Moi poprzednicy różnie podeszli do tematu – wymienili filmy z jednego gatunku, kraju albo takie, które może nie były najgorsze, ale najbardziej ich zawiodły. Moja lista będzie pewnie jeszcze inna. Tworząc ją, dużą wagę przykładałam do filmów, które w jakiś sposób rozzłościły mnie i uważam, że są zwyczajnie szkodliwe. Jakie więc były najgorsze filmowe wpadki moim zdaniem? Przekonacie się poniżej. Dodam tylko, że świadomie nie oglądam filmów klasy Z ani żadnych takich o zombie-bobrach. Szkoda mi czasu. Kolejność przypadkowa.

Seven Pounds (2008)

Ach, tak. Jest i on. Mój faworyt. Do dziś pamiętam, jak bardzo byłam zła po obejrzeniu tego filmu, szczególnie że na seans wybrałam sobie dzień Bożego Narodzenia. Mając na uwadze dobre opinie oraz interesujący opis, liczyłam na prawdziwie poruszającą historię. Co dostałam w zamian? Ckliwy, patetyczny, niestrawny, oderwany od rzeczywistości twór filmopodobny. W Siedmiu duszach gloryfikuje się słabość i samobójstwo, robienie z siebie ofiary w imię wyższego dobra, tchórzostwo i poświęcenie, którego nikt nie chce. Koszmarne i szkodliwe (!) przesłanie, które bije z tego filmu, jest okropne i wzbudziło we mnie wściekłość. Nie robi się takich rzeczy. Okropne przeżycia. Nie chcę spoilerować, ale mogłabym o szkodliwości tego filmu (przyszły psycholog pozdrawia!) napisać esej. No url

Chemia (2015)

Przykład z naszego rodzimego podwórka, który wzbudził we mnie podobne emocje co Siedem dusz. Ten film także jest niebezpiecznie szkodliwy i przestrzegałabym przed nim każdego, kogo bym tylko mogła. Nie mówi się w taki sposób o chorobie nowotworowej – w tak lekkomyślny, pozbawiony refleksji, płytki sposób. Nie rzuca się wielkimi słowami i nie konstruuje się WIELKICH scen (patrz: zwijanie się w kłębek na płycie pomnika na cmentarzu), kiedy pod tym wszystkim nie ma się nic do powiedzenia. Chemia jest kolorowym teledyskiem, który nakręcony został tak, by uderzać w prymitywne instynkty i podstawowe emocje. Film aż krzyczy: NO ZOBACZ, JAK ONA CIERPI, PŁACZ!!! Tyle tylko, że nie. Nie płaczę. Wkurzam się. Do tego sztuczność dialogów boli. Omijać szerokim łukiem. No url

Fifty Shades of Grey (2015)

I następy film, którego twórców (a już szczególnie twórczynię oryginału!) powinno się zawiadomić, że robią krzywdę. Wypuszczaniem takich rzeczy na światło dzienne zwyczajnie szkodzą. Młode, niepewne siebie dziewczyny po obejrzeniu takich fascynujących wynurzeń dojdą do prostych wniosków: obsesyjna zazdrość i kontrola to dobre rzeczy, przecież świadczą o tym, że mnie kocha, a sado-maso to kilka klapsów, więc następnym razem się zgodzę. Nie. Obsesyjna zazdrość to choroba, a BDSM to nie kilka klapsów, opaska na oczach i wiązanie rąk jedwabnym szalikiem. Pogłębianie stereotypów i szerzenie mitów, szczególnie tych dotyczących tak delikatnej sfery, jaką jest seksualność, powinno być karalne. Na dodatek film jest nudny, pozbawiony napięcia, klimatu i jest jedną wielką reklamą Ikei. Tak, meble były ładne. No url

You've Got Mail (1998)

Moja pierwsza myśl po seansie tego filmu była następująca: co, u licha, jest romantycznego i uroczego w historii, w której on kłamie, manipuluje i bawi się jej uczuciami przez tyle czasu?! Do tej pory nie wiem. Polecono mi ten film jako jedną z lepszych komedii romantycznych. „Jest uroczo i klimatycznie”, mówili; „Jest zabawnie i nie ma patosu”, mówili; „Jest wzruszająco!”, mówili. Bzdury mówili. Punkt wyjścia tego filmu jest tak idiotyczny, że zwyczajnie obraża inteligencję widza. Pamiętam, jak co chwila chwytałam się za głowę, zastanawiając się, jak to możliwe, że ma on takie dobre opinie, i czy naprawdę PODOBA SIĘ KOBIETOM. Jeśli jest tu jakiś fan/fanka Masz wiadomość, to ja chętnie się dowiem. No url

Big Love (2012)

Nie może w tym zestawieniu zabraknąć tej pięknej perełki - filmu, o którym za sprawą podejścia do krytyki jej twórczyni, Barbary Białowąs, zrobiło się głośno w całej Polsce. Niestety to podziałało odwrotnie niż powinno, bo nakręciło jego popularność, ale przecież lepszy czarny PR niż żaden. W tym kiczowatym, teledyskowym świecidełko jest wszystko: wielkie słowa, wielkie gesty, łzy, dramat i śmiech. Był seks, muzyka chwytająca (ach!) za serce i pokaz mody naprawdę pierwszej klasy. Czego zaś nie było? Scenariusza. Gry aktorskiej. Narracji. Dialogów. Generalnie – nie było filmu. Do tego na nieszczęście w głównej roli mieliśmy nieprzyjemność oglądać drewnianą Aleksandrę Hamkało. Dodatkowo – film także szkodliwy. Mam nadzieję, że ktoś uświadomi tym 16-latokom, że prawdziwa i wielka miłość tak nie wygląda. No url
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj