Po trzyletnim pobycie w więzieniu, starszy i zmęczony życiem Kiryu dowiaduje się, że jego przybrana córka, Haruka, zniknęła z sierocińca. Ślad prowadzi go w dobrze znaną okolicę - do Kamurocho - gdzie Kiryu odkrywa, że Haruka zapadła w śpiączkę. Co więcej, okazuje się, że dziewczyna ma dziecko, którym teraz będzie musiał zająć się Kazuma. Opiekując się maluchem, Kiryu wyrusza do nadmorskiego miasteczka Onomichi w okolicach Hiroszimy, aby odkryć tajemnicę Haruki, jej syna i złowrogiej hiroszimskiej yakuzy.
Najnowsza recenzja redakcji
Lata mijają, bohaterowie odchodzą... Taki los spotkał też Kazumę Kiryu, który wraz z grą Yakuza 6 żegna się z graczami. Nowa odsłona serii liczącej sobie już 13 lat, to godne zwieńczenie przygody bohatera jedynego w swoim rodzaju.
Zasłużona emerytura
Kiryu w końcu zdecydował się ostatecznie odciąć się od przeszłości. Bohater po licznych zatargach z prawem kończy odsiadywanie kary pozbawienia wolności za swoje wcześniejsze występki. „Smok Dojimy” obiecał swej przybranej córce Haruce, że po powrocie zza krat zajmie się nią i zapewni jej byt. Dziewczyna schronienie znalazła w sierocińcu na Okinawie, który Kiryu założył. Po opuszczeniu murów więzienia były członek Yakuzy i 4. przewodniczący klanu Tojo, udaje się na Okinawę, by zaopiekować się Haruką. Dziewczyny jednak tam nie ma. Haruka zniknęła bez śladu. Bohater postanawia ją odszukać. W tym celu udaje się w jedno z najważniejszych miejsc w całej serii Yakuza, do Kamurocho w Tokio, gdzie każdy kąt zna jak mało kto. To, co tam znajdzie, mocno go zaskoczy.
Szybko okazuje się, że poszukiwania Haruki to nie bułka z masłem. Kazuma Kiryu wplątuje się w wojnę pomiędzy swoim byłym klanem Tojo i chińską triadą. W międzyczasie na jaw wychodzą sekrety, których posiadacze woleliby, aby nigdy nie wyszły na światło dzienne.
Gra inna niż pozostałe
W przypadku tej odsłony SEGA zdecydowała się skupić wyłącznie na postaci Kiryu. W przeciwieństwie do kilku innych odsłon, gdzie mieliśmy kilku bohaterów, tutaj wszystkie z 13 rozdziałów przechodzimy w butach Kiryu. Decyzja ta była podyktowana tym, że jest to finał opowieści o „Smoku Dojimy”, więc jak na finał, musi on być godnie zaprezentowany.
Zresztą to nie jedyna zmiana, jakiej doświadczymy w Yakuza 6. Nowy silnik graficzny, skrojony specjalnie na potrzeby serii i PlayStation 4, zdecydowanie wpływa na odbiór gry. Przede wszystkim znikają ekrany ładowania, przez co całość odbieramy znacznie lepiej. Zmieniono również mechanikę walki. Teraz nie ogranicza nas mała arena, ale to my możemy pokierować walką tak, jak chcemy, oddalając się nieco w miejsce, które sobie upodobaliśmy. Nowy system walki pozwala wrogom zaatakować nas równocześnie z kilku kierunków na raz, co nader często starają się oni wykorzystywać.
Twórcy zdecydowali się również na spore uproszczenie, jeśli chodzi o style walki. Nie wiedząc dlaczego, Kiryu nie potrafi walczyć tak, jak kiedyś. Jest tylko jeden – podstawowy styl – który w trakcie rozgrywki rozbudowujemy o nowe umiejętności. W praktyce wygląda to jednak tak, że zmieniają się jedynie animacje i finiszer. Same zaś starcia z przeciwnikami wyglądają teraz bardziej naturalnie i efektownie.
Sporo zmian doczekały się aktywności poboczne. Z kilku zrezygnowano całkowicie, kilka innych przemodelowano oraz dodano kreator klanu. Zabawić się możemy np. grając w baseball (ależ mnie to wciągnęło!), śpiewając w karaoke czy chociażby podbić serce kobiecie z live-chatu. W tych rolach wystąpiły prawdziwe aktorki, które rozbierają się do bielizny. Naturalnie nie mogło zabraknąć salonów gier SEGA. Tam prawdziwe rarytasy, jeśli chodzi o tego wydawcę. Klasyki z lat 80. oraz 90. i oczywiście Virtua Fighter 5: Final Showdown w wydaniu na automaty. Prawdziwą jednak nowością jest kreator klanu, w którym Kiryu dowodząc swoim klanem rozprawia się z siłami przeciwnika. Ten rodzaj aktywności pobocznej przypomina strategię czasu rzeczywistego. Miła odskocznia dla graczy, którzy chcą odpocząć od poważnego klimatu fabuły gry.
Powaga i głupota
Zresztą tę odskocznię stanowią również zadania poboczne, które w odróżnieniu od wątku fabularnego potrafią zaskoczyć i to bardzo. Poważny były gangster Yakuzy w stroju maskotki zabawiający dzieci? Były przestępca z wyrokami więzienia uganiający się za kotkami, żeby zapełnić kocią restaurację? Tak. Takie rzeczy tylko w Yakuza 6. Oczywiście są to wybrane przykłady, chyba jedne z bardziej absurdalnych, jakie znajdziemy w grze. Łącznie pobocznych zadań w grze jest 53 i niektóre są wielowątkowe. Więc jeśli przytłacza Was fabuła, to warto zająć się zadanymi pobocznymi. Są lżejsze i nawet pozwalają się pośmiać, rozerwać i zrelaksować jednocześnie.
Oprócz zadań pobocznych są jeszcze inne, dodatkowe, o których jesteśmy powiadamiani za pomocą aplikacji Troublr na telefonie Kiryu. Te są znacznie uproszczone i polegają na wykonaniu kilku czynności, jak np. ujęcie podpalacza, odszukanie zagubionego dziecka czy nakarmienie bezdomnego oraz inne, wykonywane zwykle w określonym czasie. Warto pochylać się nad każdą z aktywności dostępnych w grze. Dzięki nim zdobywamy bowiem punkty, które następnie rozdysponować musimy na poszczególne parametry bohatera gry.
Nowi mile widziani
Yakuza 6 to doskonała gra do wszystkich, którzy serii nie znają dobrze. W najnowszej odsłonie mało jest postaci, które poznaliśmy na przestrzeni 13 lat istnienia marki na rynku. Pojawiają się wprawdzie postacie, które już znamy, ale stanowią one raczej drugo-, jeśli nie powiedzieć trzecioplanową rolę. W „szóstce” postawiono na nowych towarzyszy Kiryu, którzy sprawdzają się bardzo dobrze. Gra nie wymaga znajomości poprzednich odsłon, ale oczywistym jest, że znajomość lore jeszcze bardziej pozwoli wczuć się w skórę bohatera. To samo właśnie może stanowić prztyk w nos. Osoby, które liczyły na powrót i znaczącą rolę tych bohaterów, będą zawiedzone. Gra to jednak eksperyment, jak sami twórcy o niej mówili, a eksperymenty wymagają radykalnych posunięć.
Poważny wątek fabularny, do których przyzwyczaiła nas seria, został zachowany, a dzięki nowemu silnikowi graficznemu, gra wygląda bardzo dobrze na obrazkach statycznych, jak i w ruchu. Wprawdzie obraz wyświetlany jest tylko w 30 fps-ach, ale idzie się do tego przyzwyczaić. Kazuma Kiryu otrzymał finał taki, na jaki zasłużył, a zmiany, które z tą częścią zostały wprowadzone to krok we właściwym kierunku. Eksperyment pod nazwą Yakuza 6 udał się lepiej, niż bardzo dobrze. Wprawdzie za starym bohaterem będę tęsknił, ale nowego, którego zobaczymy w następnej odsłonie, przywitam z otwartymi ramionami.
PLUSY:
+ nowy silnik graficzny,
+ oprawa graficzna,
+ klimat gry i współczesnej Japonii,
+ wątek fabularny,
+ łatwy i przyjemny model walki.
MINUSY:
- brak części znanych mini-gier,
- absurdalne (niekiedy) misje poboczne.