Jak Ksenomorfy podbiły Ziemię? Tak wyglądał początek szalonych komiksów z Obcym
Zanim światło dzienne ujrzał bezpieczny Obcy 3 Davida Finchera, fani morderczych kreatur mogli przeczytać o wiele bardziej kreatywną kontynuację. Inwazja na Ziemię, behawiorystyczny trening ksenomorfów i dziwne kulty, a to wszystko już w pierwszych seriach komiksowych.
Kiedy na ekrany kin trafił Obcy - 8. pasażer Nostromo Ridleya Scotta, nikt nie mógł przewidzieć, jak bardzo rozrośnie się ta franczyza i jak duży wpływ będzie miała na cały koncept kosmicznego horroru. Trzy bezpośrednie kontynuacje, trzy spin-offy i dwa prequele, a w przyszłości czeka nas tego więcej. Mimo że najbardziej doceniane są dwie pierwsze części, to tak naprawdę nie ma możliwości, aby ta marka odeszła w zapomnienie.
Wiele elementów kultowego pierwszego filmu zapisało się w głowach widzów na zawsze. Klaustrofobiczny design statku Nostromo, obrzydliwy cykl rozrodczy tytułowej kreatury i okrutny android – to motywy, które do dziś przejawiają się w popkulturze i są przenoszone do innych franczyz. Choć film ma niesamowicie prostą konstrukcję fabuły – załoga statku znajduje obcą formę życia, a ta zaczyna ich zabijać – to właśnie wykonanie lśni tutaj najbardziej; to dzięki niemu film został zapamiętany na długo, a Obcy niemal natychmiast stał się kultowy.
Wszystko to sprawiło, że studio umożliwiło nam poznanie dalszych losów głównej bohaterki Ripley i jej potyczek z pozaziemskim koszmarem w filmie Obcy - decydujące starcie. Twór w reżyserii Jamesa Camerona okazał się równie wpływowy jak poprzednia część. Kontynuacja bardziej stawiała na akcję i ukazanie poczucia zagrożenia przez pryzmat pewnych siebie żołnierzy, a nie przerażonych pracowników stacji kosmicznej. Pomysł na marines walczących przeciwko niepowstrzymanej fali ksenomorfów był tak epicki i niesamowity, że do dziś czerpią z niego przeróżne dzieła kultury.
W związku z wielkim sukcesem pierwszych dwóch filmów można było spodziewać się kolejnego sequela. Ale zanim dane było nam obejrzeć dalsze losy bohaterów na wielkim ekranie, marka zdążyła rozprzestrzenić się na dział komiksów i książek. Te zaś zaprowadziły uniwersum morderczych maszkar na najdziwniejsze obszary narracji. O pierwszych komiksowych historiach z tej serii nie jest aż tak głośno jak np. o sławetnym Aliens vs. Predator, ale zawierają one kreatywne pomysły i są bardziej odważne niż bezpieczny nowy Obcy: Romulus. Z tego powodu uważam, że warto przyjrzeć im się bliżej.
Poniżej znajdować się będą spoilery do komiksów i książek: Alien: Outbreak, Alien: Nightmare Asylum, Alien: Female War.
Obcy: Mrowisko, czyli jak to się zaczęło?
W roku 1988, cztery lata przed premierą trzeciej części Obcego, wyczekujący fani dostali kontynuację, chociaż nie w formie kolejnego filmu. Światło dzienne ujrzała seria komiksowa Alien: Outbreak, w Polsce przetłumaczona na Obcy: Mrowisko.
Fabuła przedstawia kontynuację wydarzeń drugiej części. Z centrum historii zniknęła Ripley (prawdopodobnie utknęła gdzieś w dziesiątkach potencjalnych scenariuszy Obcego 3), a na pierwszy plan wyciągnięto Hicksa i Newt, jedynego ocalałego marines po misji z drugiego filmu, oraz dziewczynkę, ostatnią ocalałą z kolonii przejętej przez ksenomorfy. Tak przynajmniej było w pierwszych wydaniach komiksu, gdyż w wyniku różnic fabularnych względem Obcego 3, imiona bohaterów zostały zamienione na Wilks i Billie, jako nowych postaci bezwstydnie wszczepionych w fabułę drugiej części.
