja" - można by wymieniać długą listę filmów, które cytowano. Nie wspominając o przymrużeniu oka na polską kinematografię - w jednym z odcinków pojawił się Bogusław Linda, który udanie sparodiował sam siebie (co niestety dziś udaje mu się z dużo gorszym efektem).
Witold Pyrkosz "śmiał się" ze swojej roli w "Czterech pancernych i psie", a Lew Rywin (!), jako wściekły producent filmowy, ścigał go z kałasznikowem. W posterunkowej kuchni wisiał plakat z filmu "Sara", w którym zagrała przecież znaczna część obsady "Trzynastego", a Agnieszka Włodarczyka miała tytułową rolę. A u komendanta w gabinecie był plakat "Janosika" z 1973 roku...
Kultowość po raz czwarty - pamięć
Każda z nas chyba pamięta, że w "Misiu" to śpiewał Jarząbek, parówkowym skrytożercom mówimy nie, a łyżki to były na łańcuchu. Właśnie to jest jedna z cech produkcji kultowych - zapamiętanie niektórych cytatów i scen. Czy i tak jest w 13. Posterunku?
Kiedyś na swój profil na fb wrzuciłem link do 10 minutowego wyciągu najlepszych tekstów z 13. Posterunku. Po chwili jeden z moich znajomych napisał komentarz, że na te teksty nawet godzina czasu, by nie wystarczyła. Miał rację - 13 Posterunek aż kipiał od genialnych zdań i całych dialogów.
Chyba jedną z najczęściej oglądanych w sieci scen jest próba nauczenia przez Czarka pewnego aktora (Witolda Pyrkosza) monologu Hamleta. Niestety, kończy to się wielką katastrofą. Ale to, co się dzieje tuż przed nią... Ile razy słyszę tekst o tym, że bagietek nie ma, duszę się ze śmiechu. Nie możemy też zapominać o słynnej piosence "Radiotelegrafisty" w wykonaniu Czarka czy scenie, kiedy goły Pazura goni po posterunku, wykrzykując hasła wolności i pokoju.
Na pewno w tym podtrzymywaniu pamięci dużą rolę odegrało wielokrotne puszczanie serialu przez Polsat, a dziś Internet. Jednak nie byłoby to możliwe, gdyby nie było dobrego materiału. A 13 Posterunek był właśnie czymś takim.
Kultowość po raz piąty - odcinamy kupony?
Jak zapewne łatwo można zauważyć, dotychczas tekst skupił się na pierwszej serii serialu, produkowanej od 1997 do 1998 przez Canal+ i Polsat. W 2000 roku, na antenie TVN, pojawił się "13 Posterunek 2", będący bezpośrednią kontynuacją pierwszej serii. O ile jednak ta pierwsza faktycznie miała znamiona kultowości, druga posiadała zadatki na tzw. odcinacza kuponów.
Ekipa tworząca serial była prawie ta sama. Wymieniono tylko dwie główne postacie - Luksusa na szalonego sapera, Rysia (Arkadiusz Jakubik) oraz Zofię na Andżelę (Joanna Jędrzejek). Reżyser i autor scenariusza, Maciej Ślesicki, został na swoim miejscu. Zachowano te same dekoracje (tak na marginesie: uważam je za jedne z lepszych w polskich serialach; jak przyznał sam ich twórca, Piotr Haliński, podczas tworzenia inspirował się socrealizem, a szczególnie holem w Pałacu Kultury i Nauki - kolumnami i wielkimi schodami; ta inspiracja również została "wskazana" w samym serialu, kiedy z jednych postaci oceniła, że "to solidna kolumna. Za Stalina ją postawiono"). Jednak wracając do tematu - czegoś już drugiej serii brakowało.
"13 Posterunek 2" oferował jeszcze więcej gagów, jeszcze więcej parodii. Odnosił się do kultury masowej, życia codziennego. Absurd królował na każdym kroku... Ale to już nie było to. Ta produkcja tak nie śmieszyła jak pierwsza. Może twórcy chcieli prawem sequelu "lepiej, więcej, śmieszniej"? Zapewne tak. Nawet sama publika tego chciała. Jednak myślę, że był inny powód, dlaczego "13 Posterunek 2" już nie był tak dobry. Chodzi przede wszystkim o epokę, w jakiej powstawał i był emitowany - początek nowego wieku. To już nie były lata 90. Już nie było tego specyficznego klimatu w społeczeństwie, dzięki któremu pierwsza seria mogła zdobyć status kultowej.
Ale też nie ma co wieszać tak psów na drugiej serii. Wszak to właśnie w niej pojawił się jeden z najlepszych zespołów w tym serialu, "Ogórki Zdzisława".
Kultowość ponad wszystko
Pamiętam jak dziś dzień, kiedy po raz pierwszy oglądałem 13 Posterunek. Było to bodajże w 1998 roku i wiele żartów, scen na pewno nie było przeznaczonych dla takiego odbiorcy jak ja, jednak serial z miejsca przypadł mi do gustu. Tak samo zresztą, jak większości moich kolegów. Ale pamiętam, że część ówczesnych dorosłych krzywo patrzyła na popisy Czarka i spółki. No cóż, nie dziwię się im - 13 Posterunek łamał wiele tematów tabu, o których do tej pory w mediach nie mówiono w taki sposób. Kościół, polityka, seks - nie było świętego tematu. Wszystko mogło znaleźć się na celowniku satyry twórców. Jednak serial robił to w białych rękawiczkach, rzadko "przeginając drastycznie pałę" (parafrazując jedną z bohaterek). Śmiech, chociaż dokładany z offu, pojawiał się też u odbiorców. I nie był to żałosny rechot, jak niestety zdarza się przy współczesnych produkcjach. Tylko autentyczny, głęboki śmiech.
13 Posterunek ma to szczęście, że dostał doceniony praktycznie od początku swego istnienia. Nie musi czekać na to, aż go ktoś w końcu odkryje. I to chyba jest miarą powodzenia i kultowości serialu. Że po prawie 15 latach od premiery nadal znajduje odbiorców. I nadal śmieszy tak jak w latach 90.
PS. W latach 80. był miś na skalę naszych możliwości, którym otwieraliśmy oczy niedowiarkom. A w latach 90. mieliśmy posterunek na miarę naszych czasów. Tylko że on otwierał usta. Do śmiechu.
Źródło: zdjęcie główne: Canal+
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat