Wiele twarzy Robina Williamsa
Chyba nie ma roli, której by się nie podjął i nie zagrał jej po prostu dobrze. Z głębi serca komik, który jednak, kiedy trzeba, potrafi być poważny. Dzisiejszą Gwiazdą Hataka jest Robin Williams.
Chyba nie ma roli, której by się nie podjął i nie zagrał jej po prostu dobrze. Z głębi serca komik, który jednak, kiedy trzeba, potrafi być poważny. Dzisiejszą Gwiazdą Hataka jest Robin Williams.
W ostatnim czasie w Polsce zaczyna dochodzić do głosu improwizacja, głównie za sprawą coraz bardziej popularnego stand-upu. Pojawiają się już pierwsze jego gwiazdy, jak chociażby Kacper Ruciński, Abelard Giza czy Katarzyna Piasecka (są też i pierwsze protesty oburzonych widzów na żarty o bąkach). Ostatnio TVP2 pokusiła się nawet o Polską wersję "Whose Line Is It Anyway?", w której prym niewątpliwie wiodą członkowie Kabaretu Limo. Jednak i tak jak zwykle jesteśmy daleko, daleko za resztą świata w tej materii (może za wyjątkiem kultowych "Spadkobierców"). Już od ponad wieku świat anglosaski bawi się improwizowanymi komediami, wpierw w Wielkiej Brytanii, a potem na gruncie amerykańskim. W tym czasie pojawiły się prawdziwe gwiazdy, a nawet legendy. Niektórym też stand-up pozwolił otworzyć drzwi do naprawdę wielkiej kariery. Jedną z takich osób jest Robin Williams.
Robin Williams (nie mylić z Robbiem) zadebiutował w stand-upie w latach 70. XX wieku. Był już wtedy dwudziestoletnim studentem aktorstwa Juilliard School. Na scenie popisywał się między innymi niesamowitą umiejętnością naśladowania głosów oraz parodiowania innych. Do tego dochodziło też bardzo ekspresywne zachowanie oraz, nie bójmy się tego, całkowita nieprzewidywalność. Dzięki temu otrzymał możliwość pojawienia się w drobnych rólkach na małym i wielkim ekranie (głównie były to produkcje zbudowane na zasadzie skeczy, jak chociażby "Can I Do It 'Till I Need Glasses?" czy "Eight Is Enough"). Debiut z prawdziwego zdarzenia, w pełnym wymiarze, nastąpił w roku 1978. Po otrzymaniu i zaimprowizowaniu roli kosmity Morka w sitcomie Mork & Mindy z miejsca stał się bardzo popularnym i rozpoznawalnym aktorem. Niestety, już wtedy poznał tę drugą, mroczną stronę tego zawodu w postaci uzależnienia od kokainy. Co miało swój dramatyczny wydźwięk w śmierci jego przyjaciela, Johna Belushi, który przedawkował. Właśnie ten fakt, a także narodziny syna pomogły Williamsowi w podjęciu decyzji o zerwaniu z nałogiem.
Tymczasem jego kariera nabierała tempa. W czasie realizacji Mork & Mindy, w 1980, zagrał pierwszą główną rolę na dużym ekranie - wcielił się w tytułowego Popeya w ekranizacji popularnego komiksu. Kolejne lata to głównie występy w programach telewizyjnych oraz pomniejsze role filmowe (chociaż w 1984 zagrał główną rolę Rosjanina w komedio-dramacie Moscow on the Hudson). Siedem lat po debiucie Williams zagrał rolę, dzięki której uzyskał uznanie w oczach krytyków - postać Adriana Cronauera w filmie Good Morning, Wietnam. Była to opowieść o wojskowym który przybywa do Sajgonu w czasie wojny wietnamskiej. Tam, w sposób dość oryginalny, prowadzi radio. Za tę rolę Williams zgarnął Złotego Globa, a także był nominowany do szeregu innych, z Oscarem na czele. Dwa lata później znów otarł się o to najważniejsze dla aktora wyróżnienie - za kreację Johna Keatinga w Stowarzyszeniu umarłych poetów. Co jeszcze ciekawsze, po upływie kolejnych dwóch lat ponownie był nominowany - tym razem za obraz "Fisher King".
Lata 90. to prawdziwa eksplozja jego gwiazdy. Z tego okresu pochodzą te filmy, z których go przede wszystkim kojarzmy. To wtedy, w Hooku odkrył, że jest Piotrusiem Panem, to wtedy jako starsza Mrs. Doubtfire zajmował się dziećmi, to wtedy musiał zmierzyć się z niebezpieczną grą Jumanji. Poza tym leczył jako zakręcony lekarz Patch Adams, odkrywał uroki Dnia ojca, a także mierzył się z postacią robota w Człowieku przyszłości. Zaś w 1997, po trzech nominacjach, w końcu otrzymał Oscara za drugoplanową rolę w dramacie Good Will Hunting. W mniejszym stopniu udzielał się na małym ekranie i w stand-upie (tu warto wspomnieć spontaniczny występ jego i Billy'ego Crystala w jednym z odcinków Przyjaciół).
Głównie w jego portfolio przeważają role o charakterze komediowym. Jednak zdarzyło mu się też grać postacie całkowicie poważne, jak w Zdjęciu w godzinę, a nawet, na swój sposób, przerażające - jak chociażby w Bezsenności z 2002 roku (gdzie wcielił się w postać zabójcy). Nie obce jest mu też… bycie prezydentem Stanów Zjednoczonych - czy to jako komik kandydujący na to stanowisko w Man of the Year, czy jako historyczni prezydenci Theodore Roosevelt (Night at the Museum, Night at the Museum: Battle of the Smithsonian) i Dwight D. Eisenhower (The Butler). Ostatnio zaś powrócił do korzeni - przygotował nowy program stand-upowy oraz gra główną rolę w serialu The Crazy Ones.
Ciężko jest tak naprawdę opisać wszystkie dokonania, pasje i wybryki Robina Williamsa. Trzykrotnie żonaty, działacz społeczny, ale też człowiek walczący z uzależnieniami. Lecz nie zmienia to jednego - jest to jeden z niewielu naprawdę śmiesznych ludzi na tej planecie. Który ciągle pokazuje, że się da. Nawet w takim wieku i w nie za wesołych czasach, w których przyszło nam żyć.
Wybrana filmografia | |
Mork & Mindy (serial) |
1978-1982 |
1987 |
|
1989 |
|
1993 |
|
1997 |
|
The Crazy Ones (serial) |
2013- |
Źródło: fot. ©2002 Alcon Entertainment
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat