Fanem Richarda Mathesona byłem na długo przed tym, zanim w ogóle dowiedziałem się o jego istnieniu. Tak, zdaję sobie sprawę jak to brzmi, ale cóż Wam na to poradzę? Kiedy po raz pierwszy, przez szparę w drzwiach i w lustrzanym odbiciu, oglądałem „Omega man” z Charltonem Hestonem, nie miałem przecież pojęcia, kto stoi za tą historią.

"/> Fanem Richarda Mathesona byłem na długo przed tym, zanim w ogóle dowiedziałem się o jego istnieniu. Tak, zdaję sobie sprawę jak to brzmi, ale cóż Wam na to poradzę? Kiedy po raz pierwszy, przez szparę w drzwiach i w lustrzanym odbiciu, oglądałem „Omega man” z Charltonem Hestonem, nie miałem przecież pojęcia, kto stoi za tą historią.

"/> Fanem Richarda Mathesona byłem na długo przed tym, zanim w ogóle dowiedziałem się o jego istnieniu. Tak, zdaję sobie sprawę jak to brzmi, ale cóż Wam na to poradzę? Kiedy po raz pierwszy, przez szparę w drzwiach i w lustrzanym odbiciu, oglądałem „Omega man” z Charltonem Hestonem, nie miałem przecież pojęcia, kto stoi za tą historią.

"/>
placeholder
Reklama
placeholder
Reklama
ZAMKNIJ
placeholder
placeholder
Porównywarka VOD Nowość Repertuar kin Program TV