Jack Dylan Grazer o serialu The Spiderwick Chronicles: To było dla mnie coś nowego [WYWIAD]
Na kanale SCI FI można oglądać nowy serial fantasy zatytułowany Kroniki Spiderwick. Z tej okazji rozmawiamy z jedną z jego gwiazd - Jackiem Dylanem Grazerem.
Na kanale SCI FI można oglądać nowy serial fantasy zatytułowany Kroniki Spiderwick. Z tej okazji rozmawiamy z jedną z jego gwiazd - Jackiem Dylanem Grazerem.
![Jack Dylan Grazer](https://cdn1.naekranie.pl/media%2Fcache%2Farticle-cover%2F2025%2F02%2Fjack-dylan-grazer_67a90941eefd6.webp)
DAWID MUSZYŃSKI: Masz na swoim koncie wiele projektów dubbingowych, ale po raz pierwszy bierzesz udział w produkcji, która nie jest w 100% kreskówką.
JACK DYLAN GRAZER: To prawda. Wcześniej widzowie mogli mnie usłyszeć m.in. w produkcji Luca od Pixara czy filmach animowanych, w których grałem syna Supermana. Nikt wcześniej nie zaproponował mi udziału w filmie aktorskim, w którym potrzebny byłby tylko mój głos. Z chęcią przyjąłem tę propozycję.
Cała obsada pojawiała się na planie i odgrywała swoje role, a ja siedziałem w domu i spokojnie chillowałem na kanapie. Pracę fizyczną przejęła za mnie mała lalka, która udawała Thimbletacka. Później w postprodukcji użyczyłem mu głosu. Kolegów z planu mogłem poznać dopiero podczas trasy promocyjnej. Powiem ci szczerze, że to dziwne uczucie. Oni mają wiele zwariowanych opowieści z planu, którymi się chętnie dzielą podczas wywiadów, a ja nie mam nic. Co ja ci mogę, Dawidzie, powiedzieć? W budce nagraniowej nie dzieje się nic ciekawego.
To jakie są plusy, a jakie minusy takiej sytuacji?
Minusem jest to, że nie mogłem wraz z kolegami przeżywać tej przygody na planie. A plusem to, że w tym czasie mogłem zająć się innym projektem. Jak pewnie dobrze wiesz, nagrywanie kwestii do istniejących już scen jest dużo mniej czasochłonne niż przebywanie na planie. To, co oni robili w kilka miesięcy, ja mogłem zrobić przez kilkanaście dni.
Czy jako dziecko byłeś fanem serii Kroniki Spiderwick? A może wolałeś przygody Harry’ego Pottera czy Bilbo Bagginsa?
Pamiętam, jak byłem w kinie na filmie Kroniki Spiderwick. Bardzo mi się spodobał. Urzekł mnie ten magiczny świat. Miałem nawet kilka zabawek z tej produkcji. Jedną z nich był monokl, dzięki któremu można było szukać magicznych istot. Panem Potterem zostałem dużo później. Chyba jak miałem 10 lat.
Z naszego spotkania w Wiedniu z pięć lat temu pamiętam, że jesteś fanem fantastyki.
Uwielbiam ten gatunek. Do dziś pozwala mi on przenieść się w zupełnie inny świat. Dlatego też z dużą chęcią przyjmuję role w projektach, które się z nią łączą – jak Shazam! Gniew bogów czy właśnie Kroniki Spiderwick. Udział w nich daje mi ogromną satysfakcję. Zwłaszcza gdy później oglądam gotowy produkt ze wszystkimi efektami specjalnymi.
![null](https://cdn1.naekranie.pl/wp-content/uploads/2025/02/sw-1_67a909db622f7.webp)
W jaki sposób zabrałeś się za budowanie postaci Thimbletacka, którego fani dobrze już znają z książek.
Gdy zaczęliśmy nagrania, w mojej wyobraźni Thimbletack miał bardziej skrzekliwy głos. Był wulkanem energii, którego nie dało się zatrzymać. Jednak moja interpretacja tej postaci nie spodobała się reżyserowi. Po nagraniu pierwszej linijki tekstu zostałem poproszony, by trochę przytłumić emocje. Zależało mu, by ta postać miała bardziej ludzki głos. Taki dziecięcy. Musiałem więc iść w tym kierunku. Oczywiście nie obyło się bez negocjacji. Ostatecznie udało nam się dojść do jakiegoś porozumienia. Można powiedzieć, że głos Thimbletacka jest gdzieś pośrodku tego, co ja chciałem, i tego, co chciał reżyser.
Czyli mogłeś trochę improwizować?
Tak, ale bardzo niewiele. Thimbletack mówi limerykami, co znacznie ogranicza możliwości improwizacyjne. Przynajmniej dla mnie (śmiech).
Zaskoczyło cię coś w tym projekcie?
Efekt końcowy. Gdy pracuje się dla Pixara czy DC, nawet przy animacjach, to wie się dokładnie, jak dana postać będzie wyglądać. Nie ma szans na jakieś większe zmiany w czasie produkcji. Tym razem było inaczej. Wygląd Thimbletacka był dopracowywany do samego końca. Gdy go zobaczyłem – w tej czapce i z ostrymi przedmiotami – byłem oczarowany. Wyglądał lepiej, niż sobie go wyobrażałem w budce nagraniowej.
Przechodziłeś w ogóle casting do tej roli?
Wiem, że to zabrzmi tak, jakbym się przechwalał, ale trudno... Nie musiałem przechodzić żadnego castingu. Wszystko odbyło się w ciągu jednej rozmowy telefonicznej. Zadzwonili do mnie, jak jeszcze mieszkałem w Los Angeles. Pamiętam to bardzo dokładnie, bo siedziałem w samochodzie. Zostałem poproszony o spontaniczne przedstawienie kilku głosów. Większość z nich była totalnie przestrzelona. Naładowana zbyt dużą energią. Minęło trochę czasu, ale znów się do mnie odezwali z informacją, że ruszają z produkcją. Jedynym problemem na tym etapie było to, że już nie mieszkałem w LA. Przeprowadziłem się do Nashville. Musieliśmy poszukać na szybko studia nagraniowego. Na szczęście jest to stolica country. Profesjonalnych miejsc do nagrywania jest tu mnóstwo. Wiesz, co było w tym wszystkim najdziwniejsze?
Co?
Podczas pracy nie spotkałem się z nikim z produkcji. Żyjemy już w takich czasach, że wszystko można załatwić elektronicznie. Trochę to fajne, a trochę przerażające.
Czemu przerażające?
Bo masz w obsadzie takich ludzi jak Christian Slater, ale nie masz z nim żadnego kontaktu. A zabawne jest to, że jak byłem mały i dorastałem w Palisades w Santa Monica, to widywałem go praktycznie co tydzień. Nie pamiętam, co tam robił, ale pamiętam, że kręcił się po okolicy.
![null](https://cdn1.naekranie.pl/wp-content/uploads/2025/02/sw_67a90a039a174.webp)
Zastanawiam się, czy ktokolwiek z WB czy DC odzywał się do ciebie po zakończeniu DCU?
Chyba nie. Wiesz, to jest taki aktorski krąg życia. Coś się kończy, coś się zaczyna. Kiedyś to mnie bardziej dotykało. Pamiętam, jak po kilku odcinkach skasowano mój pierwszy serial Trzy razy ja, w którym grałem obok komediowych legend, takich jak John Larroquette czy Bobby Moynihan. Byłem załamany. Mój ówczesny agent powiedział mi wtedy: „Słuchaj mały. Gdy jedne drzwi się zamykają, inne się otwierają”. I miał rację. Tego samego dnia dostałem rolę w filmie Ron Usterka.
Nie będę cię jednak czarować, Dawidzie... Nadal jest mi smutno, że przygoda z Shazamem dobiegła końca.
To nad czym teraz pracujesz?
Właśnie wróciłem z planu filmu 4 Kids Walk Into a Bank, który jest ekranizacją książki pod tym samym tytułem. Gram tam wraz z Liamem Neesonem, który jest świetnym facetem. Nie spodziewałem się, że granie z nim będzie sprawiało mi taką frajdę. Niedługo wyjdzie też mój nowy film Friendship z Paulem Ruddem i Kate Marą. Krótko mówiąc, nie próżnowałem (śmiech).
Kroniki Spierwick można oglądać w każdą środę o godz. 22:00 od 8 stycznia do 26 lutego na kanale SCI FI.
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739203629)
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739203629)
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739203629)
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1997, kończy 28 lat
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739203629)
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739203629)