Graliśmy w „Divinity: Dragon Commander”
"Divinity: Dragon Commander" to dość niezwykła gatunkowa mieszanka i bardzo ambitne przedsięwzięcie niezależnego studia Larian. W udostępnionej nam przez CDP.pl becie mogliśmy pograć w tryb wieloosobowy.
"Divinity: Dragon Commander" to dość niezwykła gatunkowa mieszanka i bardzo ambitne przedsięwzięcie niezależnego studia Larian. W udostępnionej nam przez CDP.pl becie mogliśmy pograć w tryb wieloosobowy.
Gra rozgrywa się w świecie Rivellon, w którym widzimy mieszankę fantasy ze steampunkiem. W "singlu" będziemy mieć dostępną kampanię, która powinna zagwarantować sporo zabawy, zwłaszcza że w grze istotnym elementem ma być dyplomacja oraz ekonomia, a nie tylko strategiczne rozgrywki i bitwy. Jesteśmy naczelnym dowódcą frakcji, która walczy o zdobycie władzy w królestwie.
Zabawę w trybie wieloosobowym zaczynamy na głównej mapie strategicznej, gdzie rozgrywka podzielona jest na tury. Od razu nasunęły się skojarzenia z serią "Total War", gdzie przesuwamy armie w postaci pionków. Tutaj też budujemy wojska oraz budynki. Wkrada się również element gry karcianej, gdzie możemy wykorzystywać różne karty dające nam wiele korzyści. Są one także dostępne w wersji ofensywnej, więc możemy wykorzystywać je w formie ataku na przeciwnika. Dostępne mamy tutaj drzewko odkryć, które podzielone jest na cztery stopnie doświadczenia (każdy kolejny kosztuje więcej). Dotyczy to rozwoju naszych armii oraz umiejętności smoka. Satysfakcjonująca liczba, która pozwala rozwijać się w określonym kierunku.
Jednostki to również mieszanka fantasy ze steampunkiem. Mamy na przykład szamanów latających w sterowcach, szturmowców w specyficznych urządzeniach na parę czy balony zrzucające bomby podczas bitwy. Gdy dochodzimy do starcia, mamy do wyboru dwa tryby. Automatyczny, gdzie na walkę mamy wpływ tylko poprzez użycie kart mocy, oraz bezpośredni, gdzie dowodzimy armiami. W tym miejscu gra przeistacza się w prawie typowy RTS z kilkoma niespodziankami. Nie zbieramy surowców, gdyż dysponujemy z góry określoną liczbą rekrutów, która w trakcie potyczki może nam się skończyć. Ich przyrost zwiększamy poprzez zajmowania centrów rekrutacyjnych rozrzuconych po mapce. Nie stawiamy także budynków, gdzie tylko popadnie - są na to odpowiednie miejsca. To samo tyczy się wieżyczek obronnych. W starciach brakuje mi jednak zrównoważenia jednostek, bo np. gdy ktoś zbuduje tzw. niszczyciele, czyli wielkie armaty dalekiego zasięgu, praktycznie ma wygraną w kieszeni. Kilka godzin atakowania do wyczerpania zasobów zawsze kończy się porażką, gdyż o taką obronę rozbijamy się jak o ścianę, nawet pomimo stosowania różnych taktyk z napaścią z dwóch stron. Tak samo jest w defensywie - nie mamy zbyt dużych szans obrony przeciwko armii niszczycieli.
Nasz władca posiada umiejętność przemienienia się w smoka, by wkroczyć w trakcie bitwy i zmienić jej bieg. W tym miejscu gra zmienia się trochę w FPS-a, gdyż latamy tym gadem z rakietowym plecakiem i możemy ostrzeliwać przeciwników ogniem i innymi wyuczonymi umiejętnościami. Przyznam, że frajda jest bardzo duża. Jedynie dowodzenie armią podczas latania smokiem wymaga nabrania wprawy.
Graficznie "Divinity: Dragon Commander" wygląda poprawnie: mile dla oka oraz odpowiednio dla naszego komputera, gdyż wymagania sprzętowe nie są zbyt wysokie. Praca kamery jest stosunkowo zróżnicowana - możemy ustawić sobie maksymalne zbliżenie lub grać z lotu ptaka, gdzie nasze armie to małe ikonki. Szata graficzna to na szczęście nie wszystko. Po zabawie w becie widać, że twórcy nadrabiają grywalnością. Problematyczny wydaje się stopień trudności. Kiedy gramy na łatwym, to jest lekko, przyjemnie i momentami nudno. Jeśli jednak wybierzemy tryb normalny, to wrażenie jest, jakbyśmy grali na bardzo trudnym. Lękałem się sprawdzić, jak wygląda rozgrywka na najwyższym poziomie. To jest jedna rzecz, która jeszcze wymaga dopracowania, bo w tym elemencie zdecydowanie brak równowagi.
Beta wywołuje pozytywne wrażenia. Strategiczna rozgrywka jest interesująca, a bitwy w trybie RTS absorbują (jedną grałem kilka godzin) i nie polegają tylko na zebraniu grupy jednostek ze stoperem w ręku, jak w niektórych grach tego typu. Szczególnie gra smokiem przypadła mi do gustu. "Divinity: Dragon Commander" raczej nie będzie spektakularnym hitem i nie stanie się momentalnie klasykiem, ale ta krótka wieloosobowa rozgrywka pokazała mi, że tytuł może być wart uwagi i zapewnić zabawę na kilka dobrych godzin.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat