Premiera (Świat)
28 maja 2024Premiera (Polska)
28 maja 2024Platforma:
PS5, PC, Xbox Series X, PS4, Xbox One
Najnowsza recenzja redakcji
W MultiVersus można było grać już wcześniej. W roku 2022 odbyły się testy, które cieszyły się sporą popularnością. Później twórcy zamknęli do nich dostęp i na dość długi czas w ciszy pracowali nad dopracowaniem swojego dzieła i przygotowaniem go do "właściwej" premiery. Ta miała miejsce pod koniec maja tego roku.
Główne założenia są banalnie proste, podobnie jak w Super Smash Bros (skojarzenia nasuwają się same). Obie produkcje mają zbliżony styl rozgrywki i łączą różne uniwersa. Naszym celem jest wyrzucenie oponentów poza obszar dość niewielkich aren. Zadanie to utrudnia fakt, że każda z postaci dysponuje ruchami, które pozwalają im uratować się z opresji i doskoczyć, poszybować lub przyciągnąć się do krawędzi planszy. Jest natomiast pewien haczyk – procentowy wskaźnik, który rośnie wraz z zadawaniem obrażeń. Im więcej ich zadamy, tym łatwiej będzie nam posłać oponenta tak daleko, że nic już mu nie pomoże. Trzeba jednak cały czas pamiętać, że wszystko to tyczy się również naszej postaci. Kluczem do sukcesu jest więc odpowiednie zbalansowanie ruchów ofensywnych i defensywnych.
Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że każda z postaci dysponuje innymi ruchami. Zupełnie innymi. To nie tylko inne wariacje tych samych ciosów, ale przeróżne akrobacje i zdolności, które dobrze wpasowane są w charakter czy styl konkretnego bohatera lub złoczyńcy. A tych jest całkiem sporo i są szalenie różnorodni. MultiVersus od samego początku było promowane jako wielki crossover i założenia te udało się spełnić w stu procentach. Możemy wcielić się między innymi w Batmana, Supermana, Jokera, Królika Bugsa, Aryę Stark, Toma i Jerry, a nawet Kudłatego, który po setkach memów wreszcie trafił do jakiejś bijatyki. Każda z tych postaci wykonana jest z wielką starannością. Opisano je szeregiem "tagów" wskazujących między innymi na ich "klasę" czy poziom skomplikowania. Dzięki temu każdy powinien znaleźć tu kogoś dla siebie – pod warunkiem że nie przeszkodzi mu grind lub mikrotransakcje, bo jak na grę free to play przystało, zdecydowaną większość wojowników musimy zdobyć lub kupić.
Liczba dostępnej zawartości pozytywnie zaskakuje. Zadbano nie tylko o rozgrywkę wieloosobową (w tym lokalny multiplayer), ale też o zawartość dla samotnych wilków. Ta jest dość prosta – to po prostu seria misji, w których najczęściej zmierzymy się z wrogami sterowanymi przez sztuczną inteligencję z urozmaiceniem w postaci różnych modyfikatorów i okazjonalnymi minigrami w ramach przerywników. Stanowi to miłą odskocznię i przy okazji jest szansą na zdobycie nagród i poćwiczenie bez presji wynikającej ze świadomości, że po drugiej stronie znajduje się inny gracz, który niekoniecznie da nam okazję do nauki.
Nie da się natomiast ukryć, że daniem głównym jest bez wątpienia rozgrywka sieciowa w formacie 2 na 2. To właśnie wtedy MultiVersus rozwija skrzydła i pokazuje pełnię swoich możliwości. Gdy na arenach pojawiają się cztery postacie, to zabawa staje się zdecydowanie bardziej chaotyczna, ale przez to zwykle też daje więcej frajdy. Szczególnie że wielu bohaterów potrafi wchodzić ze sobą w ciekawe interakcje, a to z kolei pozwala na eksperymentowanie z różnymi strategiami.
Jak to jest z tymi mikrotransakcjami?
W swoim tekście z przedpremierowymi wrażeniami z MultiVersus wspominałem, że o mikrotransakcjach będzie można napisać dopiero po premierze. Jak więc to wygląda? Średnio. Zdecydowanie nie jest to produkcja, która w najbardziej inwazyjny sposób próbuje wyciągać pieniądze od grających, ale nie jest też idealnie. Regularnie natkniemy się na informacje na temat dostępnych w sklepie cyfrowych przedmiotów czy pakietów cyfrowej waluty.
Za pieniądze możemy kupić w zasadzie wszystko: poczynając od bohaterów, poprzez stroje dla nich, a na emotkach i innych kosmetycznych drobnostkach kończąc. Na szczęście wojowników oraz cyfrową walutę możemy zdobyć również bez sięgania do kieszeni, ale będzie to wymagało poświęcenia sporej ilości czasu. Coś za coś.
Pewnym problemem jest też stopień skomplikowania i to nie tyle samej rozgrywki, ale... interfejsu. Pierwsze chwile po uruchomieniu gry mogą zniechęcić, bo w menu trudno się odnaleźć. Najważniejsze opcje nie są widoczne na pierwszy rzut oka, a liczba wszelkiej maści przepustek, specjalnych wydarzeń, cyfrowych walut, nagród i wyzwań potrafi przytłoczyć.
Jest dobrze, ale może być jeszcze lepiej
MultiVersus zaliczyło całkiem udany debiut. Historia zna przypadki, w których nastawione na sieciową rozgrywkę produkcje pojawiały się na rynku w atmosferze skandalu – kompletnie niezbalansowane, wypełnione absurdalnymi mikrotransakcjami lub po prostu niedziałające. A tutaj, choć jest parę rzeczy, które moim zdaniem można byłoby zmienić lub dopracować, już teraz jest całkiem ładnie, zabawnie i grywalnie. Grę można pobrać za darmo, więc możecie ją sprawdzić sami – w najgorszym razie stracicie co najwyżej kilkanaście lub kilkadziesiąt minut.