Ciekawe filmy dokumentalne, o których się nie zapomni
Kino dokumentalne nie należy do moich ulubionych gatunków. Nie dlatego, że nie interesują mnie historie z życia wzięte, ale głównie z tego powodu, że w natłoku codziennych problemów wolę sięgnąć po coś lżejszego. Po coś, co zapewni mi dwie godziny rozrywki, pozwoli zapomnieć chociaż na chwilę o szarej codzienności.
Kino dokumentalne nie należy do moich ulubionych gatunków. Nie dlatego, że nie interesują mnie historie z życia wzięte, ale głównie z tego powodu, że w natłoku codziennych problemów wolę sięgnąć po coś lżejszego. Po coś, co zapewni mi dwie godziny rozrywki, pozwoli zapomnieć chociaż na chwilę o szarej codzienności.
Usłyszcie mój głos – reż. Maciej Dygras, Polska 1931
8 września 1968 roku na znak protestu przeciwko wprowadzeniu wojsk Układu Warszawskiego na terytorium Czechosłowacji 60-letni Ryszard Siwiec dokonał aktu samospalenia. Odbyło się to w trakcie uroczystości dożynek na Stadionie X-lecia w obecności tysięcy ludzi i dygnitarzy ówczesnej władzy. Niestety o tym zdarzeniu nikt się nie dowiedział. Milczały media państwowe, jak i zagraniczne, a także Radio Wolna Europa. Do dnia dzisiejszego zachował się jedynie siedmiosekundowy film będący rejestracją tego wydarzenia. Reżyser filmu Maciej Dygras na bazie tego nagrania, relacji świadków i najbliższych Siwca, a także przy wykorzystaniu nagranego dwa dni przed zdarzeniem testamentu Siwca tworzy portret niezwykłego człowieka. Człowieka, który w imię swoich wartości, w imię wolności gotów jest ponieść najwyższą cenę – życie. Film mocno oddziałuje na widza dzięki znakomitej dramaturgii. Dygras dawkuje emocje. Powoli przygotowuje widza do ostatniej sceny. Rozkłada siedem sekund na mniejsze elementy i wypełnia je jedynie głosem samego Siwca. Głosem zdecydowanym i przejmującym zarazem. Film kończy się siedmiosekundowym ujęciem samospalenia, po czym następuje zaciemnienie obrazu. Wszystko odegrane w totalnej ciszy i ta cisza zostaje z widzem na dłużej. Przejmujący, niesamowity, wybitny, genialny – arcydzieło polskiego dokumentu i wielkie arcydzieło kina.
Zabawy z bronią – reż. Michael Moore, USA 2002
Michael Moore nie jest filmowcem, za którym przepadają tłumy. Przeciwnie - jest autorem niewygodnym, nielubianym i często unikanym. Czym sobie zasłużył na taką opinię? Głównie tym, że stara się mówić brutalną prawdę o otaczającym nas świecie. Poza tym zadaje niewygodne pytania, na które jego rozmówcy starają się unikać odpowiedzi. To nie wszystko. Nie jest lubiany także ze względu na manipulacje, jakie stosuje w swoim kinie, i za stosowanie propagandowych technik. Problemem staje się także ona sam, gdyż czasami zapomina, że jest jedynie narratorem, i kreuje się na wielka gwiazdę. Czasami udaje mu się jednak zapanować nad gwiazdorskimi ciągotami i skupić się na głównym temacie. W 2002 roku Moore zrealizował film, który zyskał dużą liczbę zarówno wielbicieli, jak i przeciwników. Zabawy z bronią, gdyż o nich mowa, podzieliły publiczność i krytykę. Ja zaliczam się do tych pierwszych, aczkolwiek nie twierdzę, że ten film jest wolny od wad. Moore zrealizował Zabawy z bronią jako protest przeciwko fascynacji bronią amerykanów i łatwością dostępu do niej. Główna osią fabularną jest tragedia w liceum w Columbine, gdzie w 1999 roku dwóch uzbrojonych mężczyzn (uczniów tej szkoły) zabiło 15 osób. Można reżyserowi wiele w tym filmie zarzucić - że manipuluje faktami dla własnych celów, że w wywiadzie ze schorowanym Hestonem używa technik szantażu, że idealizuje Kanadę itd. - nie można mu jednak odmówić inscenizacyjnej biegłości i umiejętności zadawania trudnych oraz ważnych pytań. Dzięki temu Zabawy z bronią na długo zapadają w pamięci, a rozegrana jedynie przy akompaniamencie utworu Marlina Mansona scena masakry w liceum do dnia dzisiejszego robi piorunujące wrażenie. Wykorzystanie zdjęć z monitoringu oraz relacji świadków wydarzeń nawet najtwardszego widza zmuszą do zadania sobie pytania, co spowodowało, że dwóch młodych chłopców z zimna krwią dokonało tego czynu. Oczywiście film Moore'a wniósł sporo do dyskusji o prawie do posiadania broni, ale czy coś się w tym temacie zmieniło, ocenicie sami.
Spotkania na krańcach świata – reż. Werner Herzog, USA 2003
Werner Herzog to jeden z najważniejszych niemieckich twórców filmowych, mający na swoim koncie kilka arcydzieł kinematografii. To także twórca, którego zawsze pociągał film dokumentalny - do dnia dzisiejszego nakręcił ich już niemało. Najwybitniejszym z nich jest zrealizowany w 2007 roku film Spotkania na krańcach świata, opowiadający o ludziach na co dzień stacjonujących i pracujących na odległej Antarktydzie. To także film o samej Antarktydzie, o jej przyrodzie i faunie, ukazujący niezwykłe piękno tego kontynentu, dla wielu nieosiągalnego nigdy. Oczywiście bohaterowie, ludzie tam mieszkający, są ciekawymi postaciami i z przyjemnością się słucha o ich codziennym życiu, jednak w głowie pozostają niesamowite ujęcia ukazujące ukryte piękno Antarktydy. Spotkania na krańcu świata to przyjemne i inteligentne kino mówiące o tym, że natura bez integracji człowieka doskonale sama daje sobie radę. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla miłośników kina Herzoga.
Vals im Bashir - reż. Ari Folman, Izrael 2008
Walc z Baszirem Ariego Folmana to dokument niezwykły - nie tylko dlatego, że został zrealizowany w technice animowanej. To film o pamięci. Pamięci jednostki i pamięci zbiorowej. Fabuła nie należy do zbyt skomplikowanych. Reżyser filmu, Ari, spotyka się z przyjacielem w barze, który opowiada mu o ciągle nawracającym go koszmarze sennym. Obaj stwierdzili, że ma to związek z ich udziałem w wojnie z Libanem z 1982 roku. Niestety Folman nie pamięta za dużo z tamtych lat, dlatego też spotyka się z byłymi towarzyszami broni i rozmawia z nimi o tamtych wydarzeniach. Okazuje się, że wnioski, do jakich prowadzą te rozmowy i powoli powracające obrazy z tamtych dni, prowadzą do przerażającego odkrycia. Szybko także okazuje się, że użycie formuły kina animowanego było w tym filmie wręcz konieczne. Umożliwiło ono ukazanie obrazów koszmarów prześladujących głównego bohatera i innych żołnierzy biorących udział w tamtej wojnie. Wzmacnia to również klimat filmu, który przybiera formę nocnego, hipnotyzującego koszmaru, z którego trudno jest się obudzić. Walc z Baszirem kończy się dokumentalnymi materiałami z wojny, które wzmacniają ogólny wydźwięk filmu i ukazują prawdę, która ukryła się daleko w pamięci bohaterów.
The Act of Killing – reż. Joshua Oppenheimer, USA 2012
W drugiej połowie lat 60. w Indonezji doszło do przewrotu. Nowe władze, które rządzą krajem do dnia dzisiejszego, szybko zajęły się eliminacją przeciwników politycznych i reprezentantów starych władz oraz wszystkich, którzy wyznawali ideologię komunistyczną. Doszło do masowych mordów, które nie zostały rozliczone do dziś, a ich sprawcy są traktowani jako bohaterowie. To o nich, o katach opowiada dokument Oppenheimera Scena zbrodni. To ich reżyser czyni bohaterami swojego filmu. Oppenheimer dokonał rzeczy wydawałoby się niemożliwej: siedem lat spędził z byłymi dowódcami brygad śmierci na rozmowach o tamtych wydarzeniach. Przez te lata zdobył sobie ich przyjaźń i zaufanie, dzięki czemu udało mu się przekonać ich do przedstawienia swojej wersji wydarzeń tamtych lat. Nie zrobił tego na zasadzie wywiadów, ale pozwolił katom, miłośnikom amerykańskiego kina akcji, na odtworzenie scen zbrodni, których dokonali, w formie filmów. Okazało się, że dowódcy ochoczo zabrali się za realizację i z jeszcze większą radością mówili o tych mordach. To jest najbardziej przerażające w tym filmie. Przeraża fakt, że dla nich te morderstwa to była czysta zabawa - odebranie życia innemu człowiekowi, torturowanie go było rozrywką. Jest to tym bardziej przerażające, gdy spojrzy się obecnie na tych ludzi. Nie widać po nich, że byli zdolni do takich czynów, przecież wyglądają na starszych, sympatycznych panów, którym się w życiu poszczęściło. Fakty są inne, a poza tym nigdy nie odpowiedzą za swoje zbrodnie, gdyż system mówi o nich jako o bohaterach i oni są o tym święcie przekonani. Faktem jest, że jeden z nich w trakcie odtwarzania scen przeżywa pewnego rodzaju katharsis i wydaje się, że dochodzi do niego skala jego czynów, ale nie mamy pewności, że jest to uczucie przejściowe. Doskonałym uzupełnieniem tego filmu jest drugi obraz Oppenheimera, Scena ciszy, która oddaje głos ofiarom i rodzinom ofiar. Mocne, przerażające kino dla ludzi o mocnych nerwach.
To tylko niewielka liczba dokumentów, które warto poznać. Jest ich znacznie więcej, ale od czegoś trzeba zacząć, zwłaszcza że co roku ich przybywa i pojawia się przynajmniej jeden tytuł, który trzeba koniecznie poznać. Jeżeli natomiast nie jesteś fanem tego typu kina, to i tak znajdź czas na poznanie chociaż jednego z wyżej wymienionych filmów. Kto wie, może wtedy będziesz częściej sięgał po takie produkcje.
- 1
- 2 (current)
Źródło: fot. Materiały prasowe
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat