DAWID MUSZYŃSKI: Konkurencja na rynku seriali opartych na komiksach jest dość spora. Powiedziałbym nawet, że jest ich przesyt. Czym Legion wyróżnił się na tle reszty, że w tak szybkim tempie zdobył spore grono wiernych fanów?
JEREMIE HARRIS: Wydaje mi się, że pod względem wizualnym całą konkurencję nakryliśmy czapką (śmiech). Poza tym Noah Hawley postanowił przeprowadzić pewien eksperyment i spróbował przełożyć sposób prowadzenia fabuły z serialu Fargo na ekranizację komiksu Marvela. Chciał sprawdzić, czy to zadziała. Zabieg okazał się sukcesem. Wyszło na to, że widzowie nie szukają w telewizji tylko pustej rozrywki, ale chętnie też obejrzą coś bardziej złożonego i ambitnego.
Na samym początku nie dostajemy klarownej informacji, kim jest główny przeciwnik.
Dokładnie. Twórcy skupili się na psychice głównego bohatera i na jego świecie. To nie jest opowieść o X-menach, gdzie Cyclops i Wolverine co odcinek ruszają, by skopać tyłek kolejnemu złemu mutantowi. Nasza opowieść jest złożona na wielu poziomach.
O tę złożoność właśnie chciałem cię zapytać. Trudno się gra w serialu, w którym cały czas trzeba widza wodzić za nos?
Nie jest to łatwe. Musimy grać ciągłe zaskoczenie tak, jakbyśmy przeżywali to po raz pierwszy z widzami. To przeskakiwanie pomiędzy prawdziwym światem a wyobraźnią Davida było sporym wyzwaniem. Często sami się w tym gubiliśmy. Bywały takie momenty, kiedy siadałem z Rachel i wspólnie staraliśmy dojść do tego, co tak na prawdę się dzieje, oraz jak daną scenę zagrać, by nie była groteskowa. Rachel miała z tym problemy podczas kręcenia scen z Shadow Kingiem. Nie chciała, by jej strach i ucieczka po sypialni wypadły zbyt teatralnie.
A jak wyglądał scenariusz, który otrzymaliście? Objaśniał wszystkie mankamenty przedstawianej historii, czy była to tylko część całości, którą musieliście połączyć, by zobaczyć pełen obraz?
Materiał, który otrzymaliśmy był tak zawiły, że często czułem się tak samo jak ty, oglądając serial. Siedziałem w swojej przyczepie i mówiłem do siebie „O kur… co tu się wyprawia?!”. Pamiętaj, że my nie nagrywamy wszystkich scen chronologicznie tylko wyrywkowo, więc mętlik w głowach wszystkich aktorów był jeszcze większy. Zadawaliśmy miliony pytań, ale nie na wszystkie dostawaliśmy odpowiedzi.
To utrudnia pracę?
Jakoś nauczyliśmy się z tym żyć. Zaufaliśmy Noah i jego wizji. To była jedyna słuszna metoda. On wymyślił sobie, jak ta historia ma wyglądać, i jej się trzymał. Był odporny na jakiekolwiek naciski. Choć wydaje mi się, że ma on taki posłuch wśród ludzi i takie dokonania, że mało kto chciał podważać jego zdanie.
Pewnie też nie czytałeś komiksu przed zaangażowaniem się w ten projekt?
Nie. nawet nie wiedziałem, że taka postać jak Legion istnieje. Przepraszam (śmiech).
To inaczej. Co było dla ciebie większym magnesem? To, że jest to produkcja Marvela, czy może fakt, że za jego powstanie odpowiada Noah Hawley?
Zdecydowane to, że jego twórcą jest Noah. O pracy z nim marzy każdy aktor! Robi nieszablonowe projekty wciągające widzów nie dzięki jakimś tanim trikom, a w bardziej wymyślny sposób. On wie, jak grać na uczuciach i wyobraźni widzów.
Jak rozumiem, na początku dostałeś tylko scenariusz pierwszego odcinka?
Tak było.
Z tego, co pamiętam, to twoja postać pojawia się jedynie pod koniec. Nie obawiałeś się, że tak już zostanie? Że będzie to raczej marginalna postać?
Miałem takie obawy. Jednak oglądać Fargo zdałem sobie sprawę, że Noah nie wprowadza przypadkowych postaci, które nic nie wnoszą do opowiadanej historii. On po postu daje sobie czas na odpowiednie wprowadzenie danego bohatera. I tak też się stało.
Dziś finał Legionu. Nie mogę cię więc nie podpytać o przyszłość tego serialu. Wiesz może, co się dalej wydarzy? Czy nadal będzie bawić się z widzami w kotka i myszkę?
Nie mam zielonego pojęcia. Nawet nie otrzymałem wstępnego draftu scenariusza. Nie wiem nawet, czy taki powstał. Wyprzedzając twoje następne pytanie, nie wiem, czy postać Ptonomy pojawi się w 2 sezonie. Wszystko jest wielką niewiadomą.
To może zabawmy się w przypuszczenia.
Ok (śmiech). Patrząc na to, w jaki sposób Noah prowadzi Fargo, wydaje mi się, że możemy się spodziewać czegoś zupełnie innego, niż oglądaliśmy dotychczas.
Zaangażowałeś się już w jakiś kolejny projekt?
Niedługo będzie można mnie obejrzeć w drugiej części pierwszego sezonu serialu The Get Down na platformie Netflix. I to by było na razie chyba na tyle. Przeglądam inne oferty, ale jeszcze na nic się nie zdecydowałem.