Recenzja Acera TravelMate X5. Poręczny, biznesowy i elegancki
Na testy do redakcji naEKRANIE trafił niedawno laptop wagi piórkowej, niespełna kilogramowy Acer TravelMate X5. Zafundowaliśmy mu małą szkołę przetrwania, aby przekonać się, na co stać to maleństwo.
Na testy do redakcji naEKRANIE trafił niedawno laptop wagi piórkowej, niespełna kilogramowy Acer TravelMate X5. Zafundowaliśmy mu małą szkołę przetrwania, aby przekonać się, na co stać to maleństwo.
Jeszcze do niedawna, kiedy ktoś wspominał o laptopie biznesowym, wyobrażałem sobie masywny komputer, który równie dobrze sprawdza się w roli maszyny do pisania, jak i młotka do wbijania gwoździ. Ale technologia prze do przodu i te toporne sprzęty powoli schodzą na dalszy plan. Zastępują je znacznie smuklejsze i poręczniejsze urządzenia, które zawsze możemy mieć przy sobie, aby pracować, gdzie tylko chcemy: w biurze, domu, kawiarni czy pociągu. Acer TravelMate X5 jest jednym z tych sprzętów – tak mały, że niemal nie poczujesz go w swojej torbie, a przy okazji opracowany z należytą starannością, aby spełnił wyśrubowane, biznesowe standardy.
Komputer lekki jak piórko
Ta nieco wyświechtana fraza doskonale pasuje do tego maleństwa. Acer TravelMate X5 waży tylko 980 gramów i ma niecałe 15 mm grubości. Jest lżejszy i cieńszy niż iPad Pro 12,9” z doczepioną klawiaturą Smart Keyboard Folio, cięższe jest nawet pudełko, w którym go dostarczono.
Warto zauważyć, że filigranowa konstrukcja nie odbiła się znacząco na podzespołach urządzenia. Model, który trafił do redakcji, pracuje pod kontrolą procesora Intel Core i5-8265U oraz 8 GB pamięci RAM, dostępna jest także wersja z procesorem i7 oraz 16 GB RAM. Owszem, znajdziemy tu tylko zintegrowaną kartę graficzną, ale nie powinno to nikogo dziwić. Wszak X5 kosztuje znacznie mniej niż ultrabooki gamingowe, korzystające z technologi Max-Q od Nvidii. Cena Acera waha się od 4199 zł do 5399 zł, za smukłe laptopy gamingowe trzeba zapłacić nawet dwukrotnie więcej.
Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy tu do czynienia z biznesowym sprzętem klasy premium. Aluminiowa obudowa wydaje się wystarczająco wytrzymała, aby ochronić komputer przed przypadkowym stuknięciem podczas przenoszenia go w torbie bądź plecaku. W X5 zastosowano matową matrycę, na której pracuje się znacznie lepiej niż na błyszczącej, dodano także czytnik linii papilarnych oraz kilka najpopularniejszych złącz: USB-C, dwa USB 3.0, port słuchawkowo-mikrofonowy oraz HDMI. Szkoda, że zabrakło miejsca na złącza LAN, ale rozumiem, że była to świadoma decyzja – projektanci chcieli maksymalnie odchudzić sylwetkę tego laptopa.
Przenośna maszyna do pisania
Przez ostatni tydzień Acer niemal całkowicie zastąpił mi peceta, wyręczając go w większości zadań. Co więcej, na dworze zrobiło się na tyle ciepło, abym mógł przenieść się z pracą na balkon. Leżak, stolik wypełnionych słodyczami, lekkie słońce nieśmiało opalające skronie i X5 na kolanach. Idealne warunki, aby sprawdzić terenowe możliwości tego maleństwa.
Mimo niewielkiej wagi, praca na Acerze przebiegała dość komfortowo. Sprzęt dobrze wyważono, dlatego nie zsuwa się z kolan, a obudowa pod klawiaturą jest na tyle sztywna, aby móc pewnie oprzeć na niej nadgarstki. Same klawisze z lekkością uginają się pod palcami, pozwalając rozwinąć duże tempo pisania. Wyposażono je nawet w delikatne podświetlenie, ale należy traktować je raczej jako bajer estetyczny, a nie stricte funkcjonalne rozwiązanie. Światło wydobywa się spod przycisków pod takim kątem, że niemal nie widać go, kiedy komputer stoi na biurku.
Klawiatura ma tylko dwie drobne wady. Przyciski strzałek są zbyt wąskie, korzystanie z nich jest mocno utrudnione. Z kolei przycisk zasilania umieszczono w górnym prawym roku, gdzie spodziewałem się znaleźć klawisz Delete. Na szczęście, jeśli ktoś wciśnie go przez pomyłkę podczas pracy, nie uśpi laptopa.
Do gustu przypadł mi także gładzik. Jest bardzo duży, a przy okazji nie przeszkadza w trakcie wprowadzania tekstu. Już nie raz spotkałem się z gładzikami ulokowanymi tak niefortunnie, że podczas pisania można było nieumyślnie je aktywować. Często kończyło się to przesunięciem kursora, zaznaczeniem fragmentu tekstu czy nawet zminimalizowaniem programu. W pewnym niechlubnym modelu hybrydowym musiałem nawet wyłączyć gładzik w Windowsie i korzystać z myszki, aby móc komfortowo pisać artykuły. Tu o takich skrajnościach możemy zapomnieć.
Czas na seans
Ze względu na obecność zintegrowanej karty graficznej odpuściłem sobie testy poważniejszych gier. Co prawda na TravelMate X5 da się odpalić niektóre tytuły z ostatniej dekady w rozdzielczości 720p i przy niskich ustawieniach graficznych, ale w żadnym razie nie polecałbym tego Acera osobom poszukującym przenośnej platformy gamingowej. Ciekawą opcją może wydawać się zainstalowanie na nim klienta GeForce Now i odpalanie gier z chmury Nvidii. W ten sposób moglibyśmy odpalić nawet The Witcher 3: Wild Hunt. Aby jednak cieszyć się płynną rozgrywką, trzeba mieć dostęp do szybkiej sieci Wi-Fi 5G.
Na szczęście z filmami strumieniowanymi z sieci X5 radzi sobie o wiele lepiej. Producent deklaruje, że sprzęt będzie w stanie przepracował na baterii do 8 godzin i wynik ten jest do wykręcenia, jeśli obniżymy jasność matrycy do ok. 50-70%. Szkoda, że w takich warunkach da się oglądać firmy niemal wyłącznie po zmroku, gdyż matryca nie jest zbyt jasna. Za to po rozkręceniu jasności do maksimum Acer poprosi o podpięcie ładowarki po ok. 5-6 godzinach nieustannej pracy.
To dość zadowalający wynik, zwłaszcza że X5 ładuje się bardzo szybko. Wystarczy ok. 15-20 minut ładowania, aby zyskać dodatkowe półtorej do dwóch godzin pracy na baterii. Pozwoli to obejrzeć kilka odcinków Friends na Netfliksie albo jeden krótki film.
Jak już wspomniałem we wstępie, matrycę pokryto matową powłoką. Być może takie wykończenie sprawia, że kolory wydają się nieco przygaszone, ale dzięki temu nawet w pełnym słońcu ekran jest bardzo czytelny, a odblaski światła nie przeszkadzają ani w pracy, ani w oglądaniu filmów. Zaskakująco dobrze wypada także system audio – jak na tak mały sprzęt TravelMate X5 brzmi bardzo dobrze, nawet w niskich partiach. Dźwiękowi brakuje oczywiście głębi, ale nie oczekujmy po kilogramowym komputerze jakichś cudów.
Kto powinien go mieć?
Nazwa tego sprzętu najlepiej zdradza jego przeznaczenie – TravelMate to wierny towarzysz w podróży, czy to biznesowej, czy prywatnej. Aluminiowa obudowa ochroni go przed przypadkowym uszkodzeniem, a czytnik linii papilarnych zwiększy bezpieczeństwo naszych danych. Podoba mi się także to, że Acer uruchomia się w niecałe 10 sekund. Pozwoli to błyskawicznie poprawić prezentację, zgrać zdjęcia z aparatu czy dokonać prostej obróbki fotografii. Dzięki niewielkiej wadze X5 można zabrać ze sobą niemal wszędzie, a dość wydajne podzespoły pozwolą komfortowo korzystać z internetu i odpalić wiele zakładek jednocześnie.
Nie jest to na pewno komputer uniwersalny – zintegrowana karta graficzna może okazać się wąskim gardłem urządzenia, zaś stosunkowo wysoka cena sprawia, że sięgną po niego wyłącznie ci, którzy potrzebują ultraprzenośnego narzędzia do pracy. Laptopy o zbliżonej konfiguracji ale nieco większej wadze kosztują o ok. 1000 zł mniej. Klient inwestujący w Acera TravelMate X5 płaci przede wszystkim za jego mobilność.
I jeśli ktoś jest gotów dorzucić kilkaset złotych, aby jego komputer podróżny był cieńszy i poręczniejszy - w jego przypadku zakup X5 może okazać się dobrym pomysłem.
Źródło: Zdjęcie główne: Acer
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat