Pakując paszport i słomkowy kapelusz, pamiętaj, że.... śmierć nie bierze urlopu. Rozgwieżdżone niebo nad Madagaskarem, na huśtawce czwórka przyjaciół – Karolina, Radek, Marzena i Bartek. Nagle słyszą trzask – belka łamie się pod ciężarem wczasowiczów. Do Polski wrócą już we trójkę. „Nic się nie martw, wszystko jest ok, świetnie się bawię i żadna krzywda mi się nie dzieje” – pisał Bruno do swojej mamy Aliny w mailu wysłanym z Doliny Parwati. Młody mężczyzna zaginął siedem lat temu. I podobnie jak w przypadku innych zniknięć na tym terenie – nie ma absolutnie żadnych świadków. Czy ta indyjska dolina słusznie nazywana jest Doliną Cieni? Danuta i Marek zaginęli w wąwozie Samaria. Polaków dałoby się odnaleźć szybciej, gdyby pilot wycieczki od razu zgłosił ich zaginięcie i wraz z rezydentem z hotelu nie składał fałszywych zeznań. Po śmierci rodzeństwa opiekunowie turystów nadal zatrudnieni byli w biurze podróży. Poznaj trzynaście historii o śmierci, kalectwie, nieuczciwych biurach podróży, leniwych rezydentach i bezradnych konsulach. Rajskie plaże, open bar, muśnięte słońcem ciała, niezapomniane przygody – z tym kojarzą nam się wakacje. Może należy łączyć je także z niebezpieczeństwem i śmiercią?
Premiera (Świat)
12 lipca 2023Premiera (Polska)
12 lipca 2023Liczba stron
304Autor:
Piotr Mieśnik, Magda MieśnikGatunek:
non-fictionWydawca:
Polska: Znak
Najnowsza recenzja redakcji
Niedoświadczeni rezydenci, luki w ubezpieczeniach i brak odpowiedniej organizacji – historie przedstawione w książce Śmierć all-inclusive. Jak Polacy umierają na wakacjach powinny być przestrogą dla wszystkich tych, którzy chcą poczuć wakacyjny luz na zagranicznym urlopie.
Raczej nie spodziewamy się tego, że na urlopie może spotkać nas coś złego. Po wykupieniu wycieczki w biurze podróży, czujemy się tak, jakbyśmy wykupywali bilet do magicznej krainy, gdzie czekają nas same przyjemności. Teoretycznie tak powinno być. Jednak życie pisze przeróżne scenariusze, a – jak przekonują Magda i Piotr Mieśnik – śmierć nie bierze urlopu. Zebrane przez nich historie są na to najlepszym dowodem. Nie zawsze wymarzony wyjazd musi skończyć się tragicznie, ale warto być przygotowanym na taką ewentualność. Danuta i jej brat Marek na pewno nie spodziewali się, że trafią na wyjątkowo nieodpowiedzialnego pilota w czasie zwiedzania wąwozu Samaria na Krecie. Gdyby pracownik biura dopełnił swoich podstawowych obowiązków, rodzeństwo nie tylko zostałoby odnalezione na czas, ale nawet w ogóle by się nie zgubiło. Radek wraz ze swoją dziewczyną, wybierając się na Madagaskar, zapewne nie podejrzewał, że tamtejsza służba zdrowia jest w opłakanym stanie, a już tym bardziej nie przypuszczał, że w czasie urlopu będą musieli korzystać z pomocy miejscowych lekarzy. I nie będzie chodziło o złamaną rękę, a o uratowanie życia. Daria, pielgrzymując do Ziemi Świętej, raczej nie miała pojęcia, że wróci stamtąd w trumnie, a niewinny, samotny spacer zakończy się tak tragicznie. Chyba niewielu z nas snuje aż tak czarne scenariusze o własnej przyszłości, zwłaszcza myśląc o wymarzonym urlopie. Pewnie właśnie dlatego nie czytamy dokładnie umów z biurami podróży, nie wykupujemy dodatkowych ubezpieczeń, nie przygotowujemy się na ewentualne sytuacje kryzysowe. Śmierć all-inclusive może albo raczej powinna zmienić nasze myślenie dotyczące podróżowania.
Wszystkie historie zebrane przez Magdę i Piotra Mieśników budzą emocje i poruszają losami swoich bohaterów. Autorzy odwalili kawał porządnej, dziennikarskiej roboty, skrupulatnie zbierając fakty i kontaktując się z możliwie największą liczbą osób, które były zaangażowane w sprawę. Niestety ze strony organizatorów padają zazwyczaj jedynie suche komunikaty w stylu: "To nie my jesteśmy za to odpowiedzialni". Trudno liczyć na choćby wyrazy ubolewania nad daną sytuacją, o rzeczywistej pomocy nawet nie wspominając. Co ciekawe, z historii tych wynika, że nawet służby dyplomatyczne nie zawsze kwapią się do udzielenia wsparcia. Wielu bohaterów reportaży często w najbardziej dramatycznych sytuacjach w swoim życiu zostało osamotnionych. Wobec tak nieludzkich praktyk trudno pozostać bezstronnym.
Autorzy Śmierci all-inclusive podejmują się tematu, o którym mówi niewielu. Biura podróży robią ogromne interesy – często na niewiedzy lub nawet wprowadzaniu klientów w błąd. Sytuacja nie jest skomplikowana, gdy chodzi jedynie o wykupiony pokój z widokiem na morze. Prawdziwy dramat zaczyna się, gdy trzeba szybko organizować pomoc medyczną, a nawet rezydent nie potrafi dogadać się z miejscowymi medykami. Do tego ubezpieczyciel zwleka z przekazaniem pieniędzy dla szpitala. Państwo Mieśnik nie tylko obrazują sytuację historiami swoich bohaterów, ale też rozmawiają m.in. z prawnikiem, który na co dzień walczy z niegodziwością organizatorów zagranicznych wycieczek.
Mimo że Śmierć all-inclusive traktuje o wakacjach, to nie jest to lekka lektura na urlop. Dla wszystkich, którzy mają odrobinę empatii, będzie to ciężka przeprawa, bo ludzkiego nieszczęścia jest tu pod dostatek. Lekki jest jedynie styl autorów, którzy nie tworzą zjawiskowych opisów, ale celnie i treściwie oddają uczucia swoich bohaterów. Potrafią przenieść czytelnika do odległych Indii czy na egzotyczny Madagaskar. Ich styl pozwala z bliska przyjrzeć się losom zaginionych i pokrzywdzonych, oprawców i ofiar. Jedyny zarzut z mojej strony to brak obiektywizmu, który mimo wszystko jest przeze mnie mile widziany w reportażach. W historiach z książki fakty mówią same za siebie, dosadny komentarz wydaje się zbędny. Choć w stu procentach się z nim zgadzam.