„Mork & Mindy” – do serca przytul kosmitę
Czy oglądając Robina Williamsa czasem mieliście wrażenie, że ma w sobie coś z kosmity? Przypadek? Nie sądzę! Zwłaszcza w kontekście jego debiutanckiej roli - przybysza z kosmosu w sitcomie Mork & Mindy.
Czy oglądając Robina Williamsa czasem mieliście wrażenie, że ma w sobie coś z kosmity? Przypadek? Nie sądzę! Zwłaszcza w kontekście jego debiutanckiej roli - przybysza z kosmosu w sitcomie Mork & Mindy.
Cel wizyty kosmitów na Ziemi zazwyczaj zależy od tego, w jakim gatunku filmowym się pojawiają. Jeśli jest to film "poważny" (dramat, film katastroficzny, horror - przynajmniej w założeniach), najczęściej bywają krwiożerczymi najeźdźcami, niszczącymi wszystko i wszystkich. W lżejszych gatunkach, jak chociażby komedii, albo pojawiają się na Ziemi w wyniku wypadku ich statku (i jakoś muszą się dostosować do życia tutaj. Ale na szczęście są koty do jedzenia), albo przybywają z misją naukową celem zbadania prymitywnej, ludzkiej rasy. Czasami też może się to wymieszać: najpierw przybywają badać, a potem są najeźdźcami, albo najpierw chcą niszczyć, ale potem stają w obronie naszej planety. Mniejsza z tym, dziś interesuje nas opcja trzecia z podstawowych - kosmita, jako obserwator ludzkiej rasy.
Telewizyjni kosmici (nie mylić z kosmitami-politykami czy kosmitami-gwiazdkami) co pewien czas przewijają się przez nasze ekrany. Na przykład w latach 60. w Ameryce zadebiutował popularny sitcom My Favorite Martian, a w drugiej połowie lat 80. serca widzów zdobywał kudłaty ALF. Mało tego, nawet jedna z polskich telewizji pokusiła się o taki projekt, nazwany nomen-omen Kosmici - ale na niego wypada tylko spuścić zasłonę milczenia. Za to w roku 1978, na kanale ABC, zadebiutował pewien kosmita, który szturmem zdobył sympatię widzów.
Wszystko zaczęło się od serialu Happy Days, komediowej opowieści o rodzinie Richiego Cunninghama, osadzonej na przełomie lat 50. i 60. XX wieku w USA. W jednym z epizodów, emitowanym właśnie w 1978 roku, postanowiono wprowadzić postać… kosmity Morka z planety Ork. Miał to być występ jednorazowy, ze wskazaniem na oniryczny charakter epizodu. Napisano więc rolę i zaczęto szukać kogoś, kto by mógł go zagrać. Niestety, to nie było takie łatwe zadanie, jakby się mogło wydawać. Aktorzy nie dawali rady, zaś producenci mieli prawdziwy zgryz, co z tym fantem zrobić. I wtedy na orbitę ich zainteresowań wpadł on - młody Robin Williams.
Wtedy był jeszcze mało znanym, początkującym komikiem. Został zaproszony na rozmowę w sprawie roli… i wtedy się zaczęło naprawdę dziać. Jak miał ponoć powiedzieć jeden z prowadzących tę rozmowę, Robin był jedynym kosmitą, który zgłosił się na casting - zwariowany, mówiący szybko, zabawnie i absurdalnie. Producenci, oczarowani zakręconym Williamsem, zaoferowali mu rolę Morka. Ten ją przyjął i zagrał, jak tylko mógł najlepiej. Po nakręceniu odcinka Happy Days okazało się, że postać Morka w wykonaniu Williamsa ma ogromny potencjał. Zdecydowano się stworzyć spin-off z tą postacią. I tak powstał pomysł na Mork & Mindy.
Najkrócej można opisać ten serial jako skrzyżowanie My Favorite Martian z Three's Company: lata 70., USA. Kosmita Mork, wysłany ze swojej planety Ork celem zdobywania informacji o Ziemi (w statku wyglądającym jak jajo), trafia na Mindy (Pam Dawber) - młodą dziewczynę. W wyniku zakręconych (dosłownie!) perypetii zostaje jej współlokatorem - rzecz jasna ona od samego, no może prawie samego, początku wie, że ma do czynienia z bardzo gadatliwym i zwariowanym kosmitą. Który próbuje poznać Ziemię - tak różną od jego rodzinnego Orku, pozbawionego emocji. Rzecz jasna, nie jest to łatwe, jednak Morkowi udaje się poznać życzliwych dla niego ludzi, którzy go, mniej lub bardziej świadomie w tej misji wspierają. Co pewien czas Mork zdaje raporty swojemu przełożonemu, Orsonowi, z postępów badań. Przy czym zwierzchnik cały czas przypomina poczciwemu kosmicie, że nie może się zbytnio angażować - wszak ma tylko prowadzić badania. Stety albo nie, między Morkiem i Mindy rodzi się wielkie uczucie…
Całość tej historii została opowiedziana w czterech sezonach serialu. Na ekranach zadebiutował we wrześniu 1978. I z miejsca osiągnął niesamowitą oglądalność - był trzecim najchętniej oglądanym wówczas serialem. Decydenci w ABC widząc, że obraz radzi sobie tak dobrze, postanowili w drugim sezonie wykorzystać go do podbijania oglądalności w dniach, kiedy była ona słabsza. Zasugerowali też twórcom pewne zmiany w koncepcji serialu. Jak dobrze wiemy z doświadczenia, przesuwanie serialu na inną porę wiążę się z dużym ryzykiem, podobnie jak "grzebanie" przy jego dobrze działającej strukturze. Mork & Mindy znacząco spadli w rankingach oglądalności. Próbowano temu zapobiegać, przenosząc serial na dawną porę emisji, jednak nie przynosiło to zamierzonych skutków. Serial z sezonu na sezon tracił pozycję. W końcu, po tym czwartym, stacja zdecydowała się nie przedłużać jego produkcji.
Z serialu w pamięć widzom zapadły niewątpliwie pewne stałe powiedzonka Morka - choćby jego powitanie, "na-nu na-nu", połączone ze specyficznym gestem ręki. Często też zdarzało mu się zakrzyknąć "Shazbot". Mork & Mindy doczekali się animowanego prequela. W latach 1982-1983 można było oglądać serial animowany o perypetiach Morka, który był częścią "Mork & Mindy/Laverne & Shirley/Fonz Hour" (Mork przybywał w nim na Ziemię i obserwował życie ziemskich nastolatków). W Wielkiej Brytanii pojawiła się komiksowa wersja przygód Ziemsko-kosmicznej pary. Zaś w 1979 Brazylijczycy pokusili się o własną wersję sitcomu, "Superbronco". Niestety, szybko wypadła z ramówki.
Głównym motorem sitcomu był niewątpliwie Robin Williams. To jego skecze, jego błazenada sprawiały, że publika oglądająca sitcom w studiu, jak i przed telewizorami, płakała ze śmiechu. Podobnie zresztą jak ekipa i inni aktorzy. Więcej, w pewnym momencie twórcy zdecydowali się, by Williams mógł dowolnie improwizować niektóre sceny w czasie nagrania. Co często prowadziło do tego, że inni aktorzy albo z trudem opanowywali śmiech, albo wręcz palili się i ujęcie trzeba było robić od początku.
Jednak oprócz tych dobrych stron obecności Williamsa były też te mroczniejsze. W tym czasie zaczęły się jego problemy z narkotykami. Producenci próbowali na niego wpływać, by walczył z tym nałogiem. Dużym ciosem dla aktora, w czasie tworzenia serialu, była śmierć Johna Belushiego - spowodowana przedawkowaniem narkotyków (w noc ją poprzedzającą Williams był u niego w domu). Również życie prywatne Wiliamsa cierpiało przez nałóg, jak i popularność związaną z serialem.
Jednak nie da się ukryć, że Mork & Mindy był przepustką dla niego do wielkiego świata filmu. Później jego kariera nabrała naprawdę oszałamiającego tempa - jak widać, czasem dobrze być kosmitą.
"Mork & Mindy" | |
Gatunek: sitcom | W rolach głównych:Robin Williams, Pam Dawber, Elizabeth Kerr |
Twórcy: Joe Glauberg, Dale McRaven, Garry Marshall | |
Liczba sezonów/odcinków: 4/94 | Odcinki polecane: "Pilot", "Mork's Mixed Emotions", "The Wedding", |
Lata emisji: 1978-182 | |
Dostępność: DVD (brak polskiego wydania) | |
czytaj o serialu w naszej bazie |
Źródło: fot. ©1978 ABC
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat