Na jakie krzywdy brytyjski rodzic jest w stanie skazać dziecko, żeby mogło zrobić karierę? Gdy Alex Renton opublikował w "Observerze" artykuł o tym, jak był krzywdzony w swojej szkole z internatem, otrzymał setki listów z podobnymi historiami. Stały się one punktem wyjścia do książki, która jest jednocześnie reportażem, autobiografią i publicystyką. Prywatne szkoły, w których czesne wynosi kilkadziesiąt tysięcy funtów rocznie, to dla Brytyjczyków ważny symbol przynależności do elity, a dla reszty świata - bajkowa rzeczywistość rodem z "Harry’ego Pottera". Tymczasem Renton odsłania zupełnie inne oblicze szkół z internatem. Pisze o sadyzmie nauczycieli, wyrachowaniu dyrektorów, panującej w tych placówkach zmowie milczenia na temat działalności pedofilów. O tym, jak kilku i kilkunastoletnie dzieci molestowane seksualnie przez opiekunów były dotkliwie karane za jakiekolwiek próby ujawnienia procederu. I o smutnej przyczynie legendarnej angielskiej "flegmy", czyli narzucanej przez wieki brytyjskim elitom kulturze trzymania fasonu bez względu na wszystko. Ale w tej historii najbardziej zdumiewające jest, dlaczego brytyjscy rodzice, którzy sami przeszli przez piekło szkół z internatem, posyłają do nich własne dzieci.
Premiera (Świat)
25 sierpnia 2020Premiera (Polska)
25 sierpnia 2020ISBN
9788381692779Liczba stron
456Autor:
Alex RentonGatunek:
non-fictionWydawca:
Polska: Prószyński i S-ka
Najnowsza recenzja redakcji
Angielskie szkoły z internatem są w Polsce znane w dużej mierze za pośrednictwem kina i literatury. Można wymienić tu takie pozycje jak Mała księżniczka, Stowarzyszenie Umarłych Poetów czy Klub imperatora. Pierwsze sceny tych filmów ukazują rozrywające serce pożegnania małych dzieci z rodzicami przed rozpoczęciem roku szkolnego. Chciałoby się powiedzieć, że jest to fantazja reżysera, pisarza. No nie, to już dawno było, teraz przecież jest inaczej. Otóż nie.
Alex Renton otwiera przed nami drzwi szkolnych korytarzy i pozwala przemówić absolwentom renomowanych szkół. Czasem jest to krzyk rozpaczy, czasem cichy płacz, szept poddania się i pogodzenia z losem. Od razu mówię, nie jest to łatwa książka, nie raz czytelnikowi włosy staną dęba. Ale po kolei.
Jak wytresować lorda. O elitarnych szkołach z internatem wiele zdradza już w tytule. Słowo tresura niesie ze sobą jednoznaczne skojarzenia. Jest to bardzo dobry reportaż. Sam Renton jest dziennikarzem śledczym. Materiał do tej książki zbierał przez trzy lata. Swoją pracę oparł na setkach listów od absolwentów elitarnych szkół i tych, którzy dalej się uczą. Dziennikarz ukończył elitarną szkołę z internatem i osobiście doświadczył okropności, o których piszą uczniowie, a o których nie chcą słyszeć rodzice. No cóż, może bliscy nie chcą, ale usłyszał o nich świat.
Odkąd pamiętam o angielskim modelu wychowania mówiło się „zimny wychów cieląt”. Dość popularny jest pogląd, że dziecko popłacze i przestanie. Boi się ciemności? Niech płacze, w końcu się przyzwyczai. I tego rodzaju przykłady można mnożyć. Osobiście nie znam żadnego Anglika, a absolwenta elitarnej szkoły z internatem tym bardziej. Jednak, obserwując świat i patrząc na historię, można stwierdzić, że takie wychowanie poniekąd osiągnęło cel, wypuściło w świat wyrachowanych, zdeterminowanych zdobywców, którzy nie będą sobie zawracać głowy sentymentami i więzami rodzinnymi. Do szkół, o których pisze Renton uczęszczają całe pokolenia i nie wierzę, żeby rodzice nie zdawali sobie sprawy na co narażają swoje pociechy. Ale jakby to powiedział poeta, cel uświęca środki.
Dziennikarz prowadzi czytelnika przez cały proces edukacji. Od momentu zamknięcia bramy szkolnej za zrozpaczonym, zapłakanym dzieckiem do momentu zahartowania i wypuszczenia określonego absolwenta.
Szkoły te są zamkniętym światem. Za murem uczniowie należą do swoich wychowawców, nauczycieli itd. Taki mikrokosmos zachęca do pewnego rodzaju nadużyć. W tych elitarnych szkołach z uczniami w mundurkach, z wyszukanymi hasłami na murach szkół dochodzi do najobrzydliwszych przestępstw seksualnych i nadużyć. Ofiary nie mają gdzie uciec i to jest równie straszne jak to, co ich spotyka.
Jeśli chodzi o tego rodzaju reportaże, staram się ocenić nie tematykę, bo czy można ocenić ludzki dramat, wojny, ofiary itd.? Biorę pod uwagę pracę, jaką wykonał autor lub autorka. Alex Renton pokazał, że jest zawodowym dziennikarzem. Mimo poruszania bardzo osobistych spraw i wywlekania na światło dzienne własnych tragedii, zachował daleko idący obiektywizm.
Ta książka boli.