Czy warto obejrzeć Orphan Black?
Często zdarza się, że serial dotyczący klonów zostaje skreślany przez widzów na dzień dobry. Jeszcze częściej, jeśli już zaczniemy go oglądać, to poprzestajemy po chwili, bo klony bardzo przypominają puste roboty bez duszy, a żenująca fabuła pada po kilku odcinkach. Orphan Black przeczy temu wszystkiemu i wznosi motyw klonów na wyższy, nieosiągalny dla wielu twórców, poziom.
Często zdarza się, że serial dotyczący klonów zostaje skreślany przez widzów na dzień dobry. Jeszcze częściej, jeśli już zaczniemy go oglądać, to poprzestajemy po chwili, bo klony bardzo przypominają puste roboty bez duszy, a żenująca fabuła pada po kilku odcinkach. Orphan Black przeczy temu wszystkiemu i wznosi motyw klonów na wyższy, nieosiągalny dla wielu twórców, poziom.
Orphan Black to niebanalna historia kilku klonów powstałych w wyniku projektu Leda opracowanego przez organizację DYAD. Jaka jest ich dokładna liczba? Aż do finałowego odcinka nie było wiadomo, ale klony przez lata żyją, nie zdając sobie sprawy, że są naukowym eksperymentem. Każdy ich krok jest kontrolowany przez osoby z najbliższego otoczenia. Monitorem może być mąż, kochanek, babcia lub ktokolwiek inny, z kim klony mają do czynienia na co dzień. Fabuła startuje w momencie, kiedy Sarah jest świadkiem samobójstwa Beth - kobiety wyglądającej identycznie jak ona sama. Sarah decyduje się ukraść tożsamość zmarłej, jednak z biegiem czasu odkrywa prawdę o swoim pochodzeniu, a także poznaje kilka swoich klonów.
Zarys fabuły wydaje się być banalny i być może mało przekonujący. Magia serialu zaczyna się jednak wraz z jego kilkoma pierwszymi minutami i zostaje już z widzami do samego końca. Orphan Black to przede wszystkim solowy popis Tatiany Maslany. To, co ta dziewczyna wyrabia na ekranie, jest najlepszą definicją aktorstwa. Sięgając po ten serial, nie czytałam nic wcześniej na jego temat, nie znałam szczegółów zza kulis. I dałam się oszukać jak dziecko nie tylko wspaniałej charakteryzacji, ale również samej Tatianie. Dopiero po kilku długich chwilach w pełni uwierzyłam, że mam do czynienia z jedną i tą samą aktorką wcielającą się po prostu w różne klony. Nic więc dziwnego, że dostała nagrodę Emmy za rolę pierwszoplanową, choć równie dobrze powinna dostać ich przynajmniej siedem, za każdego pojedynczego klona. Sposób, w jaki stworzono postaci, zapiera dech w piersiach. Każda z postaci odegranych przez Tatianę Maslany posiada inne cechy charakteru, inną historię i doświadczenia. Jedyne, co ich łączy, to DNA i wspólny wróg. Cała reszta, począwszy od ubioru, gustu muzycznego, orientacji seksualnej, wykształcenia czy zawodu - wszystko to stanowi indywidualne osiągnięcie każdego klona. Może i są genowym kopiuj-wklej, ale pod względem charakteru różnią się między sobą jak dzień i noc. Tym większe wyrazy uznania dla aktorki. Całkowitą perełką są wątki, w których poszczególne klony, udają... cóż… inne klony. Sarah jako Beth, Cosima jako Alison, Helena podająca się za Alison, albo Sarah za Helenę. Komizm sytuacyjny, jaki towarzyszy takim akcjom, jest jednym z lepszych komediowych akcentów, które można obecnie oglądać w telewizji. Jak paradoksalnie by to nie brzmiało, to Tatiana Maslany w bardzo udany sposób oddaje niezdarność i niepewność osoby udającej kogoś innego.
Jeśli ktoś myśli, że Orphan Black to wyłącznie jedna aktorka, to jest w błędzie. Serial dostarcza całe spektrum postaci wyrazistych, kolorowych i niemożliwych do zignorowania. Pani S., Felix, detektyw Art, Donnie. Postacie drugoplanowe nie są tylko niezbędnymi pachołkami do prowadzenia fabuły. Stanowią integralny element serialu, bez którego nie byłoby mowy o tak wielkim sukcesie. A serial zyskuje uznanie na kilku gruntach. Jednym z nich jest chociażby pozytywny obraz kobiet w telewizji. Nie ma co ukrywać, serial jest feministyczny, ale obdarty z pejoratywnego postrzegania feminizmu. Oddaje akcję w ręce kobiet, które nie zawahają się użyć wszelkich środków, by bronić swoich racji. Porusza w intrygujący i niebanalny sposób tematy istotne dla płci pięknej, jak ich prawo do ciała i decydowania o nim, własność intelektualną, karierę. Pokazuje kobiety jako stające twardo na ziemi postaci, które są niezależne od mężczyzn czy co gorsze - od ich pieniędzy. Jest przepełniony drobiazgami, które wywołują uśmiech zrozumienia, zwłaszcza wśród żeńskiej części widowni. Orphan Black nie boi się również kontrowersji. Bierze za rogi stereotypowe myślenie, obalając mity na temat uporządkowanych pań domu, mniejszości seksualnych czy nawet tlenionych blondynek. Fakt, niektóre z postaci są przerysowane do granic możliwości, ale zrobiono to w tak sympatyczny sposób, że nie sposób ich nie lubić.
