Nie sposób nie porównać Code Vein do takich tytułów jak Dark Souls, Sekiro: Shadows Die Twice czy wreszcie NiOh, choć nazywanie ich klonami byłoby mocno krzywdzące. Te gry tworzą zamknięty, osobny gatunek w którym co jakiś czas pojawiają się perełki, które, choć łączy wspólny rdzeń mechaniczny, szlifują go, modyfikują i podają na swój własny sposób.
Tym razem mamy do czynienia ze światem po apokalipsie, w którym główną siłą napędową jest krew. Nie tylko stanowi ona źródło życia, ale też i magii. Ilość umiejętności oraz rodzajów broni daje nam naprawdę dużo kombinacji narzędzi, którymi możemy mordować wrogów, zanim oni zamordują nas - co zdarza się często, jak to bywa w tego typu produkcjach. Zobaczcie zresztą sami.
Prócz tego gra daje nam również dużą swobodę w procesie tworzenia postaci, co jest miłym dodatkiem, zwłaszcza że oprawa czerpiąca z japońskiej kreski komiksu i animacji wygląda naprawdę dobrze, choć miejscami nieco sztywno. Nie pozostaje nam nic innego jak czekać na premierę i zacierać ręce, przygotowując się przy tym na wielokrotną śmierć.
Źródło: Fot. Cenega