Historia zaczyna się od pokazania, jak wielkie szkody na psychice wywołało w obu bohaterach spotkanie z kosmicznym zabójcą. Oboje zostali umieszczeni w celach i poddani badaniom. W międzyczasie komiks przedstawia nam perspektywę wielkich korporacji i wojskowych, a także ich reakcje na istnienie Obcego. Wśród najwyższych elit społeczeństwa zapada decyzja: istotę należy odnaleźć i wykorzystać do badań, a także dla rozwoju ludzkości. W związku z tym zorganizowana zostaje wyprawa na rodzimą planetę przerażających potworów. Na misję zostaje wysłany także Wilks w roli specjalisty znającego się na zachowaniach ksenomorfów. W ramach solidarnej ucieczki bohater zabiera ze sobą zamkniętą w szpitalu psychiatrycznym, starszą o kilka lat Billie. W międzyczasie ziemska sekta, zachwycona kosmicznym koszmarem i postrzegająca go jako mesjasza, znajduje osobę zapłodnioną przez mrocznego pasożyta i sprowadza ją na Ziemię.
Początek fabuły Mrowiska nie ma długiego wstępu i niemal natychmiast przechodzi do akcji. Już na pierwszych kadrach możemy oglądać klasyczną poczwarkę Obcego, wyrywającą się z czyjegoś żołądka. Historia płynie wartko, wiele rzeczy wyjaśnia w biegu. Nie doprowadza to jednak do chaosu, a pomaga wprowadzić osoby niezaznajomione z uniwersum.
Ranking najpotężniejszych ksenomorfów. Który jest najsilniejszy?
Czy androidy z Obcego mogą się zakochać?
Gdy bohaterowie docierają do świata ksenomorfów, pojawia się mnóstwo ciekawych wątków. W pamięć zapada np. bardzo emocjonalny romans Billie z jednym z marines wysłanych na ekspedycję, który okazuje się androidem. Takie bardziej emocjonalne podejście do humanoidalnych robotów było nieobecne w filmach i tak naprawdę dopiero w nowym Romulusie możemy zobaczyć bardziej zażyłą relację człowieka i maszyny. Komiks przedstawia w tym wątku ciekawe filozoficzne kwestie związane z miłością do syntetyka, chociażby perspektywę samego androida Buellera, który próbuje zrozumieć, skąd wzięła się u niego możliwość posiadania jakichkolwiek uczuć.
W międzyczasie na Ziemi dochodzi do rozprzestrzenienia się plagi Obcych, w wyniku działań kultu. Jest to chyba mój ulubiony wątek z komiksu, pokazujący próby bronienia się przed falą zagrożenia, coraz większą desperację dowódców wojskowych i sytuację zwykłych ludzi oraz ich metody bronienia się przed ksenomorfami. Jest to coś, co czyta się z niesamowitym zaangażowaniem, a coraz większe poczucie beznadziei wprowadza niesamowite napięcie.
Komiks zahacza też o wątki poruszane w późniejszych filmach z uniwersum, jak np. tożsamość i rozbudowanie idei Space Jockeya. To właśnie na jego statku załoga Nostromo znalazła jaja ksenomorfa w pierwszym filmie. Mrowisko przedstawia go jako potężną, posługującą się telepatią istotę, która ma zamiar podbić Ziemię po tym, jak ludzkość zostanie wybita przez Obcych. Ciekawie obserwuje się ten pomysł, zwłaszcza że 24 lata po publikacji komiksu dostaliśmy Prometeusza, czyli film, w którym Ridley Scott na własny sposób próbuje przedstawić historię tajemniczego przybysza z gwiazd.
Co jest tak samo groźne jak Obcy? Człowiek
Na kontynuację historii nie trzeba było długo czekać, gdyż zaledwie miesiąc po ostatnim numerze Mrowiska doszło do publikacji Alien: Nightmare Asylum (w Polsce Obcy: Azyl). Fabuła od razu przechodzi do wydarzeń po zakończeniu poprzednika. Dryfujący statek z bohaterami na pokładzie dostaje się na stację kosmiczną dowodzoną przez surowego generała Spearsa. Wojskowy ma w planach wytresować Obcych tak, aby walczyli oni z pobratymcami. W ten sposób zamierza odzyskać Ziemię z rąk pasożytów, rozsyłając swoją własną hordę przeciwko tej na planecie. Taka sytuacja pozwala scenarzystom na pokazanie konceptów, które w filmach miały się dopiero pojawić. Eksperymenty, przed którymi stawiani są Obcy, przypominają sceny z czwartej części sagi.
Najciekawsze dla mnie były wydarzenia dziejące się na Ziemi. Wielką zagładę ludzkiej cywilizacji możemy obserwować z perspektywy trójki ocalałych, wysyłających transmisje wideo w nadziei na ratunek. Komiks przedstawia też pewną ewolucję kultu z poprzedniej serii. W wyniku desperacji powiązanej z przeważającą siłą Obcych wiele ludzi zaczyna „służyć” im jako niewolnicy i porywać pozostałych ocalałych na materiał rozpłodowy dla roju. Jest to przerażający pomysł, w którym nie tylko kosmiczni mordercy stają się zagrożeniem.
Jedynym problemem Azylu (i poniekąd także Mrowiska) jest pewna powtarzalność i schematyczność rozwiązań fabularnych. W finale wielki plan generała obraca się przeciwko niemu, a większość postaci drugoplanowych ginie w trakcie historii. Ponownie widzimy motyw, w którym android Bueller bohatersko poświęca się niczym Bishop z Aliens. Pod koniec historii pojawia się także filmowa Ripley, ale niestety tylko jako deus ex machina. Nie są to gigantyczne wady, ale każdy, kto miał do czynienia z jakimkolwiek innym dziełem spod marki Obcego, będzie widział gołym okiem pewne twisty i zakręty fabularne.
Dlaczego Ripley stała się androidem? I kim jest królowa Obcych?
W 1990 roku dostaliśmy finał wielkiej trylogii o inwazji ksenomorfów na Ziemię, noszący tytuł Aliens: Female War (Obcy: Wojna Samic). Niefortunnie, jak na zakończenie, nie dowieziono nam zbyt ambitnego dzieła, ale nie znaczy to, że należy je całkowicie przekreślić.
Jako głównych bohaterów dostaliśmy powracających Wilksa i Billie, ale do drużyny dołączyła także Ripley. Cała trójka trafia do kolejnej przystani dla ocalałych. Ludzkość próbuje ustalić jakiś plan odzyskania Ziemi. Okazuje się, że gdzieś na planecie pozostawiono wystarczająco dużo materiałów nuklearnych, aby wysadzić niemalże wszystkie ksenomorfy. W związku z tym scenarzyści komiksu prezentują nam najdziwniejszy i najgłupszy macguffin na świecie: pierwszą i najpotężniejszą królową Obcych przesiadującą gdzieś we wszechświecie. Jej pojawienie się na Ziemi spowodowałoby, że wszystkie potwory podążyłyby w jej kierunku, tak aby można je było wyeliminować w jednym miejscu. Aby schwytać poczwarę, Ripley tworzy swoją własną drużynę i leci na sam koniec wszechświata w celu uratowania ludzkości.
Komiks wydaje się napisany na kolanie. Czyta się go głównie, by zamknąć historię. Nadal mamy tu parę fajnych momentów – zwłaszcza kontynuowany wątek ocalałych, którzy muszą sobie radzić w niezwykle ekstremalnych warunkach. Ciekawy jest też design potężnej proto-królowej Obcych oraz zaprezentowanie pewnej hierarchii wśród tego gatunku. Niestety w tym wypadku zawodzi wykonanie. Maszkara nie stanowi żadnego zagrożenia dla bohaterów, a w trakcie jej przechwytywania nie czuć żadnego napięcia.
Do chaosu, jakim jest ta historia, dodana została zmiana wprowadzona w późniejszych wydaniach, po premierze Obcego 3. Biedna Ripley okazuje się androidem, by nie kolidowała z historią filmowej odpowiedniczki. Na dodatek mamy wspomnienia z filmu Camerona, gdzie wprost widać jak obok Hicksa i Newt biegają Wilks i Billie, co jeszcze bardziej powoduje dysonans w czytelniku.
Dlaczego warto wrócić do komiksowych początków Obcego?
Pomimo pewnego potknięcia, czyli Wojny samic, seria była kontynuowana, chociaż dziś mało kto pamięta o jej początkach. Kontynuacje skupiały się wokół dziwnych, kreatywnych pomysłów na wykorzystanie ksenomorfów (jak np. legendarne Aliens: Labirynth) albo były świetnymi crossoverami (jak Aliens vs. Predator).
Bardzo polecam pierwszą falę historii z Obcym. Znajdziecie w niej mnóstwo dziwnych i kreatywnych pomysłów, których nie ma w żadnej części sagi filmowej. Jeżeli świeży Obcy: Romulus wydał Wam się zbyt bezpieczny, to te historie takie nie będą. Niestety w Polsce nigdy nie wydano tych pierwszych serii komiksów, ale dostaliśmy książkowe adaptacje autorstwa Steve’a Perry’ego. Książki te można znaleźć w wielu polskich bibliotekach. Życzę miłej (albo może przerażającej) lektury wszystkim, którzy sięgną po te pozycje.