Los Angeles miastem aniołów jest tylko z nazwy; nikt nie zapewnia tutaj błogiego spokoju, a wręcz przeciwnie – to miejsce tętniące życiem, głośne, kolorowe. To centrum rozrywki oraz centrum amerykańskiego biznesu. To jedno z najbogatszych miast na świecie i druga co do wielkości metropolia w Stanach Zjednoczonych. To także wybuchowa mieszanka kulturowa - i słowo wybuchowa wcale nie jest przenośnią. W Los Angeles ścierają się wszelkiego rodzaju gangi, często zrzeszane na tle rasowym, jak Bloods i Crips. To miasto, które było świadkiem wielu protestów, w tym najsłynniejszych w Watts czy tych związanych ze śmiercią Rodneya Kinga. Jeszcze na początku tego wieku w największym mieście Kalifornii dochodziło do prawie 600 zabójstw rocznie. Pod płaszczykiem Hollywoodu i słonecznych alei kryje się więc ponura, szara rzeczywistość. Nic dziwnego, że tak wielu twórców odnosi się do tej strony Miasta Aniołów. Wojciech Orliński pisał, że Falling Down Joela Schumachera z Michaelem Douglasem w roli głównej szokuje Amerykanów nie ze względu na postać głównego bohatera, a na fakt, że przemierza on pieszo Los Angeles po tym, jak zepsuł mu się samochód. Wszyscy, którzy film widzieli, wiedzą, jak kończy się spacer po tym mieście, ale nawet gdybyśmy chcieli poruszać się komunikacją miejską, mogłyby nas czekać kłopoty. W filmie Speed terroryści instalują w autobusie bombę, która wybuchnie, jeśli pojazd zwolni do 30 mil na godzinę. Jeśli wydaje Wam się, że ryzyka unikniemy, biorąc taksówkę, po raz kolejny muszę wyprowadzić Was z błędu… a raczej zrobił to Michael Mann swoim filmem Collateral, w którym taksówkarz grany przez Jamiego Foxxa staje się więźniem zabójcy na zlecenie (Tom Cruise) i musi jeździć z nim całą noc, gdy ten wykonuje kolejne etapy swojej pracy. [video-browser playlist="757935" suggest=""] O tym, że Los Angeles jest miastem okrutnym, dowiedzieli się także zwykli policjanci. John McClane ze Szklanej pułapki spędził swoje najbardziej szalone święta Bożego Narodzenia właśnie w tym miejscu, a dokładniej w wieżowcu Nakatomi Plaza, w którym musiał stawić czoło bandzie złoczyńców ze śmiertelnie niebezpiecznym Hansem Gruberem na czele. Zaś prywatny detektyw Jake Gites (Jack Nicholson) w filmie Chinatown Romana Polańskiego zostaje wplątany nie tylko w kryminalne sprawy mafii, ale w aferę sięgającą wyższych sfer. Bohater z rozciętym nosem, ledwo uszedłszy z życiem, powoli rezygnuje z zagłębiania się w tę sprawę. „Zapomnij, Jake, to Chinatown” - mówi jego kolega pod koniec filmu, na dobre zostawiając mroczne sprawy półświatka Los Angeles. Niektórzy reżyserzy z lubością przyglądają się Miastu Aniołów – z każdej perspektywy, w każdym momencie historii. Jedną z takich postaci jest Paul Thomas Anderson, urodzony w Kalifornii, a którego filmy wymierzone są w amerykańską moralność i styl życia. W Boogie Nights reżyser portretuje przemysł pornograficzny i opowiada historię młodego chłopaka, który za wszelką cenę chce się w nim znaleźć. Z początku niewinny i uzdolniony, z czasem musi walczyć o swoją pozycję, gubi się w odmętach narkotycznego uzależnienia oraz zdesperowany zaczyna popełniać przestępstwa. W Magnolia Anderson miesza tragedię z komedią, łącząc w mozaikę panoramę postaw i postaci – jest policjant, jest umierający potentat i jego pielęgniarz. Jest złote dziecko i mężczyzna prowadzący szkolenia z podrywania oraz dziennikarka czekająca na wywiad. Okrucieństwo miesza się z bólem, śmiech z szyderstwem, a nad tym wszystkim czuwa coś, co miesza ich losy. W Inherent Vice zaś, bazującej na prozie Thomasa Pynchona, wyższej siły nie ma. To kolorowe lata 60., gdzie słoneczny pejzaż Zachodniego Wybrzeża służy jako tło dla niezwykle złożonej intrygi, której prywatny detektyw Doc Sportello ogarnąć nie potrafi, będąc cały czas na haju. Za każdym razem Paul Thomas Anderson kreuje Los Angeles kompletnie odrealnione, szalone, nieznane, przepełnione wyjątkowymi postaciami, jednak z drugiej strony zepsute i ponure. Żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie chciałby mieszkać w świecie tego amerykańskiego reżysera. Zapewne nikt nie chciałby żyć także w świecie Quentina Tarantino – ten zaś kilka swoich filmów, takich jak Jackie BrownReservoir DogsPulp Fiction, osadził właśnie w Los Angeles. Pełne okrucieństwa historie, które snuje reżyser, rozgrywają się często w przydrożnych knajpach i uliczkach LA, w które lepiej się nie zapuszczać. U Tarantino Los Angeles to miasto knucia, układów i skomplikowanych zależności – lepiej z nikim nie zadzierać, w końcu nie wiadomo, jakie dana osoba ma kontakty.  Jeszcze bardziej skomplikowane zależności pokazał Paul Haggis w filmie Crash – zdobywcy Oscara za najlepszy film w 2006 roku. W tym dziele przecinają się historie mieszkańców Los Angeles. Różnią się oni kolorem skóry, statusem społecznym i wiekiem – to, co ich łączy, to splot zdarzeń, które swe zarzewie mają w uprzedzeniach, rasizmie i ukrytej nienawiści do innych ludzi. W najbardziej zróżnicowanym kulturowo mieście w Stanach Zjednoczonych takie zdarzenia mogłyby mieć miejsce codziennie. [video-browser playlist="757934" suggest=""] Niecodzienna jest zaś historia Jeffreya Lebowskiego, znanego także jako Koleś. Pewnego dnia, gdy wraca z kręgielni, w jego mieszkaniu czekają na niego gangsterzy, którzy nie dość, że próbują utopić go w toalecie, to jeszcze sikają mu na dywan. Oburzony i przeświadczony, że stał się ofiarą pomyłki, Koleś znajduje swojego imiennika, milionera, który najwyraźniej miał być celem ataku. Bohater kradnie dywan z domu Pana Lebowskiego, ale od razu wplątuje się w kryminalną intrygę – szukając żony milionera, Koleś wpada w towarzystwo zajmujące się przemysłem porno, poznaje niemieckich nihilistów, dobija do kosza na śmieci oraz popija Białego Rosjanina. Takie rzeczy dzieją się tylko w Los Angeles. Przyszłość także nie rysuje się dla tego miasta kolorowo. Jeszcze w 1984 roku na ulicach LA pojawił się cyborg T-800 zaprogramowany, by zabić Sarę Connor – matkę Johna Connora, przyszłego przywódcę rebeliantów podczas wojny ze zbuntowanymi maszynami. Jedna z pierwszych scen The Terminator już pokazuje, że lepiej po nocach nie chodzić po Los Angeles. Pytanie tylko, dla kogo – dla rzezimieszków z nożami czy dla maszyny, która potrafi złamać człowieka w pół w ciągu jednej chwili? W drugiej części serii Jamesa Camerona miasto staje się centrum nadchodzącej wojny z maszynami, a i w pewnym momencie jesteśmy także świadkami apokalipsy, która śni się głównej bohaterce. Wiemy jednak, że ostatecznie do wojny dochodzi – a to wszystko w słonecznej Kalifornii.
Los Angeles w Łowcy andoridów/ źródło: mat. prasowe
Dalej w przyszłość wychodzi Blade Runner Ridleya Scotta, bo pokazuje miasto w 2019 roku. Według niektórych wizja twórców wcale nie różni się tak bardzo od dzisiejszej rzeczywistości, szczególnie jeśli chodzi o Downtown – powoli pustoszejącą dzielnicę Los Angeles, tak jak pustoszeje futurystyczna Kalifornia na rzecz kosmicznych kolonii. W Łowcy androidów człowieczeństwo zostaje spaczone i spłaszczone, wzięte w nawias. Nie wszyscy mają takie samo prawo do życia, nie wszyscy mają takie same możliwości. Czyż nie jest tak również w rzeczywistości? Na różne sposoby Los Angeles staje się źródłem nieszczęść – w końcu stamtąd wylatują bohaterowie serialu Lost, po czym rozbijają się na tajemniczej wyspie. W Six Feet Under co odcinek jesteśmy świadkami czyjejś śmierci. Weeds co prawda dzieje się w mieście Agrestic, jednak wszyscy wiedzą, że jest to tak naprawdę parodia kalifornijskich przedmieść, pełna fałszywych masek, ładnych trawników i silikonowych piersi. Mieszkańcy Los Angeles mają nawet takiego pecha, że akurat u nich musiał rozbić się statek futrzastego kosmity, Alfa. To tam rozpoczyna się apokalipsa zombie w Fear the Walking Dead i tam na blokadę twórczą cierpi Hank Moody z Californication. Żyć, nie umierać. Całe szczęście, że to tylko fikcja.  
 
źródło: materiały prasowe
Miasto zła znajdziecie na kanale TVN w czwartki o godzinie 21:55.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj