24: Dziedzictwo: sezon 1, odcinek 4 – recenzja
Poprzedni odcinek 24: Dziedzictwo analizowaliśmy w oparciu o hipotetyczną sytuację, w której klasyczny serial 24 godziny nigdy nie został zrealizowany. W takiej teoretycznej sytuacji nowa seria Fox wybroniła się całkiem nieźle. Wracamy jednak do rzeczywistości, w której 24:Legacy jest spin-offem kultowego formatu. W tym kontekście wypada niestety bardzo kiepsko.
Poprzedni odcinek 24: Dziedzictwo analizowaliśmy w oparciu o hipotetyczną sytuację, w której klasyczny serial 24 godziny nigdy nie został zrealizowany. W takiej teoretycznej sytuacji nowa seria Fox wybroniła się całkiem nieźle. Wracamy jednak do rzeczywistości, w której 24:Legacy jest spin-offem kultowego formatu. W tym kontekście wypada niestety bardzo kiepsko.
Omawiany odcinek jest doskonałym przykładem tego, jak nie powinno robić się spin-offów. Najnowszy epizod jest pełen motywów, które w oryginale z każdym kolejnym sezonem przestawały bawić, a zaczynały nudzić. Najbardziej razi wszechobecna przewidywalność. Działania wszystkich bohaterów są tak schematyczne, że aż bolą nas oczy. Dodatkowo ci, którzy zaznajomieni są z pierwowzorem, będą zgrzytać zębami, patrząc jak Eric Carter powiela zachowania Jacka Bauera, a senator John Donovan coraz bardziej przypomina Davida Palmera.
W czwartym odcinku nie dzieje się praktycznie nic ciekawego. Mamy za to dwie żenujące akcje, które potwierdzają tylko niski poziom scenariusza. Pierwsza z nich ma miejsce w szpitalu, druga skupia się na ucieczce żony Erica z zasadzki zastawionej przez kobietę jego brata. O ile w poprzednim epizodzie motywy sensacyjne stanowiły bardzo dynamiczne wstawki, to tym razem nic takiego się nie dzieje. Nicole Carter w przeciągu chwili zamienia się w panią Rambo i bez problemu pokonuje swoich oprawców. Cała akcja ma znamiona niezłej parodii. Sposób, w jaki żona Erica radzi sobie w trudnej sytuacji, jest zupełnie niewiarygodny i mało logiczny. Brak w tym też napięcia i emocji, które były widoczne w poprzednich odcinkach.
Najbardziej kuriozalnym motywem w omawianym epizodzie był wątpliwej jakości wątek szpitalny (wcześniej szkolny). Niedoszli zamachowcy próbują nieudolnie zatrzeć ślady swojej nieudanej zbrodni na młodym chłopaku. Młoda Amira podąża za nim do szpitala w celu dokończenia swojego zbrodniczego dzieła. Zanim osiąga swój upragniony cel, widz jest narażony na całą masę melodramatycznych, płaczliwych i rzewnych scen. Działania bohaterów w tym segmencie są tak samo mało wiarygodne, jak sceny akcji z udziałem Nicole Carter.
Po seansie poprzednich odcinków byłem mile zaskoczony postacią Erica Cartera. Odniosłem wrażenie, że twórcy za wszelką cenę chcą odróżnić go od Jacka Bauera i momentami im się to nawet udaje. Aż do bieżącego epizodu. Większość działań głównego bohatera ma znamiona beztroskiej demolki, będącej cechą charakterystyczną protagonisty 24 godzin. Eric najpierw działa, potem myśli – ciekawe, jak daleko w ten sposób zajedzie. Pod koniec czwartego odcinka w brawurowym zrywie wyzwala swojego byłego kompana broni, nokautując przy tym paru agentów CTU. Wypisz, wymaluj Jack Bauer.
Ważnym elementem 24: Legacy jest wątek polityczny, w którym pierwsze skrzypce gra rodzina Donovanów. Senator konfrontuje się ze swoim ojcem, który okazuje się całkiem niezłą szumowiną. Oczywiście wszystkie jego machlojki wymuszone były ciężką sytuacją, w której się znalazł, ale to już standard wśród antagonistów rodem z 24 godzin. Relacje senatora z jego najbliższymi dość mocno przypominają losy klanu Palmerów z pierwowzoru. Krystalicznie czysty jak łza John Donovan zmaga się z otaczającą go nikczemnością. Ojciec już go zawiódł, kiedy zrobi to jego kobieta? W Homeland zdradziła ona Carrie Mathison, także to zapewne kwestia czasu.
24: Legacy, idąc śladem swojego prekursora, zalicza wiele wpadek fabularnych. W poprzednich odcinkach tempo akcji trzymało poziom, dzięki czemu oglądało się przygody Erica Cartera całkiem znośnie. Teraz tej dynamiki zabrakło, przez co uwaga widza skupia się na licznych słabościach formatu. A jest ich trochę. Czy jest szansa na poprawę? Przed nami jeszcze 8 odcinków, także wszystko może się zdarzyć.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat