Inny świat Wojciecha Mecwaldowskiego
- Zawsze staram się dobierać takich freaków, którzy mają w sobie coś, czego sam nie mam i czego nie ma nikt z tych, których znam. To skok w zupełnie inny świat" – mówi Wojciech Mecwaldowski o "zwichrowanych" rolach i własnym świecie.
- Zawsze staram się dobierać takich freaków, którzy mają w sobie coś, czego sam nie mam i czego nie ma nikt z tych, których znam. To skok w zupełnie inny świat" – mówi Wojciech Mecwaldowski o "zwichrowanych" rolach i własnym świecie.
Największą sławę Wojciechowi Mecwaldowskiemu przyniosły rolę w filmach Ciacho, Jak się pozbyć cellulitu, Lejdis, Dziewczyna z szafy oraz seriale "Usta Usta" i 39 i pół. Z polskim aktorem rozmawialiśmy w Kazimierzu Dolnym podczas 7. edycji Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi.
DAWID RYDZEK / BARTOSZ ZDYBIOWSKI: Czy w Polsce łatwiej jest zrobić dobry dramat niż komedię?
WOJCIECH MECWALDOWSKI: Wydaję mi się, że można zrobić i to, i to. Ważny jest scenariusz, a przede wszystkim to, czy jest czas na jego realizację, bo w większości wszyscy się spieszą i chcą robić film, jak tylko dostają pieniądze. Na zachodzie tak nie ma. Tam ludzie mają czas, bo wiedzą, że trzeba się dobrze do tego przygotować i nawet jak film nie wyjdzie, to nie ma tragedii. Ale nie jest źle! U nas też powstają świetne dramaty i komedie.
Zdarzają się sytuacje, w których aktor nie ma sobie nic do zarzucenia, a jednak krytyka nie zostawia na filmie suchej nitki?
- Nie pamiętam sytuacji, żebym nie miał sobie nic do zarzucenia. Zawsze widzę błędy, które zrobiłem, ale już ich nie poprawię, więc nie ma, co o tym myśleć. Zostaje wyciągnięcie nauki na przyszłość i koniec. Nie mam wpływu na cały film. Mogę odpowiadać tylko za swoją pracę, którą zawsze staram się, wykonać najlepiej jak potrafię. Z krytyką jest różnie. Są dziennikarze, którzy znają się na profesji, są też i tacy, którzy myślą, że się znają. Niestety, tych drugich jest więcej. W dzisiejszych czasach każdy może napisać, co chce, nawet nie oglądając filmu, więc po co to czytać? Na szczęście kino, nawet złe, jest nieśmiertelne, a tych, którzy chcą zaistnieć dzięki krytykowaniu wszystkiego i tak nikt nie będzie pamiętał. Po co się nimi przejmować?
[image-browser playlist="579227" suggest=""]fot. Wojciech Matusik / ©2013 DwaBrzegi.pl
Ostatnio dużo było plotek na temat filmu, który miałbyś nagrywać z Zackiem Efronem.
- Mówisz, że chcesz iść do sklepu, a już piszą, że byłeś w sklepie. Nie mam na to wpływu. Powiedziałem, że mam pomysł na film, w którym chcę, żeby zagrał Zac i Eryk Lubos. Po wstępnej rozmowie panowie są zainteresowani. Najpierw muszę skończyć scenariusz, polecieć do Stanów na rozmowę z producentem i dopiero wtedy, będę coś wiedział, więc na razie nie ma o czym mówić.
Co to będzie za film?
- "Polak" i na razie tyle wystarczy.
Podobno jesteś mistrzem anegdot. Czy Kazimierz doczekał się już swojej historii?
- Wczoraj było Silent Disco. Paranoja, ale ciekawa. Ludzie nie mają ze sobą kontaktu. Tańczą, bawią się, niby razem, ale każdy osobno. Nie jestem fanem pukania się słuchawką o słuchawkę z kobietą, z którą tańczę.
Próbowałeś?
- Tak, ale jakoś ogólnie nie jestem fanem nowinek technologicznych, bo zabierają kontakt z człowiekiem, a to dla mnie bardzo ważne. Rzadko siedzę przy komputerze, telewizji, grach itp. To nie moja bajka.
Jak większość postaci, które grasz. Lubisz chyba taki "zwichrowany" typ.
- Zawsze staram się dobierać takich freaków, którzy mają w sobie coś, czego sam nie mam i czego nie ma nikt z tych, których znam. To skok w zupełnie inny świat.
Źródło: fot. Wojciech Matusik / ©2013 DwaBrzegi.pl
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat