Najlepsze filmy Mela Brooksa
Dzisiaj 90. urodziny obchodzi człowiek, który w kinie sparodiował wszystko i wszystkich - Mel Brooks. Z tej okazji przypominamy Wam jego najlepsze filmy. Mimo że nie jest on reżyserem płodnym, to jednak część jego produkcji na trwałe wpisała się do historii kinematografii.
Dzisiaj 90. urodziny obchodzi człowiek, który w kinie sparodiował wszystko i wszystkich - Mel Brooks. Z tej okazji przypominamy Wam jego najlepsze filmy. Mimo że nie jest on reżyserem płodnym, to jednak część jego produkcji na trwałe wpisała się do historii kinematografii.
Historia świata: Część I (1981)
Tym razem Brooks zamachnął się na stworzenie satyry na całą ludzką historię i poświęcone jej filmy jednocześnie - z zadania wywiązał się znakomicie. W konstrukcji produkcja ta przypomina zbiór sprawnie rozpisanych i umiejętnie ze sobą połączonych skeczów. Reżyser opowiada swoją własną wersję dziejów - od czasów prehistorycznych po Wielką Rewolucję Francuską. Dostaje się nawet Mojżeszowi, bowiem okazuje się, że ten w przeciwieństwie do przekazu biblijnego dostał jednak na Górze Synaj zupełnie inną niż dziesięć liczbę przykazań. Z kolei starożytni Rzymianie lubowali się w rozrywce, która zawsze wydawała się zarezerwowana dla współczesnych – sprawdźcie sami, o czym mowa.
High Anxiety (1977)
Brooks nigdy nie ukrywał swojej fascynacji naukami Zygmunta Freuda i w tym filmie daje temu najlepszy wyraz. Widzimy tu więc historię cierpiącego na lęk wysokości i odnoszącego sukcesy w życiu zawodowym psychiatry, który dostaje posadę ordynatora w szpitalu dla umysłowo chorych. Problem polega na tym, że jego poprzednik na tym stanowisku zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, a z czasem lekarz odkrywa, iż w placówce przetrzymywani są także zupełnie zdrowi pacjenci. W tej produkcji Brooks w swoisty sposób spotyka również Alfreda Hitchcocka – wprawne oko widza zauważy, że reżyser raz po raz parodiuje dzieła angielskiego mistrza suspensu. Ma to miejsce zarówno na pierwszym, jak i dalszych planach ukazanej na ekranie historii.
Spaceballs (1987)
Brooks prześmiewczo zamachuje się tutaj na całą gwiezdnowojenną legendę. Mamy tu w końcu Lorda Darka Helmeta, osobnika z ewidentnym kompleksem wzrostu, porywającego i trzymającego w niewoli księżniczkę, której stara się pomóc z kolei dwóch śmiałków. Okrutny tylko w teorii dygnitarz uwolni jednak zakładniczkę dopiero wtedy, gdy cały zapas świeżego powietrza trafi do prezydenta Skrooba (Brooks we własnej osobie i jeszcze puszczający oko do widza przekształcaniem swojego nazwiska). Im głębiej w historię, tym jeszcze lepiej – w końcu zamiast Mocy mamy tutaj Sztorc, a Yodę do złudzenia przypomina postać nazywająca się… Yogurt. Reżyser w wielu momentach idzie jeszcze dalej, parodiując całe kino science fiction, z jego mistrzami – Kubrickiem czy Ridleyem Scottem – na czele.
Robin Hood: Men in Tights (1993)
Prawdopodobnie ostatni względnie udany film w karierze Brooksa. Późniejszy Dracula: Dead and Loving It z pewnością nie równał do tego poziomu. Reżyser parodiuje historię Robin Hooda – zarówno samą legendę, jak i filmową jej wersję z Kevinem Costnerem w roli głównej. Teoretycznie oś fabuły jest wierna pierwowzorowi w postaci dawnych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie podań, jednak – jak ma to miejsce często w przypadku dzieł Brooksa – diabeł tkwi w szczegółach. Choćby w sposobie zachowania członków wesołej kompanii, która pomaga tytułowemu bohaterowi, działaniu czarnoskórego Apsika, a nawet w takich smaczkach, jak odkrywanie genezy nazwiska… Latryna.
- 1
- 2 (current)
Źródło: Zdjęcie główne: Gaumont
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat