Spis treści
-
Pierwsze wrażenia
-
Dane techniczne
-
Cena i co za to dostajemy
-
Komfort użytkowania i funkcjonalność
-
Wydajność i podsumowanie
Pierwsze wrażenia
Już samo opakowanie jest miłe dla oka. Design jest minimalistyczny, ale producent od pierwszych chwil stara się nam pokazać, że mamy do czynienia z maszyną, w której drzemie siła. Po wyjęciu jej z pudełka, moim oczom ukazał się istny potwór. Przekątna 17.3 cala, przy grubości 4 cm, szerokości ponad 42 cm, głębokości 32 cm i wadze 4 kg może przytłoczyć. Wrażenia dopełnia ogromy zasilacz, który będzie nam potrzebny, by doprowadzić prąd do niesamowitego wnętrza tej maszyny. Na szczęście kabel jest na tyle długi, że spokojnie możemy położyć tę cegłę na podłodze pod biurkiem. Zestaw zawiera także książeczki, instrukcje i dodatkowy moduł chłodzący Frostcore, o którym szerzej opowiem w dalszej części testu. Design Predatora (zarówno w wersji 15 jak i 17 cali) przywodzi na myśl bolid wyścigowy czy też kosmiczny myśliwiec. Ostro zarysowane kształty i czerń mieszająca się z czerwienią wypadają naprawdę przyjemnie i świetnie się komponują. Jak dla mnie laptop dla graczy powinien mieć charakter i odróżniać się od bardziej "cywilnych" konfiguracji, pod tym względem Drapieżnik sprawdza się świetnie. Materiałom, z których całość jest wykonana, też niczego nie brak. Solidne tworzywo sztuczne jest pokryte warstwą gumy, bardzo przyjemną w dotyku. Muszę uczciwie stwierdzić, ze jest tu jeden drobny mankament. Materiał ten łatwo łapie odciski palców, więc po każdej dłuższej sesji przyda się ściereczka z mikrofibry.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj