New York Comic Con: dzień pierwszy – relacja
We czwartek 5 października w Nowym Jorku rozpoczął się kolejny Comic Con. Nasz wysłannik nadaje dla Was z centrum wydarzeń.
We czwartek 5 października w Nowym Jorku rozpoczął się kolejny Comic Con. Nasz wysłannik nadaje dla Was z centrum wydarzeń.
Nic prostszego, niż trafić na Comic Con, nawet gdy ktoś wybiera się na konwent po raz pierwszy. Otóż wystarczy wsiąść w odpowiednią kolejkę. Skąd wiemy, że jest odpowiednia? Poznajemy po współpasażerach, bo już wtedy rozpoczyna się parada strojów wszelkiej maści. Po dojechaniu na przystanek przy Javits Center trzeba zaś tylko skręcić w lewo przy Batmanie, wyminąć… cholera wie, za co się ten gościu przebrał… a potem w prawo za grupą postaci z anime i już widać potężny szklany budynek, a przed nim kolejkę. (Szczęśliwcy, jak prasa, kolejkę omijają i wchodzą innym wejściem.)
Pierwszym punktem programu jest tzw. Show Floor, czyli część targowa. Ludzie, czego tu nie ma! W sumie pierwszego dnia spędziłem na tych dwóch halach około pięciu godzin, co pozwoliło ledwie przejść przez całość, zaglądając do większości stoisk (trudno się ogarnąć w tym gąszczu i wiele się przegapia) oraz robiąc swoje zakupy. Znalazłem m.in. kolorowankę Die Hard, serię książeczek Star Wars autorstwa Williama Szekspira, figurki Tylera Durdena z Fight Club, całą tonę komiksów, jeszcze większą górę komiksów w formie zeszytów, kilku wydawców książkowych i cholera jedna wie, co jeszcze. Stoisk jest grubo ponad dwa tysiące, więc wybaczcie, że nie opiszę wszystkich. Generalnie jednak kupić się dla wszystko, co popkulturowe. (Z wyjątkiem koszulek z Hellboyem – najprawdopodobniej umrę, nie mając takowej, skoro nawet na NYCC jest nie do dostania.)
Swoją drogą, choć znajdzie się sporo stoisk z niższymi niż klasycznie cenami, generalnie obowiązują te okładkowe i katalogowe. W przypadku zaś rzeczy ekskluzywnych na NYCC, niekiedy sprzedawcy sprawiają wrażenie, jakby stuknęli się w głowę – np. Dark Horse Comics za zapalniczkę Zippo z logiem B.P.R.P. woła 40 dolarów.
Poza częścią handlową jednak mamy również bardzo bogatą ofertę programową. I tu pierwsza uwaga: nie na wszystko się dostaniecie, bo aby wejść na przykład na scenę główną, trzeba z samego rana stanąć w kolejce i zaklepać miejsce poprzez „piknięcie” swojej przepustki (to RFID, więc nawet na wejściu i wyjściu z konwentu trzeba pikać się z ochroną) – swoją drogą, dobry pomysł, bo odstoisz swoje na początku, a potem idziesz gdzieś indziej i wracasz na swój panel, bo masz pewne wejście. Niektóre punkty programu odbywają się też poza centrum Javits, jak choćby w Madison Square Gardem czy Hammerstein Ballroom – wszystko kilka minut piechotą od konwentu. I tu nie ma pikania, trzeba stać. A stać można dłuuuugo – idąc na panel serialu Ash vs. Evil Dead, mijałem tę kolejkę (jak dobrze mieć przepustkę „Press”!) i powiem Wam, że podziwiałem tych na końcu…
Właśnie, panel. Stawiła się cała kluczowa obsada, czyli Bruce Campbell, Lucy Lawless i spółka. Trochę pożartowali, poopowiadali o byciu oblewanym hektolitrami krwi i mazi wszelkiej maści, Lucy Lawless, na gorącą prośbę, wydała z siebie okrzyk bojowy Xeny (!), Campbell brylował, choć Ted Raimi starał się skraść mu show, fani zadawali pytania (niektórzy wyznawali miłość), a potem pokazano nam przedpremierowo drugi odcinek drugiego sezonu. I, cóż, lekki szok – zgodnie z zapowiedzią Campbella ten serial przekracza różne granice i robi rzeczy, na które inni by się nie poważyli; scena w kostnicy z pewnością przejdzie do historii telewizji.
Kolejnym punktem dla mnie były wywiady z obsadą. Poczytacie je później, więc teraz w skrócie: Campbell na żywo uroczy, ale bardzo stonowany w reakcjach, inaczej niż Ash; Lucy Lawless ma przeuroczy akcent, którego na ekranie nie słychać, a poza tym nie lubi fantastyki, bo sama ogląda np. Notes on a Scandal; postać Teda Raimiego nazywa się Kamiński, na cześć Polaków z Detroit, z którymi Ted dorastał.
Z programu zaliczyłem jeszcze panel dyskusyjny i pokaz części dokumentu Batman & Bill produkcji Hulu, który w całości będzie miał premierą na początku 2017 roku, a który opowiada o Billu Fingerze i jego związku z Batmanem. Cóż, poruszające i przerażające zarazem – Finger przez dekady pozostawał cichym współtwórcą Mrocznego Rycerz (to on ukuł termin The Dark Knight) wraz z Bobem Kane’em, który przypisywał sobie pełną chwałę i… pozwolił Fingerowi umrzeć w biedzie i samotności – uznanie jego autorstwa Batmana nastąpiło niedawno, po batalii sądowej jego wnuczki, zainspirowanej przez Marca Noblemana, który przeprowadził dziennikarskie śledztwo w sprawie „ojcostwa” Batmana.
Dwoma najjaśniejszymi punktami dnia, oprócz poznania Asha i Xeny, były dla mnie dwa zupełnie inne, przypadkowe spotkania.
Po pierwsze, wędrując między niezliczonymi stoiskami, trafiłem na skromny stolik, na którym leżały stosy Blu-rayów The Death of Superman Lives: What Happened. Drugie spotkanie było natomiast jeszcze bardziej przypadkowe, ponieważ wędrując korytarzami konwentu w mojej koszulce z Sandmanem, natknąłem się na autora tejże koszulki. To się nazywa traf: ja z Polski, on z Hiszpanii, a obaj spotykamy się w Nowym Jorku, gdzie on wypatruje w tłumie gościa z jego ilustracją.
Takie rzeczy tylko na Comic Conie.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1959, kończy 65 lat