‌Tim Burton stworzył w 1988 roku wyjątkowy film, który zapisał się w historii kina. Beetle Juice to nie tylko unikalna wizja życia po śmierci, ale także popis pomysłowości, czarnego humoru i świetnych efektów specjalnych, które nawet po dzień dzisiejszy mają w sobie wiele uroku i kunsztu.

Czytaj także: Najlepsze filmy 2017 roku

Jedną z ważniejszych zalet filmu jest fenomenalna rola Michael Keaton, który wcielał się w tytułową postać. Charakteryzacja, świetny pomysł na postać i wreszcie sam Keaton, który dał z siebie wszystko. Ciekawe jest to, że aktor pracował na planie tylko... dwa tygodnie. W dodatku większości kwestii tej postaci nie było w scenariuszu! Według wszelkich dostępnych informacji Michael Keaton opierał się głównie na improwizacji. Dlatego też reakcje innych aktorów, jakie obserwujemy w filmie po jego wyczynach, nie są udawane. Naprawdę nie wiedzieli, co on zaraz zrobi, będąc tak głęboko w roli.

Oryginalny scenariusz filmu był typowym horrorem. Tytułowy bohater miał być jaszczurowatym demonem ze skrzydłami, który zmienił się w zwyczajnego człowieka, by kontaktować się z dobrze znanymi nam postaciami. Lydia była w pierwotnej wersji mało ważna, natomiast to jej młodsza siostra, Cathy widziała małżeństwo duchów. Celem demona było zabicie całej rodziny.  Dopiero kolejne poprawki scenariusza zmieniły cały ton filmu w komedię, w tym też zmieniła się postać Soku z żuka.

Tim Burton długo walczył o tytuł filmu, który nie spodobał się włodarzom studia. Proponowali reżyserowi House Ghosts (Dom duchów). Filmowiec żartobliwie zaproponował Scared Sheetless. Niestety, producenci nie zrozumieli żartu i Burton był przerażony, gdy na poważnie rozważali użycie tego tytułu. A tak w ogóle to wiecie, że tytułowa postać naprawdę nazywa się Betelgeuse? Zdecydowano się na wymowę "Bettle Juice", bo brzmi zabawnie i lepiej się sprzedaje.

Starczy już tych ciekawostek. Zobaczcie zdjęcia z planu:

fot. Warner Bros. / Imgur.com