Serial jednak nie zyskałby takiego rozgłosu, gdyby nie elementy akcji, których jest naprawdę sporo. Orphan Black nie stroni od przemocy. Nie ma co tutaj się oszukiwać: są czasem takie momenty, w których lepiej jest odwrócić wzrok, bo dreszcz grozy czy obrzydzenia jest i tak łagodnym opisem. Niektóre sceny bywają nad wyraz brutalne, niekoniecznie w drogi efektowny sposób rodem z najlepszych kinowych produkcji. Wręcz przeciwnie, niektóre sceny akcji bywają proste, jak wbicie ołówka w oko, czy połamanie żeber kopniakami. Jednak kontekst, w jakim jest to pokazane, szczegóły temu towarzyszące, a także prostota bólu, jaki może temu towarzyszyć, sprawiają, że oglądany obraz jest realny.
Jednym z flagowych elementów serialu są grupowe sceny, w których biorą udział wszystkie główne klony. Zgromadzenie ich w jednym kadrze wymaga nie lada wysiłku, zarówno ze strony aktorów i dublerów, ale całej technicznej obsady serialu. Perfekcyjny montaż, do tego inteligentnie dobrane tło dźwiękowe daje jedno z najbardziej niepowtarzalnych doświadczeń telewizyjnych. Każdy z klonów, w solowych scenach posiada własny motyw muzyczny, a mój ulubiony, towarzyszący Helenie, może śmiało straszyć niegrzeczne dzieci. Całość natomiast jest doprawiona dobrze rozpisanymi dialogami, które niejednokrotnie śmieszą albo utrzymują pożądane napięcie. Może się wydawać, że główna fabuła serialu jest banalnie prosta, ale serial potrafi zaskoczyć. Oczywiście zarówno pozytywnie, jak i negatywnie, ale nie zmienia to faktu, że poszczególne odcinki posiadają mocne i dobre zwroty akcji, które przydają do gustu.
Orphan Black urzeka również ironiczno-cynicznym poczuciem humoru, a także bezpretensjonalną relacją pomiędzy poszczególnymi postaciami. Nie ma znaczenia, czy bohaterowie się kochają, czy nienawidzą. Dynamika pomiędzy bohaterami czy ich wzajemna interakcja potrafią rozbawić do łez nawet najbardziej marudnych widzów. Z drugiej jednak strony, tak samo jak Orphan Black jest zabawny, równie dobrze potrafi złamać wierne serce fana. Stylowo, ale boleśnie pozbawia naszych bohaterów najbliższych im osób, pozostawiając ich w stanie depresji i rozstrojenia nerwowego. Jeśli scena ma wywołać łzy - zrobi to na sto procent. Jeśli planowane jest, by po konkretnej scenie czuć wewnętrzną pustkę, widz odczuje ją bez mrugnięcia okiem. Ten serial to małe arcydzieło, którego największa moc tkwi właśnie w takich szczegółach.
Zdaje sobie sprawę, że pomimo tych wszystkich zalet znajdą się i tacy, którzy będą wytykać wady. I mają rację, bo serial nie jest w stanie ich uniknąć. Doskonale też wiem, że nie jest to produkcja dla każdego, bo też i nie ma takiego zamiaru, by nią być. Orphan Black jednak odczarowuje mit klonów, dając im więcej życia i ikry niż inne tego typu produkcje. Serial wielokrotnie bawi się konwencją, unika klisz i przełamuje najbardziej utarte telewizyjne schematy. Stawia na logikę i na naukę, traktując widza jako równego sobie kompana, który jest częścią wspaniałej przygody z Sarah, Heleną, Cosimą, Alison, Kristal, Beth, Katją, Miką, Rachel etc. Dlatego, jeśli ktoś potrzebuje nowych, wizualnych i emocjonalnych doświadczeń, powinien poświęcić swój czas i siebie samego Orphan Black, bo, cóż tu więcej mówić, po prostu można zyskać rodzinę.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat