Serial:
Morderca z WhitechapelSezon:
4Premiera (Świat):
2 października 2013Gatunek:
Dramat
Najnowsza recenzja redakcji
Już w pierwszych minutach widzimy, jak horda zombie atakuje naszych bohaterów, którzy giną jeden po drugim - a to tylko preludium do tego, co ma nastąpić w dalszej części odcinka.
Jako że jest to wstęp do wielkiego finału, "sprawa tygodnia" musi robić wrażenie. Mamy więc paru naśladowców, a nie jednego, jak było do tej pory. Dodatkowo uprawiają oni kanibalizm, wyrywając i zjadając wnętrzności swoich ofiar - wszystko to w scenerii londyńskich kanałów. Wyobraźcie sobie Chandlera przebywającego w takim otoczeniu. Na razie twórcy nie zdradzają, kogo kopiują mordercy, ale porównań do Charlesa Masona czy Alexandra Beana nie brakuje.
W tym odcinku wracamy również do sprawy tajemniczego "prowokatora", który za siedzibę obrał sobie posterunek policji w dzielnicy Whitechapel. Widzimy więc, jak za sprawą jego działań bohaterowie powoli popadają w szaleństwo. Miles ciągle słyszy kroki na korytarzu, a nawet raz zostaje zaatakowany przez tajemniczą siłę. Nerwica natręctw Chandlera pogłębia się i nieustannie miewa on halucynacje. Ed po wydarzeniach z poprzedniego odcinka zamyka się w piwnicy w obawie o swoje życie, a drwiny ze strony współpracowników doprowadzają go na skraj załamania nerwowego. Reszta zespołu non stop mąci atmosferę w pracy, co sprawia, że jeden z policjantów ma nawet zamiar popełnić samobójstwo, skacząc z dachu posterunku.
Migające lampy, nieustannie kapiąca woda czy wszechobecna mucha rodem z filmu "Ring" – na ekranie nieprzerwanie coś się dzieje, a klimat jest po prostu niesamowity. Wszystkie wyżej wymienione elementy sprawiają, że "finał" ogląda się z zapartym tchem. Miałam wrażenie, jakbym oglądała fragment dobrego horroru, a nie odcinek serialu kryminalnego. W tym sezonie historie morderstw stały się tylko tłem dla tego, z czym przyjdzie się zmierzyć naszym bohaterom w wielkim finale. Oczywiście zbrodnie dalej są świeże, intrygujące oraz widowiskowe, ale tak naprawdę nie mogę się już doczekać konfrontacji Chandlera, Milesa i Eda z siłami nadprzyrodzonymi.
Ponieważ to pierwsza część finału, twórcy robią nam przysłowiową wodę z mózgu. Żadna z postaci nie jest już tak jednoznaczna, jak wydawało się na początku. Ci, których postrzegaliśmy w pozytywny sposób i uznawaliśmy za nieszkodliwych, ujawniają w końcu swoje mroczne oblicze; z kolei największy łajdak w ekipie okazuje się być człowiekiem o złotym sercu, zdolnym do wyższych uczuć. Widz może się w tym wszystkim totalnie pogubić. Ja osobiście dalej kibicuję Chandlerowi w jego próbach złapania mordercy, choć byłabym niezwykle zaskoczona, gdyby okazało się, że wszystko dzieje się tylko i wyłącznie w jego umyśle.
Piąty odcinek totalnie wbił mnie w fotel. Dostajemy mroczną tajemnicę, ciekawą historię z przeszłości oraz niepokojący klimat. Mamy również możliwość zobaczenia bohaterów w nowej sytuacji, z którą zupełnie nie potrafią sobie poradzić. Już odliczam dni do wielkiego finału! Dodatkowe pół gwiazdki daję serialowi za pojawienie się – choć tylko na parę sekund – upiornej staruszki, która zapewne nieźle namiesza w kolejnym odcinku. Nie mogę się doczekać!
Pokaż pełną recenzję
Sezony
Sezon 2
Sezon 3

