Najgorsze filmy według Jędrzeja Skrzypczyka
Przed tygodniem Kamil rozpoczął nowy cykl, w którym przedstawiamy Wam najgorsze według nas filmy. Tym razem czas na moją dziesiątkę - od Marvela po Kevina Smitha.
Przed tygodniem Kamil rozpoczął nowy cykl, w którym przedstawiamy Wam najgorsze według nas filmy. Tym razem czas na moją dziesiątkę - od Marvela po Kevina Smitha.
Wybór najgorszych filmów wcale nie był tak prostym zadaniem, jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim dlatego, że staram się nie chodzić na słabe filmy – nie ma dla mnie nic gorszego niż wydać pieniądze na kinowe śmiecie, z tego też powodu omijam wszelkie niższej klasy blockbustery, komedie romantyczne i inne potencjalnie groźne dla zdrowia "dzieła". Jeżeli już mi się to zdarza, to najczęściej na festiwalach filmowych, ewentualnie przez przypadek, gdy jeden z wielkich reżyserów popełni artystyczną gafę. Najrzadziej złe filmy oglądam z ciekawości – już te „uznane” i „nagrodzone” za swoją nieudolność.
Wypisanie polskich filmów jest rzeczywiście bardzo kuszącą perspektywą, postanowiłem jednak nie wspominać o rodzimym kinie (aktualnie przecież bardzo dobrym) z dwoma wyjątkami – to filmy, których seans doprowadził mnie na skraj wyczerpania. W innych przypadkach nie chciałem wspominać o dziełach klasy B, C, D i tak dalej. Skupiłem się na filmach bądź oczekiwanych, bądź znanych i docenianych, które uznaję za te najgorsze. Nie będzie więc Bobrów Zombie, Rekinada i tym podobnych. Będzie za to Marvel, Terrence Malick, Kevin Smith, David Lynch i inni wspaniali twórcy.
Wątpliwości (2012)
To jest moje najbardziej bolesne doświadczenie. W końcu to Terrence Malick, król, mistrz, geniusz. Nie ma, nie było i nie będzie twórcy, który dotykałby mojego wnętrza w tak piękny, przenikliwy sposób. Jego filmy to wizualna maestria, a boska cząstka przejawia się w każdej sekundzie takich dzieł jak Cienka czerwona linia, Podróż do nowej ziemi czy Drzewo życia. Gdy Malick kręcił jeden film na 10 lat, wszystko, co tworzył, było złotem. Nagle ostatnio przyspieszył, a pierwszą, ale za to spektakularną katastrofą są właśnie Wątpliwości. I już pomińmy Bena Afflecka, Olgę Kurylenko, Javiera Bardema i resztę obsady, których i tak Malick prowadzi umiejętnie według swojego klucza. Najgorsze jest to, że sprzedaje pod płaszczykiem jak zwykle obłędnej realizacji najbanalniejsze banały dotyczące wiary, miłości i życia. Widziałem to w jego twórczości kilkakrotnie i zawsze czułem, że wypływa to wprost od geniusza. Wątpliwości kaleczą wszystko to, co najlepsze w Malicku. Tego filmu się nie ogląda - ten film nienawidzi się przez każdą sekundę seansu.
Sąsiady (2015)
Moje najgorsze festiwalowe przeżycie. Gdynia, 2014 rok i przekonanie, że na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych będę oglądać najczęściej przyzwoite filmy. Być może zadecydowała pozycja Grzegorza Królikiewicza, może nowatorstwo reżysera, lecz seans Sąsiadów to największa krzywda, jaką można uczynić drugiemu człowiekowi… w kinie. Śledzenie historii mieszkańców łódzkiej kamienicy jest doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju, okrutnym, bezwzględnym, zabójczym. Bezsens, nuda i aktorstwo wycięte z papieru to tylko początek listy grzechów tego filmu. Tego nie da się oglądać.
Ostra randka (2012)
Skoro już jesteśmy przy polskich filmach, trzeba wspomnieć o jeszcze jednym. O ile wspomniany wyżej film Królikiewicza przejawiał jakąś myśl, którą podzielić chciał się ceniony autor, to Ostra randka jest nieskalana żadną myślą. Bo nie pomyślał ani producent, dając zielone światło na powstanie tego szrotu, ani reżyser Maciej Odoliński, który podjął się tego artystycznego seppuku. Nie wiadomo w końcu, czym Ostra randka tak naprawdę jest. Thrillerem? Komedią? Zapewne horrorem, bo film ten potrafi straszyć widzów jeszcze długo po jego obejrzeniu. Znam tylko jeden sposób wykorzystania tego filmu: nadaje się on idealnie na posiedzenie ze znajomymi - lepszej rozrywki nie zapewni Wam żadna planszówka czy kabaret.
Captain America: The First Avenger (2011)
Patrząc na to, jak świetne są kolejne części przygód Kapitana Ameryki, wciąż nie mogę uwierzyć, jak okropną przygodą był seans Pierwszego starcia. Umyślnie pulpowa stylistyka nie przemówiła do mnie w jakikolwiek sposób, a każda postać – od samego Steve’a Rogersa przez Bucky’ego po jednego z najdurniejszych złoczyńców w postaci Red Skulla – irytowała niezmiernie. Dorzućmy do tego Hydrę, czyli najbardziej absurdalną organizację z jeszcze bardziej absurdalnym salutowaniem, a seans ostatecznie staje się okazją do nieprzerwanych salw śmiechu i łapania się za głowę. Jakimś cudem Marvelowi udało się jednak stworzyć ostatecznie ciekawą postać Kapitana Ameryki i niezaprzeczalnie każdy film o superbohaterze odzianym w gwieździstą flagę jest najjaśniejszym elementem tego uniwersum.
Only God Forgives (2013)
Fanem Nicolasa Windinga Refna nigdy nie byłem, lecz oddać mu trzeba to, że jest twórcą odważnym i bezkompromisowym. Według mnie twórczość jego ostatnio można rozpisać jako sinusoidę - od świetnego Bronsona, przez okropną Valhallę, dobry Drive i wreszcie wyczekiwane, lecz zawodzące oczekiwania Tylko Bóg wybacza. Pretensjonalność Refna w tym filmie sięga sufitu, a bardzo mocno nasycone kolory i częste slow motion tylko wzmacniają ten efekt. Interesująca historia, jak zwykle u Refna, jest przygnieciona wielkim ciężarem jego charakterystycznej stylistyki. Ci, którym ona odpowiada, są zachwyceni. Dla mnie to jest po prostu nieoglądalne.
- 1 (current)
- 2
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat