Najlepsze filmy Mela Brooksa
Dzisiaj 90. urodziny obchodzi człowiek, który w kinie sparodiował wszystko i wszystkich - Mel Brooks. Z tej okazji przypominamy Wam jego najlepsze filmy. Mimo że nie jest on reżyserem płodnym, to jednak część jego produkcji na trwałe wpisała się do historii kinematografii.
Dzisiaj 90. urodziny obchodzi człowiek, który w kinie sparodiował wszystko i wszystkich - Mel Brooks. Z tej okazji przypominamy Wam jego najlepsze filmy. Mimo że nie jest on reżyserem płodnym, to jednak część jego produkcji na trwałe wpisała się do historii kinematografii.
Mel Brooks, prawdziwy człowiek orkiestra w Hollywood, kończy dziś 90 lat. Reżyser, scenarzysta, producent, aktor – ma wiele twarzy, które uwielbiał nam pokazywać na ekranie. Urodził się w polsko-żydowskiej rodzinie, w czasie II wojny światowej służył jako inżynier, a tuż po niej rozpoczął karierę komika. Zaczynał w telewizji, jednak jego talent na dobre objawił się w filmach. Brooks z biegiem czasu budował swoisty pomost pomiędzy przeszłością a teraźniejszością: wykorzystywane w jego produkcjach gagi czy slapstick doskonale sprawdzały się także w nowym podejściu do komedii. Jako reżyser wyspecjalizował się przez lata w parodiach znanych dzieł, podchodząc do błędów filmowych z dużą dozą absurdu. Komedia sytuacyjna dzięki Brooksowi nabrała świeżości, a on sam kształtował poczucie humoru przynajmniej dwóch lub trzech pokoleń widzów. Życząc mu wszystkiego najlepszego, postanowiliśmy przyjrzeć się najlepszym filmom, które zostały przez niego wyreżyserowane.
Producenci (1967)
Jedno z niedocenionych w naszym kraju arcydzieł filmowych. Widzimy tu historię Maxa Bialystocka (Brooks nigdy nie miał problemu z przypominaniem o swoich polskich korzeniach), egoistycznego producenta teatralnego i pierwszorzędnego manipulanta, zdolnego nawet do zaglądania w portfele bezbronnych staruszek - jego kariera zawodowa chyli się jednak ku upadkowi. Poznaje on Leo Blooma, zdolnego księgowego, który zataja oszustwa finansowe Bialystocka, gdy ten proponuje mu wspólne przedsięwzięcie. Chodzi mianowicie o wystawienie sztuki na Broadwayu, która koniecznie musi okazać się artystyczną i finansową klapą. Okazuje się bowiem, że tylko wtedy przyniesie ona głównym bohaterom fortunę.
Blazing Saddles (1974)
Brooks bierze tutaj na warsztat western i bodajże po raz pierwszy w swojej karierze tak dobitnie pokazuje, jak świetnie radzi sobie w parodiach – i to nawet nie konkretnych scen ze znanych produkcji, reżyser mniej lub bardziej subtelnie wykorzystuje bowiem absurd do stworzenia satyry na cały ten gatunek filmowy. Nękane przez bandytów małe miasteczko na Dzikim Zachodzie przeżywa trudne chwile. Lekarstwem na zaistniały stan rzeczy ma być pojawienie się w nim nowego szeryfa, który – ku zdziwieniu mieszkańców – posiada czarny kolor skóry. Problem polega na tym, że jego obsadzenie w roli stróża prawa jest częścią niecnego planu dwóch okolicznych dygnitarzy. Początkowo liczyli oni, że przestępcza przeszłość nowego szeryfa doprowadzi tylko do zwiększenia chaosu, nie wszystko jednak idzie po ich myśli.
Nieme kino (1976)
Tym razem Brooks postanawia sparodiować tak całe Hollywood, jak i kino slapstickowe. Już ten paradoks świadczy o tym, jak głęboko w ekranowym absurdzie potrafi zanurzyć się reżyser. Grupa filmowców-nieudaczników znajduje tutaj studio pogrążone w kłopotach finansowych. Lekarstwem ma być nakręcenie pierwszego od 40 lat filmu niemego, do którego mają zostać zaangażowane wielkie gwiazdy. Brooks parodiuje sam siebie, grając na ekranie główną rolę reżysera, którego kariera uległa zatrzymaniu przez problemy alkoholowe. Tytuł zobowiązuje – mamy tu do czynienia i w fabule, i w rzeczywistości z pierwszym od dawna przejawem kina niemego. Mimo ogromnych dawek humoru w scenariuszu czuć gdzieś z tyłu głowy, że dla Brooksa to także sentymentalna podróż do lat młodości, do takiego Hollywood, jakie przestało istnieć.
Young Frankenstein (1974)
Dzięki temu filmowi dowiadujemy się, że Brooks nie ma także problemu ze sparodiowaniem klasyki literatury. Główny bohater, doktor Frankenstein, jest tutaj amerykańskim naukowcem i chirurgiem, który za nic w świecie nie chce przyznać się do swoich korzeni. W końcu jednak, na skutek przewrotnego biegu spraw, zechce kontynuować dzieło swojego kontrowersyjnego przodka i postanowi stworzyć istotę, która przecież w książkowym oryginale była budzącym grozę potworem. Poza świetnie rozpisaną osią fabularną znajdziemy tutaj także elementy horroru i takie perełki, jak genialna dysputa o wymowie nazwiska. Wszystko razem przekłada się na jedno z najzabawniejszych dzieł w dorobku Brooksa.
- 1 (current)
- 2
Źródło: Zdjęcie główne: Gaumont
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat