Dlaczego Jurassic World: Odrodzenie to najbardziej wyczekiwany przeze mnie film tego roku?
Portal naEKRANIE.pl daje szansę wypowiedzenia się czytelnikom. Leonard Wachta powraca, by opowiedzieć Wam o tym, dlaczego czeka na Jurassic World: Odrodzenie. Autora wyjaśnia, dlaczego może to być wielki hit lata 2025 roku.
Portal naEKRANIE.pl daje szansę wypowiedzenia się czytelnikom. Leonard Wachta powraca, by opowiedzieć Wam o tym, dlaczego czeka na Jurassic World: Odrodzenie. Autora wyjaśnia, dlaczego może to być wielki hit lata 2025 roku.

Raptem kilka dni dzieli nas od premiery najnowszego tytułu ze świata Parku Jurajskiego. Nad franczyzą zawisły czarne chmury – poniekąd z winy Collina Trevorrowa, ponieważ jego ostatnie filmy spotkały się z mieszanym przyjęciem. Nie można pominąć też samego Stevena Spielberga, który ewidentnie nie był pewien, co zrobić z franczyzą, za wszelką cenę próbując w swoich sequelach powtórzyć sukces pierwszej części. Jednak mimo wszystko gorąco namawiam, żeby dać szansę nowemu filmowi. Warto na niego czekać, co zaraz postaram się udowodnić. Jurassic World: Odrodzenie ma ogromne szanse, by wrócić do tego, co czyniło Park Jurajski tak dobrym widowiskiem.
Reżyser lubiący duże potwory
Powód, który moim zdaniem jest najważniejszy, może być dla Was zaskakujący: reżyser Gareth Edwards.
Dlaczego to idealny reżyser dla Parku Jurajskiego? Jednym z czołowych powodów, dzięki któremu film Stevena Spielberga z 1993 roku stał się tak kultowy, są efekty specjalne. Do dzisiaj budzą zachwyt, bo wcale się nie zestarzały.
Z biografii Edwardsa dowiedzieć się można, że z wykształcenia jest on również artystą CGI, co niejednokrotnie wykorzystywał jako reżyser. W swoim debiucie Strefa X z 2010 roku, dysponując bardzo ograniczonym budżetem, w wiarygodny sposób przedstawił kosmitów i skutki działań, jakich dokonują w ludzkim ekosystemie i społeczeństwie. Reżyser nie oszukiwał widzów – kiedy pokazywał potwory, to aż się ziemia trzęsła. Film świetnie wygląda do dzisiaj i polecam go wszystkim fanom oryginalnych monster movie. Mimo że tytuł Godzilla z 2014 roku zebrał niepochlebne opinie, nawet najwięksi sceptycy chwalili sposób ukazania potwora. Jego odświeżony design i ryk stały się niemal kultowe.
Obydwa te filmy mają jedną wspólną cechę: doskonale kreują napięcie, pokazując skalę potworów. Kamera zawsze ustawiona jest w miejscu, gdzie rzeczywiście mogliby stać ludzie, co sprawia, że my jako widownia z automatu wierzymy, że taki stwór mógłby egzystować w naszym świecie. Widzimy go zawsze z dołu, zawsze obok innych obiektów, których rozmiary znamy z życia codziennego. Często potwory są tak duże, że nie mieszczą się w kadrach. Towarzyszy nam rodzaj miłego stresu z powodu tego, że nie możemy ich zobaczyć w całości. Praktycznie nigdy nie widzimy ich w pełnym kształcie, tylko spore fragmenty albo skutki ich działań. Może nam to nasunąć skojarzenia ze sceną, w której nadejście monumentalnego T-Rexa zwiastowała trzęsąca się woda w szklance.
Edwards pokazał, że potrafi się odnaleźć w wielkiej franczyzie. Udowadnia to jego Łotr 1, który jest uważany za najlepszy film z Gwiezdnych Wojen ery Disneya. Inną sprawą jest też to, że nadchodzące dzieło przedstawi odrębną historię, praktycznie niepołączoną z cyklem Jurassic World.
Podsumowując: kto może być lepszym reżyserem dla franczyzy ustanowionej przez Park Jurajski niż ktoś, kto w mistrzowski sposób rozumie CGI, umie z niego w kreatywny sposób korzystać, pała ogromną miłością do filmów Spielberga i potrafi kreować napięcie przez ukazanie skali wielkich potworów?

Dinozaury znowu mają być straszne
Powróćmy jednak do oryginału – pomijając znakomite efekty specjalne i kreatywność Spielberga, tym, co do dzisiaj czyni Park Jurajski znakomitym filmem, jest napięcie. Mimo że uważa się go za produkcję familijną, można go też uznać za naprawdę przerażające dzieło, właściwie horror. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto w dzieciństwie nie trząsł się ze strachu na scenie z raptorami.
Niestety produkcje Trevorrowa pozbawiły tę franczyzę jakiegokolwiek napięcia na rzecz efektywności i motywów typowych dla tanich blockbusterów. Film, który jednak zobaczymy 2 lipca, wraca do korzeni, ponieważ jest zaklasyfikowany jako horror. Już sam opis fabuły (główni bohaterowie przybywają na opuszczoną wyspę, gdzie przeprowadzano zakończone tragedią eksperymenty) brzmi jak historia z horroru. Kategoria PG 13 nie powinna budzić obaw z racji tego, że pierwszy Park Jurajski posiadał jeszcze niższą kategorię wiekową. To bardzo dobrze, ponieważ dinozaury to znakomity materiał na horror. Uważam, że możemy się ich zacząć bać.

Pomysł mutantów z potencjałem
Pewną kontrowersję budził pomysł mutantów. Mało kto wie, że nad wprowadzeniem ich do tego świata zastanawiał się sam Spielberg, czego możemy się dowiedzieć choćby ze szkiców koncepcyjnych. Do tej pory nie poznałem jednak nikogo, kto by rozpaczał, że porzucono pomysł przedstawienia hybrydy ludzi z dinozaurami hodowanymi do walk na wojnach (jak dobrze, że do tego nie doszło!). Jednak zdarza się, że filmowcy korzystają z takich porzuconych konceptów, by wykreować coś zupełnie nowego. David Koepp, scenarzysta najnowszej odsłony, powiedział w jednym z wywiadów, że twórcy zamierzają przedstawić, jak zła była idea tworzenia hybryd i mutantów. Kto wie, być może dostaniemy komentarz do całej franczyzy?
Podsumowując: Jurassic World: Odrodzenie ma ogromną szansę, żeby wrócić do klimatu pierwszej części cyklu, ale przy tym stworzyć odrębną historię. Będę bardzo zawiedziony, jeśli się ten zabieg nie uda. W najgorszym razie dostaniemy produkcję z ładnie wyglądającymi dinozaurami i piękną muzyką Alexandra Desplata, który zgodził się skomponować ścieżkę dźwiękową i nigdy w swojej karierze nie rozczarował widowni.



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1990, kończy 35 lat
ur. 1948, kończy 77 lat

