„24: Jeszcze jeden dzień”: Iluzja – recenzja
Twórcy serialu 24: Jeszcze jeden dzień trzymają się swoich reguł. Brak cichego zegara na koniec poprzedniego odcinka mógł oznaczać tylko jedno. W końcu prezydent James Heller nie jest byle kim. To postać, która po raz pierwszy pojawiła się w serialu w czwartym sezonie i należy jej się godne pożegnanie. Inne niż wyparowanie po wybuchu pocisku na murawie stadionu Wembley.
Twórcy serialu 24: Jeszcze jeden dzień trzymają się swoich reguł. Brak cichego zegara na koniec poprzedniego odcinka mógł oznaczać tylko jedno. W końcu prezydent James Heller nie jest byle kim. To postać, która po raz pierwszy pojawiła się w serialu w czwartym sezonie i należy jej się godne pożegnanie. Inne niż wyparowanie po wybuchu pocisku na murawie stadionu Wembley.
Howard Gordon i jego dzielni współpracownicy tworzący koncept 24: Jeszcze jeden dzień kolejny raz zabawili się z widzami. Finał poprzedniego epizodu nie pozostawiał złudzeń. Prezydent Heller został zamordowany. Rakieta z amerykańskiego drona trafiła w sam środek murawy stadionu Wembley, gdzie stał Heller. W całym tym zamieszaniu zabrakło tylko jednego – cichego zegara symbolizującego odejście jednego z najważniejszych bohaterów serialu. Brak charakterystycznego akcentu na koniec odcinka sprawił, że w sieci wybuchła dyskusja. Czy scenarzyści faktycznie uśmiercili Hellera? Po kilku dniach wszystko było już jasne. W sieci pojawił się trailer kolejnego odcinka, zdradzający kulisy akcji zaplanowanej przez Jacka.
Śmierć prezydenta Hellera na cztery odcinki przed końcem byłaby zbyt ryzykownym ruchem. Cała fabuła 24: Jeszcze jeden dzień opiera się na wzajemnej relacji Bauera z największą osobą w Stanach Zjednoczonych. Szczególnie ukazano ją na przestrzeni kilku ostatnich odcinków, gdy Jack w końcu zasłużył sobie na zaufanie Jamesa. Jedyna obawa wobec twistu i iluzji zastosowanej w kierunku Margot Al-Harazi (i przy okazji widzów) dotyczyła wiarygodności. Na szczęście scenarzystom (a koncept odcinka tworzyli weterani 24: Jeszcze jeden dzień Evan Katz i Manny Coto) udało się wybrnąć z całej sytuacji całkiem zgrabnie. Osobną rolę w całym tajnym przedsięwzięciu brała udział Chloe O’Brien podkładająca zapętlony obraz Hellera stojącego na murawie Wembely.
[video-browser playlist="634120" suggest=""]
Wydarzenia z dziewiątego odcinka 24: Jeszcze jeden dzień definitywnie kończą pierwszy z dwóch rozdziałów tego sezonu. Kilkunastominutowy szturm na apartament Al-Harazi oglądało się znakomicie, a dodatkowa w tym zasługa reżysera – Milana Cheylova, który świetnie wywiązał się ze swojego zadania. Operację kończącą żywot Al-Harazi i jej syna oglądało się tak dobrze, że można przymknąć oko na szalone wyczyny Bauera polegające na dostaniu się do apartamentu od "zewnętrznej" strony. Kto by pomyślał, że okno okaże się tak ważnym i jednocześnie prostym elementem służącym do eliminacji terrorystki i jej syna?
Cieszy, że scenarzyści nie rozciągali wątku Margot Al-Harazi aż do ostatniego odcinka. Skończył się on w odpowiednim momencie, a dzięki temu pozwolił na uruchomienie drugiej fazy 24: Jeszcze jeden dzień i odkrył prawdziwe zamiary Adriana. Aby było ciekawiej, w całą intrygę zamieszany został Steve Navarro, któremu grunt palił się pod nogami od kilku odcinków. Wydarzenia w placówce CIA błyskawicznie przywołują na myśl poprzednie sezony i nie do końca uczciwych szefów amerykańskiego CTU, czujących na karku oddech Jacka Bauera.
Zagrożenie minęło tylko z pozoru. Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że Adrian to główny złoczyńca 24: Jeszcze jeden dzień, który dopiero teraz zaczyna odkrywać swoje prawdziwe zamiary. Czy pomoże, a może przeszkodzi mu w swoim planie Chloe? Cross cały czas nazywa siebie tylko pośrednikiem, ale traktować można to jednocześnie jako idealną przykrywkę do swojej prawdziwej pracy i zamiarów. Miejmy nadzieję, że w przyszłym tygodniu powróci raz jeszcze sprawa Kate Morgan i jej niesłusznie oskarżonego o szpiegostwo męża. To wątek, który warto wyjaśnić, a przy okazji ostatecznie pogrążyć Steve’a Navarro.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat