Wszystkiego najlepszego Geralt! Komputerowy Wiedźmin kończy 10 lat
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów gier wideo – Wiedźmin – kończy dziś 10 lat. Nikt nie przypuszczał, że Geralt tak mocno wyryje się w społeczności graczy. Dziś seria uchodzi za jedną z najwspanialszych, chociaż jej początki rodziły się w bólach.
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów gier wideo – Wiedźmin – kończy dziś 10 lat. Nikt nie przypuszczał, że Geralt tak mocno wyryje się w społeczności graczy. Dziś seria uchodzi za jedną z najwspanialszych, chociaż jej początki rodziły się w bólach.
Dokładnie 10 lat temu, 26 października 2007 roku, zadebiutowała gra The Witcher. Pierwszy taki wielki projekt studia CD Projekt. Twórcy mieli utrudnione zadanie, bo jak mawiali niektórzy, „porwali się z motyką na słońce”. Zadatki ku temu, aby osiągnąć sukces były. Były też wątpliwości. Gdyby wtedy zapadły inne decyzje, dziś Wiedźmin i CD Projekt nie byłyby tyle warte i tak popularne. Na szczęście podjęte decyzje pokazały, że do odważnych świat należy.
Zanim jednak łowca potworów na dobre zadomowił się w grach, zadebiutował on na łamach czasopisma "Fantastyka" w grudniu 1986 roku. W zaledwie kilka lat później z opowiadania zrodziła się saga, a ta szybko zaczęła wzbudzać zainteresowanie twórców gier wideo. Nim narodził się ten właściwy Wiedźmin, ten, który dziś świętuje swoje 10. urodziny, temat próbowały podjąć inne studia: w 1997 roku Metropolis Software House z Adrianem Chmielarzem na czele. Tak, właśnie tym Adrianem Chmielarzem.
W 2002 roku CD Projekt postanowiło nie tylko dystrybuować gry, ale także je tworzyć. Ich pierwszym projektem był oczywiście The Witcher. Tylko kiedy szefostwo zastanawiało się nad ich debiutancką grą prawa do marki posiadało ciągle studio Metropolis Software House. Z czasem jednak licencja stała się dostępna. Natychmiast ją przechwycono. Wówczas zastanawiano się, jak ten temat ugryźć. Pomysły były różne, a wybrano ten, który zdaje się jest najlepszy. Bo czy ktoś dziś wyobraża sobie serię, jako klon Diablo albo Baldur's Gate: Dark Alliance? Nikt, a właśnie jeden z pomysłów tak przedstawiał grę.
Pierwsze założenia gry mówiły o bardzo konkretnym trzymaniu się tego, co znajduje się w sadze. To więc wykluczało wykorzystanie Geralta w produkcji. Początkowo bohaterem był ktoś inny, jakiś innych zabójca potworów. Pomysł porzucono i stwierdzono, że lepiej tworzyć własną opowieść z lubianym bohaterem sagi w roli głównej i świecie fantasy wykreowanym przez Sapkowskiego. Idea została zaakceptowana. Góra wydała zgodę. Tak zaczęła się fenomenalna przygoda, która skończyła się w 2017 roku (póki co). Wiedźmin sprzed dekady ewoluował mocno i rozrósł się do gigantycznych rozmiarów. Seria przyniosła CD Projektowi milionowe dochody, wypromowała firmę, która dziś ceniona jest na światowym rynku i po dziś dzień stanowi przykład do naśladowania zdobywając mnóstwo branżowych nagród.
Współpraca programistów ze scenarzystami nad pierwszą częścią przygód Białego Wilka nie była łatwa. Po kilku miesiącach prac na silniku jeszcze skrojonym pod Amigę nie wypaliła. Przyszedł czas na zmiany. Wtedy zespół z Łodzi przeniósł się do Warszawy. W Łodzi został Sebastian Zieliński, swego czasu główny programista pierwszego Wiedźmina. Nie pracował on już wtedy przy tytule. Wówczas produkcja nabrała rozpędu. Pozyskano licencję na silnik Aurora (który notabene mocno zmodyfikowano) i na E3 2004 zaprezentowano pierwsze demo technologiczne gry. Szybko zyskało ono wielkie zainteresowanie i przychylne opinie w branży. Wtedy też mocodawcy z CD Projektu zdali sobie sprawę, że pełnej gry nie uda się skończyć w rok i potrzeba na to więcej czasu oraz więcej ludzi (demo przygotowywało 15 osób!).
Tak się zaczęła praca nad właściwym Wiedźminem. Wdrożono sesję mo-cap z Borysem Szycem w roli głównej. Programowanie rozpoczęło się na poważnie. Na kolejnych targach E3 pokazano następne demo, jakże różniło się ono od tego z roku poprzedniego. Jeszcze lepiej zostało ono przyjęte. Gra zaczęła żyć w świadomości graczy, którzy czekali na informacje o premierze, jak czekają dziś na wieści w sprawie gry Cyberpunk 2077. Dwa lata później otrzymaliśmy grę, która zmieniła oblicze gatunku RPG. Podwaliny pod znamienitą serię zostały wykonane. Teraz tylko trzeba zbierać obfite plony.
Poza naturalnie warstwą fabularną, która utrzymana jest w świecie wykowanym przez Andrzeja Sapkowskiego, pierwszy Wiedźmin był produkcją przełomową pod wieloma aspektami. Kluczową rolę odgrywał słowiański klimat dark fantasy obarczony wyborami molarnymi, które faktycznie mają przełożenie na zakończenie gry. Nie tak jak dziś w samogajach typu The Walking Dead. Wybory zerojedynkowe, które szeroko swego czasu były reklamowane, w grze miały rzeczywiste przełożenie na rozgrywkę. Często mogliśmy dokonać złego wyboru i czerpać przy tym korzyści. Wtedy do głosu dochodziło u nas sumienie i postępowaliśmy (albo nie) w zgodzie z nim. Wiedźmin był wówczas postacią, z którą się utożsamialiśmy. Niedoścignionym wzorem dla innym i sporym sukcesem dla CD Projektu i jego studia developerskiego. Sequel był tylko kwestią czasu. Ten w końcu musiał nadejść.
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów
CD Projekt postanowiło pójść za ciosem. Cztery lata po premierze części pierwszej gracze otrzymali The Witcher 2: Assassins of Kings, który później w wersji rozszerzonej trafił również na konsolę Xbox 360. Zgodnie z przewidywaniami, „dwójka” była jeszcze lepsza od oryginału. Musiała być, bo po latach twórcy sami przyznali, że Zabójcy Królów to była rekompensata za nie do końca w ich oczach udanego pierwszego Wiedźmina. Po dziś dzień chodzi mi po głowie pamiętne intro Platige Image. Jedno z lepszych nie tylko w grach, ale w ogóle.
Produkcja zresztą stanowi bezpośrednią kontynuację pierwszej części i podejmuje wątki, które tam miały miejsce. Biały Wilk znów musi zaangażować się w konflikt, od którego zakończenia ważyć się będą losy kilku królestw. Nie ma co zagłębiać się w wątek fabularny, bo wręcz obowiązkiem każdego gracza jest znanie jej na wylot. Tak samo zresztą, jak przygody „jedynki”. Olbrzymie lore, doskonały scenariusz i znacznie bardziej rozbudowany gameplay – to były cechy gry, która ostatecznie sprzedała się doskonale. Zresztą obie produkcje przez lata notują znakomity rezultat, a teraz doczekały się wznowienia w wyśmienitym wydaniu.
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Wisienką na wiedźmińskim torcie jest „trójka” wydana w 2015 roku i rozszerzona o dwa znakomite dodatki fabularne. Co tu dużo on niej mówić. Niech przemawiają laury i nagrody branżowe, jakie CD Projekt za ten tytuł otrzymał, a ma ich najwięcej w branży - przynajmniej jeśli chodzi o laur Gry Roku. Tych jest bardzo, bardzo wiele. O popularności Wiedźmina niech też świadczą znaczki pocztowe z wizerunkiem tej postaci, która w grach wideo obchodzi dziś swoje 10. urodziny.
Produkcję oceniliśmy bardzo wysoko, niemal ocierała się o perfekcję. Nie powinno to dziwić, bo to gra prawie idealna. Jeśli pomniejsze błędy zwalić na rozległość świata, to powinna należeć się okrągła dycha.
W tworzeniu seriali jesteśmy przeciętniakiem, w przypadku kręceniu filmów podobnie (choć Ida jest chlubnym wyjątkiem). Dobrych książek rodzimych autorów, które odniosły sukces na świecie, nie ma zbyt wiele, za to w branży growej Polska to liczący się gracz. I nie mówimy tutaj o lokalnym rynku, ale o całym świecie. Największe media growe, giganci branży na czele z Microsoftem, Sony i Electronic Arts wiedzą, że w Polsce tworzy się znakomite gry. The Witcher 3: Wild Hunt jest tego dowodem. Nie dziwi więc, że CD Projekt RED przed premierą celował w sprzedaż zbliżoną do największych hitów, takich jak Diablo III czy Grand Theft Auto V. Takiego RPG jeszcze nie było. Dziki Gon ma wszystko, czego oczekujemy od wirtualnej rozrywki, a co najważniejsze – oferuje zabawę, która trwa 100 godzin (a nawet więcej!) i przy tym nie nudzi.Teraz Geralt kończy swoją "dziesiątkę". Dzięki niemu zmieniło się postrzeganie polskiego rynku gier wideo jako gracza gorszej kategorii. Te 10 lat to wspaniały okres rozkwitu dla polskiego gamedevu, który mógłby nigdy nie nastać, gdyby właśnie nie Biały Wilk. Sukcesu CD Projektowi pozazdrościli inni, co zmobilizowało ich do ciężkiej i wytężonej pracy, dzięki którym mamy na rynku takie perełki, jak The Vanishing of Ethan Carter czy Dying Light lub This War of Mine.
Dzięki Geralcie za te 10 lat w grach wideo i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Ja i pewnie wielu innych graczy mają nadzieję, że jeszcze się spotkamy w wirtualnej rozrywce, wspólnie przemierzając kolejne światy krain fantasy i walcząc z kolejnymi potworami w obronie słabszych i uciemiężonych.
Źródło: fot. CD Projekt
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat