Ulice Whitechapel spływają krwią. Zbrodniarz uderza nocą: wybiera bezbronne kobiety i morduje je niczym rzeźnik. Ludzie żyją w panice, policja jest bezradna… Nie zna motywu zbrodni, nie ma dowodów, nie ma nadziei na złapanie potwora. To nie XIX wiek. Nie czasy Kuby Rozpruwacza. To dzień dzisiejszy.
Sprawę dostaje młody, robiący karierę detektyw Chandler. Jest może nowicjuszem, jeśli chodzi o dochodzenia w sprawie morderstw, ale znakomicie zna się na wewnątrz-policyjnej polityce. Towarzyszący mu oficerowie to zupełnie inny gatunek. Przewodzi im sierżant Miles, cyniczny, doświadczony detektyw, którego uwadze nie ujdzie nic. Dzięki pomocy Edwarda Buchana, znawcy sprawy Kuby Rozpruwacza, Chandler zaczyna rozumieć, że współczesne zabójstwa są dziełem kogoś, kto naśladuje słynnego XIX-wiecznego mordercę. Kogoś, kto zna wszelkie szczegóły oryginalnych zbrodni. [opis polskiej stacji telewizyjnej]
Premiera (Świat):
2 lutego 2009Czas trwania:
60 min.Gatunek:
Dramat
Najnowsza recenzja redakcji
Na dobry początek twórcy zaserwowali nam intro, jakiego nie powstydziłby się żaden dobry horror. Klimat tych zaledwie paru ujęć sprawił, że pierwszy raz w życiu poczułam się naprawdę nieswojo, oglądając otwarcie odcinka. Przez sam moment, w którym widać proces przygotowywania potraw, za każdym razem z niepokojem będę patrzyła na zwykłą zupę w garnku. To, co w "Hannibalu" budziło zachwyt, tutaj jest wręcz niesmaczne, ale tylko potwierdziło moje przypuszczenia, że ten odcinek będzie po prostu genialny.
Jak już wspomniałam, tym razem mamy kilku morderców - i wcale nie okazują się być kanibalami, ale fanatykami religijnymi, którzy przygotowują się do nadejścia końca świata i składają ofiary z ludzi na poświęconej ziemi. Od razu mówię – minus 10 punktów do ogarnięcia dla osoby, która wymyśliła scenę w podziemnym kościele. Zakładam, że szła ona tokiem rozumowania twórców "Zmierzchu", u których zdejmowanie koszulki przez jednego z bohaterów praktycznie co pięć minut jest absolutnie akceptowalne. Żeby tak od razu robić z Chandlera półnagiego, boskiego posłańca? Ja jakoś tego nie kupuje.
Oczywiście radość naszych bohaterów z powodu końcowego sukcesu nie mogła trwać zbyt długo, więc w tym momencie następuje nieoczekiwany koniec odcinka. Ale jak? Dlaczego? Co się właśnie stało? Cliffhanger, jaki zaserwowali twórcy na sam koniec, sprawił, że zostałam totalnie sponiewierana psychicznie. Jeżeli jakimś cudem stacja ITV nie zdecyduje się na zamówienie 5. sezonu, ktoś na pewno ucierpi.
W finale dowiadujemy się także, kto jest owym tajemniczym "prowokatorem", mieszkającym na posterunku policji w dzielnicy Whitechapel. Jakbyście się jeszcze nie zorientowali, to jest nią tajemnicza, upiorna staruszka, przewijająca się nieustannie w poprzednich odcinkach. Migające lampy, cieknąca woda czy tajemnicza maź, doprowadzająca Chandlera do obłędu - to wszystko jej sprawka. Mało Wam? Okazuje się, że brała ona udział we wszystkich zbrodniach w Whitechapel, nie tylko tych współczesnych. Czyżby była nieśmiertelna albo, co gorsza, to diabeł we własnej osobie? Niestety tym razem nie otrzymaliśmy odpowiedzi na te pytania.
Makabra, okrucieństwo, przerażające zbrodnie - to niewątpliwe zalety całej serii. Trup ściele się gęsto, krew leje się hektolitrami, a klaustrofobiczny klimat samej dzielnicy tylko dodaje pikanterii całej historii. Finał na pewno spełnił wszystkie moje wygórowane oczekiwania. Dostałam totalnie pokręconą i zagmatwaną intrygę. Siły nadprzyrodzone w postaci upiornej staruszki oraz tajemniczego medium wzmagały i tak już niepokojący klimat serii. Byłam również zachwycona, że scenarzyści przywrócili wątek nerwicy natręctw, która całkowicie rujnuje życie jednego z bohaterów. Cudownie było oglądać scenę w kanałach, gdzie Chandler popada w totalne szaleństwo, nie mogąc zapanować nad swoją przypadłością. Zalety finału mogłabym wymieniać bez końca, niemniej jednak czegoś mi zabrakło. To pewnie z powodu faktu, iż nieustannie kibicuję bohaterom w ich próbach złapania żywego mordercy. Ale jak to mówią – do 9 razy sztuka.