Abrams znów zadziwia, szok w finale 3. sezonu „Fringe”
O tym, że J.J. Abrams ma bujną wyobraźnię i potrafi stworzyć zarówno na srebrnym jak i szklanym ekranie coś niesamowitego wiemy nie od dziś. Finał trzeciego sezonu „Fringe” przerósł jednak największe oczekiwania fanów serialu na całym świecie.
O tym, że J.J. Abrams ma bujną wyobraźnię i potrafi stworzyć zarówno na srebrnym jak i szklanym ekranie coś niesamowitego wiemy nie od dziś. Finał trzeciego sezonu „Fringe” przerósł jednak największe oczekiwania fanów serialu na całym świecie.
Po finale trzeciej serii Fringe z czystym sumieniem można stwierdzić, że poziom skomplikowania fabuły dorównuje "Zagubionym”. Teoretycznie otrzymaliśmy odpowiedzi na kilka pytań, ale jednocześnie pojawiło się jeszcze więcej nowych zagadek, których rozwiązanie poznamy dopiero we wrześniu, podczas premiery czwartego sezonu. Już w zeszłym tygodniu, po końcówce 21. odcinka trzeciej serii wiedzieliśmy, że finał sezonu będzie wyjątkowy. Przeniesienie miejsca akcji o 15 lat do przodu nie jest nowością, bo niektóre produkcje (jak choćby „Heroes”) robiły już podobny zabieg fabularny, by ukazać koniec świata kilkanaście lat później.
Daleki jestem od zachwytów nad całym, finałowym odcinkiem "Fringe". Epizod rozkręcał się dość wolno. Nie zaczęło się od trzęsienia ziemi i napięcie też nie rosło zbyt szybko. Dopiero w momencie pojawienia się Walternate’a, który w dość banalny sposób zabił Olivię (według mnie zbyt banalny, ale chyba chodziło o ukazanie zimnej krwi zabójcy) spowodowało podniesienie tętna. Świat 15 lat później intryguje, zaskakuje i zadziwia, szczególnie przez ogromną ilość nowych wątków i postaci, jak choćby dorosła Ella, czy Jeźdźcy Apokalipsy. Jedną wielką niewiadomą pozostaje fakt, czy do 2026 roku w czwartym sezonie powrócimy, aczkolwiek potencjał na ciekawą fabułę na pewno w nim się znajduje.
[image-browser playlist="611103" suggest=""]
Fringe na przestrzeni trzech sezonów rzadko kiedy chwytało za serce i wzbudzał uczucie smutku. Dlatego też pierwsza tak poważna scena - pogrzebu Olivii zapamiętana zostanie na długo. Pożegnalna mowa Petera nagle ucichła, a wybitną klasę pokazał po raz kolejny Michael Giacchino, którego muzyka dodała niezwykłego klimatu całej scenie, szczególnie kiedy podpalona trumna została wypuszczona w morze. - Zdecydowaliśmy się grać tylko muzyką. Cieszę się, że się podobało - wspominał jeden z producentów serialu Joel Wyman.
Ukazanie naszego świata 15 lat później, uruchomienie wielu nowych wątków, aż w końcu nawiązanie do fabuły ostatnich odcinków było bardzo trudne, a scenarzyści musieli się zmieścić w ciągu jednej godziny (razem z przerwami na reklamy). Dlatego też można było odnieść wrażenie, że niekiedy fabuła odcinka była prowadzona zbyt chaotycznie. Szkoda, że FOX nie zdecydował się tym razem na dwugodzinny finał (tak jak w drugim sezonie) i dłuższą wizytę w 2026 roku.
[image-browser playlist="611104" suggest=""]
Zakończenie trzeciego sezonu interpretować można na wiele sposobów. Cieszy wyjaśnienie znacznia maszyny i pierwszych ludzi. Charakterystyczne dla Abramsa zabawy z czasem sprawiają, że od piątku, na forach internetowych fani spekulują i tworzą tysiące rozmaitych teorii dotyczących kierunku, w jakim pójdzie serial w przyszłym sezonie. Szczególne obawy dotyczą Petera, który zniknął niezauważony przez resztę bohaterów. Połączenie/scalenie dwóch światów? A może tylko chwilowy most łączący dwie rzeczywistości. Takiego pomieszania z poplątaniem nikt się nie spodziewał. A "oliwy do ognia" dodali jeszcze Obserwatorzy, których krótki dialog skomplikował fabułę jeszcze bardziej.
Co teraz? Pozostaje czekać na czwarty sezon. Wciąż nie można być pewnym, w jaki dzień FOX będzie emitował Fringe. Prezentacja ramówek już niedługo. A pierwsze informacje dotyczące nowego sezonu serialu pojawią się zapewne na Comic-Conie w lipcu.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat