

To była bardzo ciepła końcówka października – przyjechaliśmy do Tworek, dzielnicy Pruszkowa. Tego dnia zdjęcia odbywały się na terenie szpitala psychiatrycznego oraz cmentarza. Sale jednego z przynależących do szpitala obiektów zostały starannie przearanżowane, każdy szczegół dopasowano do ostatniej dekady XX stulecia – w serialu przeplatają się dwie ścieżki czasowe: rok 1994 oraz 2019. Zdjęcia, meble, nawet książki na półkach – to nie atrapy, wszystkie rekwizyty pamiętały tamte czasy.
Na cmentarzu realizowano scenę pogrzebu. Mimo jesieni pogoda była przyjemna, wiosenna – promienie słońca przedzierały się przez korony drzew, rozpraszając chłód wczesnego poranka. Ładny dzień, choć ta pełna drzew okolica miała w sobie coś niepokojącego. Kręcona wówczas scena wymagała mgły, a następnie deszczu. Nie było to dużym problemem – mgłę wygenerowały maszyny, a sprowadzone na plan wozy strażackie zajęły się dostarczeniem ulewy – odpowiednio rozbryzgiwane strumienie wody spadały na biegnących i skrywających się pod parasolami aktorów i statystów. Proste, a efekt pozwala nam wierzyć, że to, co, widzimy na ekranie, to prawdziwy jesienny deszcz.
Harlan Coben w swych powieściach często pisze o nierozwiązanych bądź niedokończonych sprawach z przeszłości. Nie inaczej jest w przypadku książki pt. W głębi lasu. Fabuła tego wydanego w 2007 roku thrillera skupia się na sprawie czworga nastolatków, którzy giną w lesie podczas letniego obozu. Po latach prokurator Paul Copeland, którego siostra była jedną z ofiar, wraca do niewyjaśnionej tragedii.
Ten zarys wystarczy nam, by poznać punkt wyjściowy fabuły nowego serialu Netflixa. Agata Malesińska i Wojciech Miłoszewski, współpracując z Cobenem, stworzyli scenariusz bazujący na książkowych wydarzeniach, jednak ci, którzy lubią być zaskakiwani, mogą spać spokojnie: serialowa wersja W głębi lasu to – zdaniem twórców – nie ekranizacja jeden do jednego, a przeniesiona na polski grunt autonomiczna wersja opowiedzianych przez autora wydarzeń. Zapytani o różnice reżyserzy – Leszek Dawid i Bartosz Konopka – odpowiedzieli:
Bartosz Konopka zagłębił się w temat różnic w mediach i zmian, które muszą zajść w przypadku adaptowania czegoś tak jednotorowego jak pierwszoosobowa powieść na odcinkową serię:
Zapytani o konkretne różnice pomiędzy powieścią a serialem, rzecz jasna, uniknęli odpowiedzi. Póki co nie dowiemy się niczego więcej.
Być może trudno w to uwierzyć, ale dopiero tego dnia poznaliśmy nazwiska aktorów, którzy w serialu odgrywają najważniejsze role. I choć na planie nie pojawił się Grzegorz Damięcki wcielający się w główną rolę Pawła Kopińskiego (tak nazywa się nasz polski Paul Copeland), to mieliśmy przyjemność porozmawiać z Agnieszką Grochowską i Jackiem Komanem, grających Laurę i Dawida Goldsztajnów – córkę i ojca.
Harlan Coben dość często wraca do sytuacji z dzieciństwa czy młodości swoich bohaterów, kładąc nacisk na silny związek przeszłości z teraźniejszością. Między innymi o to zapytaliśmy Agnieszkę, chcąc dowiedzieć się czegoś o jej postaci.
Chcieliśmy się też dowiedzieć, czego tak naprawdę możemy od W głębi lasu oczekiwać. Usłyszeliśmy, że – zgodnie z przypuszczeniami – choć doświadczymy różnic względem materiału źródłowego, to również jest przede wszystkim kryminał, thriller psychologiczny. Możemy oczekiwać dużej dawki napięcia i pogłębionych psychologicznie postaci. Serial z oczywistych względów będzie też mniej subiektywny. Twórcom zależało, żeby intryga była najważniejsza, ale to wciąż coś więcej niż kryminał. To opowieść o postaciach uwikłanych w skomplikowane sytuacje teraz i dawniej; opowieść o tym, jak człowiek próbuje poradzić sobie z czymś, co spada na niego znienacka, gdy musi się podnieść i potrzebuje pomocy innych. Jak powiedział nam Bartosz Konopka, choćbyśmy się starali, pewne rzeczy nie leżą wyłącznie w naszych rękach. W głębi lasu ma przypomnieć, że czasem warto delikatnie odpuścić kontrolę i zdać się na innych, pozwolić sobie pomóc.
Co o swoim bohaterze powiedział nam Jacek Koman?
Zaciekawieni zaangażowaniem Cobena – producenta – w proces powstawania serii i tego, jaką rolę, poza fabularnym tłem, odgrywa w serialu polska rzeczywistość, pociągnęliśmy twórców za języki.
Jeśli zaś chodzi o Cobena – to człowiek z zasadami. Jego zasada: nie ulegać, nie wchodzić w promocję, w rozgłos, w zabawy wydawnicze. Po napisaniu książki zajmuje się kolejną, to daje mu pewną higienę. Ma prawo do decydowania, jest na bieżąco, ogląda materiały, czasem wyśle maile – "zaraz, w tej scenie powinno być inaczej". Uczestniczył też w tworzeniu scenariusza, konsultował go, sprawdzał. To były dobre podpowiedzi. Ma fajne podejście – nie próbuje niczego uparcie forsować, wie, że nie wszystko da się do końca pokazać tak, jak w książce. Wie, że spolszczamy tę całą sytuację, adaptujemy ją i przenosimy na nasz grunt, szanuje to. Ma tylko czasem pojedyncze uwagi dotyczące rozwiązania niektórych wątków, scen. To dobra, udana współpraca.
Efekt tej współpracy – mamy nadzieję, że rzeczywiście udanej – zobaczymy już wkrótce. W czerwcu na platformie Netflix pojawi się sześć, trwających po godzinie odcinków, a my zapoznaliśmy się już z pierwszymi dwoma. Jak wyszło? Powiemy Wam 12 czerwca rano!

