Filmy, które zrewolucjonizowały kino
W poszukiwaniu nowych form opowiadania historii kino wciąż podlega kolejnym przemianom - narracyjnym, wizualnym, technologicznym. Poznajcie krótką historię tych filmowych rewolucji - od braci Lumière po Christophera Nolana.
W poszukiwaniu nowych form opowiadania historii kino wciąż podlega kolejnym przemianom - narracyjnym, wizualnym, technologicznym. Poznajcie krótką historię tych filmowych rewolucji - od braci Lumière po Christophera Nolana.
Od zarania dziejów, a nawet jeszcze wcześniej, historia kina zawsze polegała na pokonywaniu kolejnych granic, szukania nowego języka i sposobów porozumiewania się z widzem. Z początku przyświecały jej zupełnie inne cele niż kilkadziesiąt lat później, jednak dziś zaobserwować możemy wyraźny powrót do podstawowych, najczystszych i najprostszych zasad, na których kino jeszcze w XIX wieku budowało swoje fundamenty: ma być atrakcją, widowiskiem. Aktualnie medium to postrzegane jest raczej jako narzędzie do prowadzenia narracji, opowiadania historii, dlatego też wszelkiego rodzaju blockbustery prowadzą fabułę uzasadniającą kolejne wybuchowe, emocjonujące, widowiskowe fragmenty. Do tych celów twórcy posługują się chwytami, z których niektóre zostały wymyślone ponad 100 lat temu. Poznajcie więc krótką historię filmowych rewolucji, które na zawsze zmieniły oblicze kina.
Gdy wspomina się o pierwszych kinowych pokazach, znacznie częściej od pierwszego wyświetlonego filmu Braci Lumière, którym było Wyjście robotników z fabryki, wspomina się Wjazd pociągu na stację w La Ciotat – to z pokazów tego krótkiego filmu widownia podobno z krzykiem wybiegała, bojąc się o własne życie. Aktualnie traktowana jako mit, historia ta wskazuje nam jednak na pierwotne zadanie kina: ma nas szokować, zaskakiwać, wzbudzać najbardziej skrajne uczucia za pomocą wizualnych chwytów. O ile jednak widok pociągu wjeżdżającego na stację był dla ludzi czymś normalnym, to rok później bracia Lumière pokazali coś, czego człowiek nie mógł wcześniej zobaczyć. Burzenie muru jest zwykłą rejestracją tytułowej czynności, jednak w połowie filmu następuje cofnięcie rolki, co powoduje, że już w XIX wieku mogliśmy być świadkami filmowego cofnięcia w czasie, co musiało być widokiem z pewnością niezapomnianym.
W tym wizualnym raczkowaniu brał udział także Georges Méliès, którego dłuższe filmy, widowiskowe, z fantastyczną choreografią i konkretnym scenariuszem, zachwycały historiami. Za najsłynniejsze jego dzieło uznaje się Podróż na Księżyc z 1902 roku. Jest to jeden z pierwszych, jeśli nie pierwszy film science fiction, a co ważne, jest on w kolorze (dzięki technice malowania poszczególnych klatek na taśmie filmowej).
Z czasem jednak twórcy zaczęli opowiadać konkretne historie. Tak się złożyło, że te najbardziej spektakularne nie były tylko niewinnymi fabułami, lecz niosły za sobą potężną dawkę propagandy. Za rewolucyjny pod względem narracji film uznaje się The Birth of a Nation Davida Warka Griffitha, który posłużył się w swoim dziele montażem równoległym, łącząc dwa wątki, czyli murzyńskiej rewolty na Południu z odsieczą Ku Klux Klanu, co miało wzbudzić w widzach emocje w oczekiwaniu na rozwiązanie akcji. Po drugiej stronie oceanu Siergiei Eisenstein na usługach Rosji Sowieckiej tworzył arcydzieła takie jak Bronenosets Potyomkin czy Aleksander Newski. To właśnie w tym pierwszym filmie stosował tzw. montaż atrakcji, czyli sposób opowiadania obrazami o bardzo silnym nacechowaniu emocjonalnym, który w połączeniu z ukazywaną historią nadawał jej jeszcze większą dramaturgię. Zaś w Niemczech tuż po I wojnie światowej narodził się nurt zwany ekspresjonizmem. W tamtejszych filmach narracja wspomagana była niezwykle wymyślną scenografią, która starała się oddać stan umysłu bohaterów (jak w Das Kabinett des Doktor Caligari) czy tworząc fantastyczne, surrealistyczne światy.
Pomimo ich artystycznego wyrafinowania najczęściej chwyty te miały wciągnąć widza w seans, przedstawić mu historię za pomocą bardziej zmyślnych rozwiązań. Brakowało jednak czegoś, co mogło wchłonąć obserwatora bez reszty. Był to oczywiście dźwięk. Pomimo tego, że kino nieme nigdy tak naprawdę nie istniało (zwykle towarzyszyła mu muzyka i narracja, którą na żywo wykonywali taperzy), twórcy i kiniarze pragnęli wcielić dźwięk w obraz filmowy. Udało się to w 1927 roku wraz ze Śpiewakiem Jazzbandu, który po części także jest kinem niemym, lecz udźwiękowionym miejscami, by można było usłyszeć piosenki śpiewane przez głównego bohatera. Pierwsze słowa wypowiedziane przez postać graną przez Ala Jolsona to „Czekajcie, czekajcie! Jeszcze niczego nie słyszeliście!” i są one zarazem umownymi pierwszymi słowami wypowiedzianymi w historii kina.
Oczywiście jeszcze przez jakiś czas produkowano nieme filmy, a także wypuszczano dwie wersje – udźwiękowioną i tę bez głosu, w zależności od tego, czy kino miało odpowiedni sprzęt. Z czasem narzędzia, którymi posługiwali się filmowcy, były coraz łatwiej dostępne, ale także znacznie bardziej skomplikowane. Z roku na rok pojawiało się coraz więcej filmów dźwiękowych, a ich narracja wyraźnie się zmieniła. Modyfikacji uległo także aktorstwo, które już nie musiało bazować na nadekspresji i graniu ciałem, lecz raczej na głosie i subtelnych grymasach twarzy wyrażających emocje. Wiele filmowych gwiazd musiało się z czasem pożegnać z kinem, ale także sporo artystów odnalazło się w świecie dźwiękowym, jak choćby Charles Chaplin czy Alfred Hitchcock. Było jednak jasne, że nadchodzi nowe pokolenie filmowców.
Gdy mowa o filmie Citizen Kane, wydaje się, że był on rewolucyjny pod każdym względem. Prawda jest taka, że Orson Welles w żadnej z dziedzinie kinematografii prekursorem nie był, jednak zapożyczył techniki z innych popularnych filmów, m.in. od ekspresjonistów i wspominanego Griffitha. Film do dziś zachwyca zdjęciami i wciąż powtarza się anegdotę o tym, jak 25-letni reżyser chciał nakręcić scenę z bardzo niskiego ujęcia. By to zrobić, miał podobno wyrąbać dziurę w podłodze. Ponadto zastosowanie dużej głębi ostrości oraz montażu wewnątrzkadrowego spowodowało, że ujęcia przestały być teatralne i stały się bardziej rzeczywiste, zaś oko człowieka mogło obserwować kilka wydarzeń naraz lub wybierać sobie konkretne punkty do kontemplacji. Przede wszystkim jednak Obywatel Kane był narracyjnym wstrząsem – rozpoczynający się od śmierci głównego bohatera film z czasem odkrywa kolejne maski Charlesa Fostera Kane’a poprzez opowieści związanych z nim ludzi. Trudno jednak zorientować się, ile jest w nich prawdy, a ile uprzedzeń napotkanych bohaterów. Później podobną techniką posłużył się Akira Kurosawa w swoim Rashomonie oraz Andrzej Munk w Człowieku na torze, gdzie opowieści kilku bohaterów składały się w wielogłosową narrację dotyczącą jednego zdarzenia.
Hardcore Henry, pierwszy film nakręcony w całości z perspektywy pierwszej osoby kamerkami GoPro, w polskich kinach już od 8 kwietnia.
- 1 (current)
- 2
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat