13 minut – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 16 stycznia 2018Natasha Howland do poznania swojej historii zachęca nas już od samej okładki. „Byłam martwa przez 13 minut. Teraz chcę wiedzieć dlaczego” – przyznajcie, że brzmi to interesująco. Czytając tę książkę, musicie jednak uważać, żeby zbyt szybko nie wpaść na rozwiązanie zagadki.
Natasha Howland do poznania swojej historii zachęca nas już od samej okładki. „Byłam martwa przez 13 minut. Teraz chcę wiedzieć dlaczego” – przyznajcie, że brzmi to interesująco. Czytając tę książkę, musicie jednak uważać, żeby zbyt szybko nie wpaść na rozwiązanie zagadki.
Właściwie nie wiem, kiedy dokładnie się to zaczęło. Odwiedzając pobliskie księgarnie, mam wrażenie, że trwa to już od dobrych kilku lat i co więcej – końca nie widać. Thrillery psychologiczne dosłownie zalewają nas z każdej strony i trzeba przyznać, że niewielu narzeka na taki stan rzeczy. Wśród sprzedażowych hitów prawie zawsze znajdzie się co najmniej kilka tytułów z tego specyficznego gatunku. Być może ludzie od zawsze lubili pokręcone historie pokręconych bohaterów (im bardziej pokręconych, tym większy sukces), ale ostatnimi czasy można odnieść wrażenie, że panuje na nie swojego rodzaju moda. Niestety, jeśli zbadamy ten temat nieco głębiej, to okaże się, że niewiele z tych „najbardziej wciągających”, „poruszających” i „mrocznych” thrillerów zaskoczy nas swoją oryginalnością. Tak naprawdę w tych historiach najbardziej niepokojące jest to, że są do siebie aż tak podobne.
Cała opowieść zaczyna się od dziewczyny. Jej ciało zostaje wyłowione z rzeki i dopiero po 13 minutach reanimacji okazuje się, że to zaledwie początek, a nie koniec jej historii. W tych niesprzyjających warunkach poznajemy Natashę Howland – nastolatkę, królową pobliskiego liceum, dziewczynę, która cudem wyrwała się z rąk śmierci. Trzeba przyznać, że Natashy naprawdę niczego w życiu nie brakuje. Ma wszystko, łącznie z całym szeregiem zazdrośników, którzy mogliby pragnąć jej śmierci. Oczywiście dziewczyna nie pamięta, co robiła w lesie nad rzeką w samym środku mroźnej nocy. Nie pamięta, czy ktoś z nią był. Nie pamięta, jak znalazła się w lodowatej wodzie. Pamięta za to głos wołający ją z ciemności.
Tylko tyle i aż tyle, by zacząć pytać – dlaczego? Dramatyczne doświadczenia Natashy wstrząsają całą lokalną społecznością i powodują niemałe zamieszanie w szkolnej hierarchii. Dziewczyna z niezbyt jasnych powodów odsuwa się od swojej elitarnej paczki znajomych i wraca do przyjaźni z dzieciństwa. W ten sposób odżywa jej znajomość z Rebeccą, do tej pory zapomnianą, praktycznie niewidzialną ze szczytu klasowej popularności. Przyjaciółki razem próbują rozwikłać sieć tajemnic uknutą wokół wypadku Tashy. Bardzo szybko wpadają na pierwsze tropy, ale w tej układance nic nie jest takie, jakim wydaje się na początku. Najciekawszą warstwą fabuły są dzienniki Natashy, dzięki którym możemy bezkarnie pogrzebać w myślach na pozór idealnej bohaterki. W tym momencie muszę przyznać otwarcie, że już dawno nikt nie wzbudzał we mnie tak sprzecznych uczuć jak Tasha Howland. Jej kreacja jest jednym z największych plusów tej książki, mimo że nie da się jej jednoznacznie lubić lub nie lubić. A może właśnie dlatego.
Sarah Pinborough, jest autorką licznych powieści, z których zaledwie kilka zostało przetłumaczonych na język polski. Pisarka zazwyczaj klasyfikuje się w gatunkach, takich jak thriller, YA czy fantasy. Do tej pory jej największym sukcesem była powieść Co kryją jej oczy. Klimatem 13 minut idealnie nawiązuje do hitu z poprzedniego roku. Obie książki łączą przekonywujące obrazy mroków ludzkiej psychiki. Niestety w przypadku historii Natashy i Bekki prawda zbyt szybko staje się oczywista. Mniej więcej od połowy powieści jesteśmy w stanie poskładać w całość elementy zagadki, której rozwiązanie bohaterom zajmuje dużo, dużo więcej czasu.
13 minut jest porównywane do Mean Girls albo Gossip Girl. Rzeczywiście wszystkie te historie kręcą się wokół nastolatków walczących o przetrwanie w dżungli szkolnej popularności. Być może to wyłącznie kwestia moich osobistych doświadczeń, ale mam wrażenie, że w polskich realiach opowieści te wypadają na dość przesadzone. O ile jeszcze w wersji filmowej czy serialowej nie są aż tak dramatyczne, to w thrillerze Pinborough kwestia atrakcyjności jest rzeczywiście sprawą życia lub śmierci. Sięgnijcie po tę książkę, jeśli macie ochotę na szybką, sprawnie napisaną historię, w którą jednak trudno będzie wam uwierzyć.
Źródło: Prószyński i S-ka
Poznaj recenzenta
Patrycja ŁydzińskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat