WFF 2014: Warszawskie Cannes – relacja
W dniach 10-19 października w Warszawie odbyła się już kolejna, 30. edycja Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Czy było warto się wybrać w tym roku do stolicy?
W dniach 10-19 października w Warszawie odbyła się już kolejna, 30. edycja Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Czy było warto się wybrać w tym roku do stolicy?
Festiwal, którego dyrektorem jest Stefan Laudyn, od 2009 roku należy do festiwali międzynarodowych akredytowanych przez Międzynarodową Federację Stowarzyszeń Producentów Filmowych i stoi obok takich festiwali jak ten w Cannes, Berlinie czy Wenecji. Swoją obecnością uświetnia go wielu zagranicznych gości, a w ciągu tych 10 dni przez kinowe sale przewija się około 100 tysięcy osób. Nie ma w tym nic dziwnego, bo w programie znajduje się tyle filmów, że każdy znajdzie coś dla siebie. Tak też było w tym roku.
Projekcje festiwalowe odbywały się w dwóch warszawskich kinach (Kinotece oraz w Multikinie w Złotych Tarasach) i były podzielone odpowiednio, biorąc pod uwagę konkurs, w którym dany film uczestniczył. Pochwalić należy organizację oraz wolontariuszy, którzy w tym roku spisali się fantastycznie. Mimo że system rezerwacji biletów nie był internetowy, a w kasach można było płacić jedynie gotówką, to wszystko odbywało się nadzwyczaj sprawnie, a biletów brakowało tylko na te najbardziej oblegane produkcje. Nie wszystkie festiwalowe sale były idealne (w multikinowej sali numer 3 był duży problem z dojrzeniem napisów), ale to jedynie drobne mankamenty, które nie zaburzyły ostatecznego, dobrego wrażenia. Przez 10 dni w Warszawie można było obejrzeć najróżniejsze filmowe dzieła, które miały tu swoje premiery bądź pokazy specjalne, i pooddychać kulturą na najwyższym poziomie.
Filmem otwarcia festiwalu były Mapy gwiazd, nowy film Davida Cronenberga, który tym razem postanowił ośmieszyć hollywoodzką elitę i zrobił genialną satyrę na tamtejszą rzeczywistość. Przy okazji to historia, która w niesamowicie dojrzały i prawdziwy sposób obrazuje schizofrenię oraz jest wspaniale zagrana. Tutaj głównie wielkie brawa należą się Julianne Moore oraz Mii Wasikowskiej.
[video-browser playlist="631317" suggest=""]
Nagrodę Warsaw Grand Prix, czyli główną nagrodę w najważniejszym Konkursie Międzynarodowym, jury przyznało chińskiemu filmowi "Trumna w górach" za "wielowymiarowość narracji i subtelność w posługiwaniu się czarnym humorem". Film w reżyserii Xin Yukona to czarna komedia o ludziach, których łączy przypadkowe zabójstwo. W konkursie uczestniczyło 15 filmów, w tym najnowszy film Jana Jakuba Kolskiego pt. Serce, serduszko i wyprawa na koniec świata, który na WFF miał swoją premierę. Pojawili się na niej twórcy i obsada aktorska, którzy bardzo głęboko wzruszeni mówili o swojej pracy nad tym obrazem. Film Kolskiego to rewelacyjne połączenie dramatu i komedii, śmiechu i smutku, który bawi i wzrusza. Swoją premierę będzie miał w Polsce 14 listopada. W konkursie głównym brały udział też takie filmy, jak rosyjska "Gwiazda", opowiadająca o historii młodej dziewczyny, która chce zostać aktorką, "Carmina i Amen", czarna komedia, której zespół aktorski otrzymał nagrodę specjalną, czy "Takie są zasady", który z kolei został doceniony za reżyserię.
Czytaj również: Recenzja filmu "Mapy Gwiazd"
Pozostałe konkursy na Warszawskim Festiwalu Filmowym to Konkurs 1-2, Wolny Duch, Dokumentalny oraz Konkurs Filmów Krótkometrażowych. Tu nagrody główne odpowiednio trafiły do filmów: "Jak powstrzymać ślub" oraz "Lekcja", "Właściciele", "Toto i jego siostry" oraz "Babeczka". Dodatkowo warto wspomnieć, że w Konkursie Wolny Duch wyróżnienie zdobył film Zanim zniknę w reżyserii Shawna Christensena. Film ten to udana próba zmiany formatu z krótkometrażowej na długi metraż, bowiem Zanim zniknę to dłuższa wersja "Godziny policyjnej", za którą Christensen w 2012 roku otrzymał Oscara w kategorii filmów krótkometrażowych.
Na tegorocznej edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego pojawiło się wielu polskich i zagranicznych gości, którzy chętnie uczestniczyli w spotkaniach typu Q&A, gdzie każdy z widzów miał szansę zadać swoje pytanie. Reżyser Brudu Jon Baird zdradził na przykład, że James McAvoy napisał scenariusz do tego filmu, korzystając z własnych doświadczeń z chorobą psychiczną w rodzinie, a Shawn Christensen, który nie tylko wyreżyserował, ale i zagrał główną rolę w Zanim zniknę, opowiedział widowni o problemach finansowych, z jakimi musi się mierzyć film niezależny. Katarzyna Jungowska, która na WFF zaprezentowała swój reżyserki debiut "Piąte: nie odchodź", nie mogła mówić, powstrzymując wzruszenie i dziękując Danielowi Olbrychskiemu czy Grażynie Szapołowskiej, którzy na scenie stali obok niej. Doświadczeniami dotyczącymi swoich filmów dzielili się też choćby Tymon Tymański ("Polskie gówno") czy twórcy i aktorzy z filmu "Serce, serduszko". Tutaj główną gwiazdą wieczoru była mała Marysia Bladzi, która skradła film i serca wszystkich widzów.
[video-browser playlist="631319" suggest=""]
Festiwal zamknął film Fotograf w reżyserii Waldemara Krzystka. Polsko-rosyjska produkcja to kryminał opowiadający historię kobiety, która przeżyła spotkanie z seryjnym mordercą, Fotografem, i teraz w sytuacji jego osaczenia jest przeciwna jego śmierci.
Czytaj również: Recenzja filmu "Brud"
30. edycja Warszawskiego Festiwalu Filmowego to edycja bardzo udana. Widzowie mieli okazję wybierać z bardzo bogatego i dobrego programu kilku konkursów a także takich sekcji, jak "Pokazy Specjalne", "Odkrycia" czy "Polska klasyka". Festiwalowe kina były oblegane, a seanse wieczorne wypełnione prawie w stu procentach. Filmy, które ja miałam okazję oglądać, w większości okazały się bardzo dobre i już dziś nie mogę się doczekać przyszłorocznej, 31. edycji WFF.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat