Samsung Galaxy S10+ w obiektywie naEKRANIE
Dziesiąta generacja serii Galaxy S właśnie wkracza na rynek. Przez kilka ostatnich dni miałem szansę nieco bliżej przyjrzeć się S10+, najwyższemu modelowi z tej linii. Koreańczycy reklamowali go jako sprzęt idealny do grania, oglądania filmów czy fotografowania. A jak sprawdza się w codziennym użytkowaniu?
Dziesiąta generacja serii Galaxy S właśnie wkracza na rynek. Przez kilka ostatnich dni miałem szansę nieco bliżej przyjrzeć się S10+, najwyższemu modelowi z tej linii. Koreańczycy reklamowali go jako sprzęt idealny do grania, oglądania filmów czy fotografowania. A jak sprawdza się w codziennym użytkowaniu?
Dzień 5
Zdążyłem już sobie pograć i nadrobić serialowe zaległości, w końcu przyszedł czas na przetestowanie aparatów. Wtorkowe popołudnie spędziłem na poznawaniu możliwości tego sprzętu. Główny układ optyczny to chluba Samsunga – zamontowano w nim trzy obiektywy o różnych właściwościach. Do dyspozycji otrzymujemy teleobiektyw, obiektyw szerokokątny oraz ultraszerokokątny. Taki zestaw ma sprawić, że będziemy w stanie uchwycić zarówno bardzo wąskie, jak i szerokie kadry.
Jeśli fotografujemy w dobrych warunkach oświetleniowych, wszystkie aparaty sprawują się świetnie. Dobrze ostrzą i błyskawicznie zapisują pliki w pamięci urządzenia. Teleobiektyw okazał się przydatny do fotografowania niewielkich obiektów, świetne rozmywa drugi plan. Obiektyw szerokokątny jest najbardziej wszechstronny, głównie ze względu na wysoką jasność. Z kolei ultraszerokokątny spisze się podczas fotografowania architektury czy krajobrazu. Ten ostatni wyposażono w przydatną funkcję prostowania kadru. Aparat automatycznie odkształci zdjęcie, aby odkłamać perspektywę.
Przedni układ optyczny wyposażono w dwa obiektywy, klasyczny i szerokokątny. Ten drugi jest tylko nieznacznie szerszy, dodano go po to, aby usprawnić fotografowanie w trybie bokeh. Co ciekawe, możemy także aktywować opcję prostowania selfie, która działa podobnie jak poprawianie zdjęć ultraszerokokątnych.
Spójrzmy na samą aplikację, która moim zdaniem wygląda obłędnie i jest jednym z najlepszych elementów tego telefonu. Interfejs jest prosty i intuicyjny, wystarczy kilka sekund, aby go opanować. Poszczególne tryby zmieniamy przesuwając po ekranie palcem w prawo bądź w lewo, na jednej belce umieszczono zarówno tryby fotograficzne, jak i filmowe. Oprócz tego w wybranych sekcjach możemy jednym kliknięciem przełączać się między obiektywami.
Skupiłem się głównie na trybie automatycznym i mam ku temu konkretny powód. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że przez kilka pierwszych dni nowy nabywca S10+ będzie fascynował się najróżniejszymi opcjami oferowanymi przez ten sprzęt, a potem i tak zacznie fotografować wszystko na automacie. Inżynierowie Samsunga też to wiedzą, dlatego wyposażyli ten tryb w algorytm SI, który automatycznie analizuje zawartość kadru i dopasowuje do niej optymalne ustawienia. Zapomnij o funkcjach artystycznych takich jak krajobraz, zwierzęta, dzieci czy noc, tu wszystko konfiguruje się automatycznie. Jedynie miłośnicy food porn otrzymali dedykowaną funkcję do uwieczniania swoich posiłków. Podoba mi się takżę, że to użytkownik decyduje, jakie tryby i w jakiej pętli pojawiają się w menu.
Samsung daje nam do dyspozycji pięć trybów foto i cztery wideo. Jeśli chodzi o zdjęcia, to oprócz wspomnianego automatu i funkcji Żywność możemy odpalić Panoramę, aby złożyć dużą fotografię z kilku kadrów, tryb profesjonalny, w którym ręcznie ustalimy wszystkie parametry oraz Live focus, czyli możliwość robienia zdjęć bokeh z czterema opcjami rozmycia. Spośród nich najbardziej wyróżnia się funkcja kolorowania. Po jej włączeniu centralna część kadru zostanie wyostrzona, reszta zaś – rozmyta i wyszarzona. Pozwala to uzyskać ciekawe efekty.
Jeśli zaś mowa o nagrywaniu, to tak naprawdę tylko dwa tryby mogą okazać się przydatne – wideo oraz Hyperlapse do robienia filmów poklatkowych. Zwolnione tempo oraz Bardzo zwolnione tempo nagrywają filmy w tak niskiej rozdzielczości, że te nadają się wyłącznie do oglądania na ekranie telefonu. To bardziej pokaz możliwości technologicznych niż tryb, z którego będziesz korzystać na co dzień.
Wspomnieć należy o jeszcze dwóch istotnych opcjach – szybkim uruchamianiu oraz automatycznym kadrowaniu. Pierwsza funkcja pozwoli odpalić aparat podwójnym kliknięciem przycisku zasilania. Skrót ten działa nawet przy wyłączonym ekranie, a aplikacja uruchamia się w ułamku sekundy. Po włączeniu automatycznego kadrowania aparat będzie analizował obraz z trzech obiektywów i wyświetli na ekranie punkt, na który powinniśmy skierować aparat, aby skomponować najciekawszy kadr. Aplikacja podpowie nawet, z którego obiektywu skorzystasz – podświetli ten, który według niej pozwoli zrobić najlepsze zdjęcie.
A jak obiektywy wypadają przy pracy? Tak jak już wcześniej wspomniałem, przy dobrym świetle zdjęcia wyglądają bardzo dobrze:
Przy słabym świetle Samsung powinien w teorii automatycznie aktywować tryb nocny, ale jeśli fotografujesz w mieście - sztucznej inteligencji może zdarzyć się uruchomienie trybu architektury. Efekt jest łatwy do przewidzenia – ciemne, ziarniste zdjęcie. W nocy najlepiej pozostać wiernym obiektowi szerokokątnemu. Teleobiektyw ma tendencję do produkowania szumów, a ultraszerokokątny często robi bardzo ciemne zdjęcia, zwłaszcza jeśli w kadrze występują mocne źródła światła i silnie zacienione fragmenty (np. uliczka parkowa upstrzona latarniami). Na szczęście i po zmierzchu można wycisnąć co nieco dobrego z Galaxy S10+:
Dzień 6. Do pracy i do zabawy
Eksperymenty z aparatem nieco mnie zmęczyły, dlatego dałem sobie na wstrzymanie i w środę wykorzystywałem Galaxy S10+ wyłącznie w dwóch celach – do odbierania maili oraz słuchania muzyki. Po tych kilku dniach w końcu nauczyłem się, jak kłaść palec, aby telefon niemal za każdym podejściem rozpoznał odcisk. Dopisałem także drugi wzór biometryczny. Kciukiem odblokowuję telefon, kiedy trzymam go w ręku, a palcem wskazującym, kiedy leży na stole. Dzięki temu nie muszę brać S10+ do ręki, kiedy chcę na szybko sprawdzić maila czy wiadomość ze Slacka.
O audio pisałem już nieco przy okazji oglądania filmów, ale wypadałoby wspomnieć o słuchawkach, które dostajemy w zestawie. Samsung postawił na współpracę a AKG i dobrze na tym wyszedł. Pchełki są lekkie, pewnie trzymają się w małżowinie i grają więcej niż zadowalająco. Muzyka wybrzmiewa z wysoką klarownością, wysokie tony są dźwięczne, a niskie – soczyste. Dolby Atmos daje o sobie znać na każdym kroku: w utworach rockowych każdy instrument jest doskonale słyszalny, a elektronika cieszy głębokimi basami.
Miałem także okazję porównać brzmienie pchełek od AKG i bezprzewodowych Galaxy Budsów, które zadebiutowały wraz z serią Galaxy S10+. I jeśli nie przeszkadzają ci kable, mam dla ciebie dobrą radę – zapomnij o Budsach. Słuchawki od AKG brzmią nieco lepiej, a bezprzewodowce Samsunga cierpią na chorobę wieku dziecięcego. Podczas odtwarzania filmów z YouTube’a zdarza im się rozsynchronizować na kilka sekund kanał lewy i prawy, a panele dotykowe, które służą do kontrolowania muzyki, czasami nie rejestrują gestów.
Z drugiej strony Budsy są bardzo poręczne i podładujesz je bezprzewodowo za pośrednictwem S10+. Nowe smartfony Samsunga wyposażono bowiem w ładowanie zwrotne – aktywuj je, odwróć telefon ekranem do dołu i połóż na obudowie sprzęt, który chcesz podładować. Samsung podzieli się z nim częścią energii. Wydawało mi się, że nigdy nie skorzystam z tej funkcji, ale kilkukrotnie uratowała mi skórę, kiedy Budsy rozładowały się w najmniej oczekiwanym momencie. Kilka minut przy S10+ wystarczyło, aby przepracowały dodatkową godzinę.
Dzień 7. Brać czy nie brać?
Testy Samsunga Galaxy S10+ zwieńczyłem małą imprezką, która po raz kolejny wystawiła układ optyczny na próbę. Wykorzystałem telefon do zrobienia kilku zdjęć z oficjalnej polskiej premiery linii S10. Warunki oświetleniowe były tragiczne, ale Samsung wyszedł z tego starcia obronną ręką:
Galaxy S10+ to piękny prezent Samsunga z okazji dziesięciolecia serii. Nie jest sprzętem przełomowym, to kolejna udana rewolucja sprawdzonej konstrukcji. Jeśli obecnie korzystasz z S9 i tylko sporadycznie sięgasz po aparat w smartfonie - prawdopodobnie nie jest to telefon dla ciebie. Ale jeśli szukasz porządnego flagowca, S10+ może okazać się doskonałym wyborem. Tak, ma pewne mankamenty, ale do jego kaprysów da się przyzwyczaić. Czytnik linii papilarnych mógłby być dokładniejszy, zagięte krawędzie bardziej funkcjonalne, a tryb nocny działać lepiej, nie są to jednak poważne niedoskonałości.
Największą przeszkodą stojącą na drodze do zakupu tego modelu może okazać się koszt zakupu – Samsung wycenił go na 4400 zł. Sporo, ale cena innych flagowców również oscyluje wokół tej kwoty. Każdy sam musi odpowiedzieć na pytanie, czy warto zainwestować w ten model przeszło cztery tysiące złotych.
Jeśli S10+ wydaje się zbyt drogi, zawsze można zainteresować się jednym z niższych modeli. Poniżej podajemy specyfikację oraz ceny wszystkich smartfonów z linii S10:
Specyfikacja | |||
Samsung Galaxy S10e | Samsung Galaxy S10 | Samsung Galaxy S10+ | |
Ekran | 5,8" (2280 x 1080), Gorilla Glass 5 | 6,1" (3040 x 1440), Gorilla Glass 6 | 6,4"(3040 x 1440), Gorilla Glass 6 |
Czytnik linii papilarnych | W przycisku zasilania | Ultradźwiękowy, pod ekranem | |
Procesor | 8-rdzeniowy Exynos 9820 lub Qualcomm Snapdragon 855 (w zależności od regionu) | ||
RAM | 6 GB | 8 GB | 8 GB / 12 GB RAM (model z ceramiczną obudową) |
Pamięć | 128 GB | 128 GB / 512 GB | 128 GB / 512 GB / 1 TB (model z ceramiczną obudową) |
Aparat przedni (obiektywy) | 10 MP, F1.9 | 10 MP, F1.9 8 MP, F2.2 |
|
Aparat główny (obiektywy) | Szerokokątny 12 MP, F1.5, 75° Ultraszerokokątny 16 MP, F2.2, 123° |
Teleobiektyw 12 MP, F2.4, 45° Szerokokątny 12 MP, F1.5, 75° Ultraszerokokątny 16 MP, F2.2, 123° |
|
Bateria | 3100 mAh | 3400 mAh | 4100 mAh |
Cena | 3299 zł | 8 GB RAM / 128 GB - 3949 zł 8 GB RAM / 512 GB - 4999 zł |
8 GB RAM / 128 GB - 4399 zł 8 GB RAM / 128 GB - 5499 zł 12 GB RAM / 1 TB - 6999 zł |
- 1
- 2 (current)
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat