300 – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 15 lutego 2017Głównie za sprawą ekranizacji historii opowiedzianej w 300 nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, ale komiks również warto poznać, bo to dzieło wybitne.
Głównie za sprawą ekranizacji historii opowiedzianej w 300 nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, ale komiks również warto poznać, bo to dzieło wybitne.
Komiks 300 należy to najsłynniejszych i najbardziej docenianych dzieł w niemałym przecież dorobku Franka Millera. Jego wznowienie na naszym rynku po dłuższym czasie jest doskonałym pretekstem, by sobie odświeżyć – lub przypomnieć – tę mocną historię.
Oczywiście niewielu jest fanów popkultury, którzy nie znają tej opowieści: czy to za sprawą samego komiksu, czy jego 300 z 2006 roku w reżyserii Zacka Snydera, która swego czasu wywołała niezłe zamieszanie. Zatem 300 to komiks historyczny – choć Miller dość elastycznie czerpie z faktów – dotyczący obrony wąwozu Termopile przez niewielki oddział Spartan, który stara się powstrzymać olbrzymią armię perskich najeźdźców dowodzonych przez króla Kserksesa.
To niezwykle dramatyczna i – nie bójmy się tego słowa – epicka opowieść o bohaterstwie, poświęceniu, dotrzymywaniu zasad i odwadze. To być może nieco wyświechtane frazesy nieprzystające do współczesnego życia, ale w opowiadanej przez Millera historii sprawdzają się znakomicie. Warto przy tym zwrócić uwagę, że narracja w albumie jest dość oszczędna, ale tylko potęguje to przekaz historii czy pojedynczych plansz. Nie ma tu fajerwerków co chwilę, ale za to, gdy już pojawia się mocny akcent, odbierany jest ze zdwojoną siłą.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje strona graficzna. Czytelnicy zapewne zdążyli się już przez lata przyzwyczaić do dość ascetycznej kreski prezentowanej przez Franka Millera, ale nie oznacza to, że twórca ten kopiuje samego siebie. W 300 świetnie dobiera tematykę plansz, nieco zmienia styl w zależności od wrażenia, jakie chce wywołać u odbiorcy. Samo ułożenie kadrów jest zmienne: czasem mamy do czynienia z wieloformatowymi grafikami, kiedy indziej z serią mniejszych, czasem zachodzących na siebie ujęć. Dzięki takiemu rozwiązaniu z jednej strony czuć dynamikę opowieści, z drugiej epicką skalę wydarzeń.
Nie bez znaczenia w odbiorze albumu jest też jego kolorystyka. Lynn Varley wykonała świetną robotę nakładając barwy na grafiki Millera. W większości stonowane, dzięki umiejętnemu podkreślaniu detali, robią piorunujące wrażenie – przede wszystkim dotyczy to czerwieni krwi i peleryn Spartan. To jeden z tych komiksów, przy których podziwianie strony graficzne jest równie ważne – a może i ważniejsze – niż śledzenie fabuły komiksu.
Podsumowując, 300 to wybitny komiks zarówno pod względem treści, jak i wyglądu. Warto się z nim zapoznać, nawet jeśli obejrzało się ekranizację kilka razy. Miller pokazuje, że prostota może być olbrzymią siłą, podstawowe wartości nadal potrafią wywoływać emocje, a jednocześnie – chociaż niejednokrotnie przerysowuje postaci, wątki czy wydarzenia – udaje mu się uniknąć popadnięcia w banał. Taki patos z przyjemnością się czyta i ogląda.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat