MFF 2012: Chorwackie, lecz nie obce
Amerykańskie od dawna przewidywalne, polskie zbyt polskie. W takiej sytuacji Mazurski Festiwal Filmowy proponuje kino chorwackie.
Amerykańskie od dawna przewidywalne, polskie zbyt polskie. W takiej sytuacji Mazurski Festiwal Filmowy proponuje kino chorwackie.
Chorwaci odzyskali niepodległość w 1991 roku, ale filmy zaczęli kręcić dobre pół wieku wcześniej. W czasach jugosłowiańskiej federacji musieli znaleźć sposób na artystyczne współistnienie z Serbami i Słoweńcami. Szansa na samodzielność przyszła dopiero po upadku komunizmu i wojnie domowej, która zakończyła się w 1995 roku. I ten okres w historii kina chorwackiego postanowili nam przybliżyć organizatorzy Mazurskiego Festiwalu Filmowego, włączając do programu obrazy powstałe w ciągu ostatniej dekady.
Jednym z pięciu filmów z festiwalowego bloku chorwackiego był nakręcony w 2004 roku dokument w reżyserii Igora Mirkovića zatytułowany "Dziecko szczęścia". Twórca wraca do Zagrzebia lat 70-tych, kiedy w głowach młodych ludzi powoli rodziła się myśl o wprowadzeniu jakichś zmian. Na dobry początek, zamiast za broń i transparenty, chwycili za gitary, starając się naśladować The Rolling Stones. Dopiero jakiś czas później rock nowej fali stał się wyrazem buntu młodego pokolenia. Powstały utwory, które publiczność naszego kraju w większości poznała dzięki projektowi "Yugoton" nazwanemu tak na cześć wytwórni, która wydawała na terenie Jugosławii zakazane nagrania zza żelaznej kurtyny.
W 2001 roku "Yugoton" wydał płytę zawierająca polskie wersje piosenek w większości wspomnianych w "Dziecku szczęścia". W dokumencie głos zabierają sami artyści - członkowie legendarnych dla chorwackiej sceny muzycznej zespołów: VIS Idoli, Film czy Prljavo kazaliśte. Opowiadają o momencie, w którym granie rocka przestało być dla nich efektem fascynacji "zachodem", przeradzając się w narzędzie walki z systemem. Reżyser jednak stara się nie skupiać na wątku politycznym (nie ma słowa o zatargach pomiędzy narodami mieszkającymi w Jugosławii) tylko kulturowym, czyniąc ze swojego filmu sentymentalną podróż do czasów młodości.
O tym, jak współcześnie wygląda chorwacki rock pośrednio opowiedział nam Goran Kulenovic, reżyser i scenarzysta komedii "Zagraj coś romantycznego" z 2007 roku. Głównym bohaterem jest Struja, lider zespołu "When Dirty Harry Met Dirty Sally" borykający się z dość klasycznym problemem z cyklu "Skąd wziąć kasę na wydanie debiutanckiej płyty?". Przymuszony sytuacją (dziecko w drodze) postanawia złamać dumę rockmana i zagrać hity na cztery dla gości, którzy klaszczą na raz. Dopiero na scenie dowiaduje się, że wesele, na którym ma zaraz wystąpić, jest przyjęciem z okazji ślubu matki jego przyszłego dziecka z… w każdym razie nie ze Strują. Humor u Kulenovica jest cudownie wyważony - inteligentny i lekki zarazem. Mimo tej lekkości nie brakuje chwili dramatyzmu, refleksji, a nawet zdrowej odrobiny moralizatorstwa.
Zaprezentowane na festiwalu filmy pokazały, że kino chorwackie nie jest dla polskiego widza zupełnie obce. Po pierwsze, rozpozna w nim bliską mu tematykę często poruszaną w rodzimych produkcjach: rzeczywistość w kraju komunistycznym ("Dziecko szczęścia"), problemy mieszkańców prowincjonalnego miasteczka ("Czym jest mężczyzna bez wąsów?") czy trudności w nawiązaniu relacji międzyludzkich ("Osioł"). Po drugie, na pewno nie da się nabrać: film sygnowany słowem "komedia" nie będzie tylko pustą rozrywką i istnieje duża szansa, że pozostawi widza w stanie lekkiego przygnębienia. Być może jest więc trochę przewidywalnie i po naszemu. Albo raczej - swojsko.
Źródło: fot. ©2012 Hatak.pl / fot. Dawid Rydzek
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1991, kończy 33 lat
ur. 1947, kończy 77 lat
ur. 1955, kończy 69 lat