American Horror Story: Cult – odcinek 1 – recenzja
Data premiery w Polsce: 7 września 2017Nie należę do osób śledzących każdą informację związaną z serialem, który od kilku lat ogląda. Lubię być zaskakiwany przez twórców i nie wiedzieć za dużo przed datą premiery. Z nową odsłona American Horror Story było podobnie. Udało mi się jedynie zobaczyć czołówkę, całkowicie ignorując zwiastun i inne informacje. Uważam, że to był doskonały pomysł.
Nie należę do osób śledzących każdą informację związaną z serialem, który od kilku lat ogląda. Lubię być zaskakiwany przez twórców i nie wiedzieć za dużo przed datą premiery. Z nową odsłona American Horror Story było podobnie. Udało mi się jedynie zobaczyć czołówkę, całkowicie ignorując zwiastun i inne informacje. Uważam, że to był doskonały pomysł.
Kiedy rozpoczął się pierwszy odcinek nowej serii AHS:Kult musiałem wyglądać zabawnie. Nie kryłem zaskoczenia tym, że zamiast aktorów zobaczyłem obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa i fragment jego wystąpienia z wieczoru wyborczego. Okazało się, że akcja serialu Ryana Murphy’ego powiązana jest z ostatnimi wyborami prezydenckimi w Stanach. I nawiązuje do lęku społeczeństwa amerykańskiego przed prezydenturą Trumpa.
W pierwszym odcinku poznajemy zarówno zwolenników, jak i przeciwników nowego prezydenta. Zwolennikiem jest socjopatyczny Kai (Evan Peters), a po drugiej stronie stoi Ally (Sara Poulson). O ile jeszcze w przypadku Ally, antypatia względem nowego prezydenta jest jasno wyjaśniona i także strach przed tym wyborem, o tyle w przypadku Kaia nic nie wiadomo. Wiadomo, że jest on zwolennikiem rozpadającego się społeczeństwa, a zmiany dokonujące się w jego kraju doskonale współgrają z jego przekonaniami. Poza tym nic więcej nie wiemy. Wydaje się, że AHS:Kult będzie oparty na konflikcie tych dwóch postaci, ale nie do końca można stwierdzić czy na pewno, gdyż po lekturze pierwszego odcinka jedno jest pewne – nie wiemy, w jakim kierunku zmierza serial. I w moim odczuciu jest to doskonała zagrywka. Wchodzimy do świata Kultu po omacku, nie wiedząc, co nas dalej czeka. Końcówka zostawia nas niemal w tym samym miejscu co początek. Z jedną zasadniczą różnicą. Przynajmniej wiadomo, z kim będziemy obcować przez najbliższe dziesięć tygodni.
Election Night doskonale wprowadza nas w postaci, mówiąc o nich tyle, ile jest nam potrzebne. Nie zdradzając za wiele i pozostawiając szczyptę tajemnicy (w przypadku Kaia, nawet więcej). Do tego wzbudza w widzach irracjonalny lęk. Lek, który zawładnął Stanami zaraz po wyborach. Doskonale jest to pokazane na przykładnie Ally. Bohaterka Sary Poulson od lat cierpi na mocne stany lękowe, które przycichły w trakcie prezydentury Obamy. W momencie zwycięstwa Trumpa lęki na nowo się ujawniają, w czym także nie pomaga odstawienie leków. Ally z minuty na minutę zaczyna popadać w coraz większa paranoję i wszędzie widzi czyhające na jej życie klauny. Dużym plusem odcinka jest to, że tak naprawdę do końca nie wiemy, czy grupa klaunów prześladująca Ally to tylko jej wymysł, czy też nie jest to rzeczywistość. W tej niewiedzy pozostajemy do końca.
American Horror Story wystartował znakomicie. Pierwszy odcinek ogląda się z rosnącym zainteresowaniem. Twórcy stopniowo budują napięcie i wprowadzają widza w psychodeliczny klimat. Election Night nie otwiera przed nami wszystkich kart. Nie mówi, z jakim kultem mamy do czynienia. Ba, nie daje nam nawet co do tego wskazówek. Stawia sporo pytań bez odpowiedzi. I co najciekawsze, wzbudza w widzu irracjonalny lęk. Lęk podsycany tajemnicą.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Sylwester SadowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat